Kobieta jako (nie)pełnoprawna* obywatelka / *niepotrzebne skreślić
“Mówimy o naruszaniu praw kobiet w każdej dziedzinie. Podsumowanie mogłoby brzmieć: po wielu latach od prób wprowadzania rożnych zmian, także w postawach, w każdej dziedzinie dotyczącej praw człowieka i praw kobiet mamy bardzo dużo do zrobienia”, oceniła gorzko dr Sylwia Spurek, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.
Kwestia praw kobiet, szczególnie w kontekście prób ich łamania lub ograniczania to temat, który jak bumerang wraca od początku rządów PiS. W październiku 2016 w miastach całej Polski odbył się Czarny Protest, pierwsza zorganizowana na tak dużą skalę demonstracja w obronie praw kobiet i jednocześnie pierwszy z wielu protestów. Tematy, które są poruszane najczęściej, to kwestia aborcji – wraz z pytaniem, czy uda się utrzymać kompromis z lat 90., czy też raczej czeka nas zaostrzenie ustawy – dostęp do antykoncepcji oraz do tzw. pigułki po. O tej i innych kwestiach podczas panelu „Kobieta jako (nie)pełnoprawna* obywatelka” dyskutowali: prof. Małgorzata Fuszara, była pełnomocniczka Rządu ds. Równego Traktowania, o. Paweł Gużyński, dominikanin, doktorant socjologii na Uniwersytecie Łódzkim, Elwira Borowiec - działaczka społeczna, Tiina Kukkamaa-Bah - kierowniczka Działu ds. demokratycznych rządów i równości płci w Biurze Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, Monika “Pacyfka” Tichy - aktywistka, feministka, dr Sylwia Spurek - zastępczyni RPO oraz Grzegorz Wrona, adwokat, specjalista i superwizor z zakresu przeciwdziałania przemocy rodzinie.
Piotr Pacewicz z magazynu Oko Press, który moderował dyskusję, rozpoczął od zadania widowni trzech pytań na temat kondycji praw kobiet w Polsce odpowiednio w sferze praw publicznych, praw społeczno-ekonomicznych i praw reprodukcyjnych. Następnie przeszedł do części zasadniczej panelu, zadając panelistom na dwa pytania: czy i które prawa kobiet w Polsce są łamane lub ograniczane? Oraz co możemy z tym zrobić?
Wśród problemów, z którymi zmagają się Polki, większość uczestników debaty wymieniła te związane z prawami seksualnymi i reprodukcyjnymi. Prof. Fuszara zauważyła, że kwestia ta dotyczy nie tylko dostępu do aborcji czy antykoncepcji, ale także szeregu spraw związanych z porodem i opieką okołoporodową, czy badaniami prenatalnymi. Fuszara oceniła politykę rządu w tym zakresie jako antymacierzyńską. Ojciec Gużyński odniósł się do stanowiska Kościoła w kwestii aborcji, zauważając, że przynajmniej wśród części duchownych panuje deficyt zrozumienia problemów, z którymi borykają się kobiety. – „Odczytuję to zrozumienie w osobie papieża Franciszka, który dawał wyraz swojemu przekonaniu, iż gros aborcji jest związanych ze złą sytuacją kobiet. Papież mówi, że to złe jest przymuszanie ich do postaw heroicznych. Na gruncie polskiego Kościoła są to jednak poglądy niemile widziane”.
Elwira Borowiec, podobnie jak prof. Fuszara, upatrywała źródeł problemów w próbach narzucania kobietom określonych poglądów i postaw przez każdą rządzącą w Polsce ekipę. Jednocześnie zwróciła uwagę na inne wyzwanie, a mianowicie poziom życia kobiet na wsiach i w małych miejscowościach. “Kobiety na prowincji mają nieporównywalnie mniejsze szanse”, przekonywała. “Jest różnica między kobietami z miasta i wsi, gdzie jest przyzwolenie na traktowanie ich przedmiotowo”.
Tiina Kukamaa-Bah stwierdziła, że Polska i Finlandia dzielą pewne problemy, a wśród nich np. niewystarczającą reprezentację kobiet w polityce. “Z mojej perspektywy największym wyzwaniem jest zwiększenie udziału, reprezentacji kobiet w podejmowaniu decyzji, życiu publicznym. Kiedy obywatele nie są równo reprezentowani, to zagrożenie dla demokracji.”
