Biuletyn Informacji Publicznej RPO

RPO w mediach o wtórnej wiktymizacji ofiar pedofilii i inwigilacji za pomocą Pegasusa

Data:

Marcin Wiącek był gościem Jacka Nizinkiewicza w programie „Rzecz o polityce”. W trakcie rozmowy poruszono temat okoliczności tragicznej śmierci syna posłanki, co do którego w mediach ujawniono informacje, że był ofiarą molestowania przez pedofila, a także stosowanie Pegasusa przez służby.

Należy chronić ofiary pedofilii przed tzw. wtórną wiktymizacją

– Niedopuszczalne jest, aby w mediach pojawiła się informacja, która mogłaby pozwolić na zidentyfikowanie ofiary pedofila. Do takiej sytuacji niestety doszło – mówił Marcin Wiącek, dodając, że zostało to potwierdzone przez przewodniczącego Komisji do spraw ujawniania przypadków pedofilii.

– Myślę, że od strony moralnej czy rzetelności dziennikarskiej ta sprawa jest dosyć klarowna – mówił i zwrócił uwagę, że w tej chwili trwają postępowania, których celem jest ustalenie konsekwencji tej sprawy.

– Wystąpiłem do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, jako pierwszego organu, który wszczął postępowanie z urzędu w tej sprawie, z prośbą o umożliwienie mi zapoznania się ze stanem tej sprawy i przebiegiem postępowania – tłumaczył Rzecznik i dodał, że wystąpił też do prokuratury w Szczecinie, która prowadzi postępowanie pod kątem możliwości popełnienia przestępstwa z art. 151 k.k., czyli nakłaniania i pomocnictwa w samobójstwie.

– Jak uzyskam informacje, to wówczas dokonam ich analizy i podejmę wspólnie ze swoim zespołem decyzję co jeszcze można uczynić, aby te sprawy zakończyć.

Pytany, czy informacje, które pojawiły się w mediach publicznych jednoznacznie wskazywała na syna posłanki jako ofiary pedofili zauważył, że przewodniczący Komisji ds. pedofilii Błażej Kmieciak jednoznacznie to stwierdził.

– Myślę też, że każdy z nas mógł zapoznać się z tymi materiałami i mógł zobaczyć jakie wywołały konsekwencje w mediach społecznościowych – wskazał. – Dla odbiorców tej informacji było to dosyć łatwe do zidentyfikowania, o kogo chodzi – dodał.

Przypomniał, że proces sądowy dotyczący tego typu przestępstw jest prowadzony w warunkach maksymalnej niejawności, jaka jest możliwa w świetle przepisów postępowania karnego, właśnie po to, aby chronić ofiary pedofilii przed tzw. wtórną wiktymizacją.

– Ujawnienie tożsamości takiej osoby może prowadzić do ogromnej traumy, do zjawiska, które nazywamy wtórną wiktymizacją – mówił i wyjaśnił, że nie chodzi tylko o ujawnienie konkretnych danych osobowych, ale takich informacji, które pozwalają na powiązanie tych informacji z konkretnymi ludźmi. – Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – dodał.

Zdaniem Rzecznika tę sprawę należałoby ocenić również pod kątem przepisu, który nakłada karę za niezgodne z prawem przetwarzanie danych osobowych.

– Nie jest rolą RPO, żeby wskazywać kto powinien ponieść odpowiedzialność. Egzekwowanie odpowiedzialności jest rolą powołanych do tego organów państwa – podkreślił.

– Do takiej sytuacji nie powinno dojść. Sytuacji, w której została w mediach przedstawiona informacja o zamkniętym postępowaniu sądowym, które toczyło się za zamkniętymi drzwiami, właśnie dla dobra ofiar. A ta informacja, która się pojawiła, pozwoliła na powiązanie jej z konkretnymi osobami – podkreślił.

Rzecznik był też pytany o pojawiające się w mediach publicznych zarzuty i informacje wskazujące osoby odpowiedzialne za śmierć chłopca.

– Odpowiedzialność za tą dramatyczną decyzję, którą podjął chłopiec jest przedmiotem postępowania w prokuraturze, której zadaniem jest ustalenie, czy nie nastąpiły okoliczności, które mogły ułatwić czy wręcz prowadzić do nakłonienia tego chłopca do targnięcia się na własne życie – przypomniał i podkreślił, że dla dobra tej sprawy warto poczekać, aż poznamy ustalenia organów ścigania.