Wtórowała jej Monika “Pacyfka” Tichy, przekonując, iż wiele problemów, z jakimi borykają się kobiety, ma naturę systemową. „Ksiądz na kazaniu mówi o mężatce, która przez dekady nie odeszła od męża alkoholika, który bił ją i dzieci, że to wspaniałe - mówiła. - Ostateczny cel jest taki, żeby ci, którzy dzięki swojej biologicznej przewadze mają siłę i władzę, mieli jej jeszcze więcej”. O przewadze siłowej mec. Wrona, specjalista spraw przemocy domowej, który właśnie przemoc w związku czy rodzinie i brak legislacyjnej możliwości podjęcia skutecznych działań w związku z nią uznał za największe zagrożenie dla praw kobiet.
Dr Sylwia Spurek pesymistycznie podsumowała, że o naruszaniu praw kobiet można mówić praktycznie w każdej dziedzinie. Dodatkowo poruszyła aspekt przemocy ekonomicznej i nierówności płac między kobietami a mężczyznami na tych samych stanowiskach. “Każda z tych sfer to ignorowanie i arogancja - dodała. - Myślę, że geneza jest ponadpartyjna”.
W drugiej części paneliści starali się znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie działania można podjąć, by sytuacja uległa poprawie. Mec. Wrona wskazywał jako rozwiązanie zajęcia edukacyjne, np. takie, jakie prowadzone są dla studentów stomatologii w Warszawie. “Od 3 lat na wydziale dentystycznym są zajęcia z przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Bardzo interesująca jest dla mnie postawa tych studentów, którzy nie mówią: >>wymyślacie, narzucacie<<, ale są na to otwarci”. Jego zdaniem tego rodzaju kształtowanie otwartości powinno mieć miejsce na jak najwcześniejszych etapach w przygotowywaniu do wszystkich zawodów eksponowanych na przemoc - prawników, lekarzy, policjantów, pedagogów itd.
Z kolei o edukacji seksualnej mówiła Monika Tichy. „A tego nie da się zrobić bez rozdziału Kościoła od państwa” - przekonywała. Ojciec Gużyński był natomiast zdania, że ruchy feministyczne nie tylko mogłyby od Kościoła uczyć się cierpliwości, która co pomogłoby im działać długofalowo, ale wręcz że Kościół mógłby stać się sprzymierzeńcem kobiet. Nieco bardziej sceptyczna wobec tego była prof. Fuszara. „Zdaję sobie sprawę z tego, że Kościół ma inne pole do działania niż rząd. W Kościele protestanckim był cały rok poświęcony walce z przemocą. Czemu Kościół katolicki nic z tym nie robi?” - pytała.
Tiina Kukkamaa-Bah rozwiązanie widziałaby w ustawowo wprowadzanych parytetach i tzw. suwaku, czyli metodzie naprzemiennego umieszczania na listach wyborczych kobiet i mężczyzn (w Polsce taka ustawa utknęła w Sejmie w 2014 r.). Podkreśliła także, że odkąd mieszka w Polsce, obserwowała wszystkie protesty i widzi ogromny potencjał w naszym ruchu środowisk kobiecych. Wiarę w aktywizm i politykę lokalną podzielała także Elwira Borowiec: „Byłam kurą domową, ofiarą przemocy i sytuacji kobiet na wsi, którą opisywałam. Kiedy zakończyłam związek, zaczęłam działać, organizować protesty, jeździć do Warszawy. W następnych wyborach będę startować na radną w moim miasteczku” - opowiadała.
Na końcu dr Spurek zwróciła uwagę, że coraz częściej spotyka się z chęcią podjęcia działań także u mężczyzn, którzy nie zgadzają się na przemoc i nierówne traktowanie. “To nie może być tylko ruch kobiecy – podsumowała. - Ale musi to być ruch ludzi na rzecz praw kobiet i równości płci. Każdy z nas może na co dzień działać na rzecz sprawy”.
Jagoda Grondecka, Kultura Liberalna