– W tej sprawie pada wiele oskarżeń z różnych stron adresowanych do różnych osób. Pamiętajmy, żeby ważyć słowa, bo słowa mogą uczynić wiele złego i spowodować ogromną krzywdę po stronie drugiego człowieka – zaapelował i zwrócił uwagę, że w takiej dramatycznej sytuacji nie powinno dochodzić do szafowania oskarżeniami.

– Sytuację należy wyjaśnić i również wyciągnąć wnioski na przyszłość. To bardzo istotne, żeby nie doszło już nigdy do tego typu sytuacji – mówił Rzecznik.

Użycie Pegasusa jest złamaniem praw obywatelskich

Marcin Wiącek był również pytany o stosowaniu Pegasusa przez służby i o to, czy używanie go łamie prawa obywatelskie.
– Moim zdaniem tak – powiedział i tłumacząc zasady działania tego oprogramowania zwrócił uwagę, że przydatność materiałów pozyskanych z jego udziałem jest bardzo dyskusyjna.

– Problem jest w przepisach prawa. Polskie prawo ma systemowe wady, kiedy chodzi o działalność służb polegającą na prowadzeniu kontroli operacyjnej – zaznaczył RPO. Dodał, że jest ona konieczna dla walki z przestępczością, ale przepisy prawa są w tym zakresie niewystarczające.

– Powszechnym standardem ochrony praw człowieka w związku z działalnością służb jest kontrola sądu nad możliwością pozyskiwania danych w tego typu formach – tłumaczył i zwrócił jednocześnie uwagę, że w Polsce ta kontrola ma charakter wyłącznie formalny, bo sądy często nie wiedzą kto jest posiadaczem urządzenia, na którego inwigilację wyrażają zgodę. Nie wiedzą również czy do zastosowania kontroli operacyjnej będzie zastosowane oprogramowanie szpiegowskie, takie jak Pegasus. – To świadectwo ogromnej luki, jaka jest w naszym prawie.

– Każdy człowiek powinien mieć prawo, aby w pewnym momencie dowiedzieć się, czy i z jakich powodów był inwigilowany przez służby – podkreślał Rzecznik i zwrócił uwagę, że w tej chwili prawo nie daje tego typu gwarancji.

– Taka gwarancja jest wówczas, gdy na podstawie materiałów zebranych przez służby dojdzie do wniesienia aktu oskarżenia – tłumaczył. – Ale jeżeli materiały zgromadzone przez służby nie dadzą podstaw do wniesienia aktu oskarżenia, wówczas te informacje nie są ujawniane. Człowiek może nie dowiedzieć się, że był obiektem inwigilacji – dodał.
– Taki stan prawny jest nie do pogodzenia ze współczesnymi standardami ochrony praw człowieka w państwie demokratycznym.

RPO tłumaczył, że każdy przypadek inwigilowania człowieka powinien być potwierdzony zgodą sądu. Pegasus pozwala nie tylko na pozyskanie informacji ze smartfona, ale również na wprowadzenie pewnych danych do urządzenia.

– Jest to bezwzględnie niedopuszczalne. Jeżeli taka sytuacja miała miejsce, to osoby odpowiedzialne za jej spowodowanie powinny być również pociągnięte do odpowiedzialności przed właściwymi organami – zauważył Rzecznik.

– Z punktu widzenia prawa postępowania karnego zawładnięcie czyimś telefonem, a takie możliwości daje Pegasus, to tak na prawdę nie jest inwigilacja, ale coś co można zakwalifikować jako przeszukanie i zatrzymanie rzeczy – zauważył. Dodał, że podlega to innym przepisom niż inwigilacja czy czynności operacyjno-rozpoznawcze, w których są silniejsze gwarancje ochrony sądowej.

– Używanie oprogramowania szpiegowskiego wymaga przyjrzenia się temu od strony legislacyjnej, bo moim zdaniem obecnie obowiązujące prawo nie pozwala na stosowanie tego typu oprogramowania w procedurze czynności operacyjno-rozpoznawczych – zaznaczył Marcin Wiącek.

Ważne linki:

Autor informacji: Krzysztof Michałowski
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Krzysztof Michałowski
Data:
Operator: Krzysztof Michałowski