Biuletyn Informacji Publicznej RPO

RPO w mediach o odwołaniu Hanny Machińskiej, polskim sądownictwie, Krajowej Radzie Sądownictwa i Trybunale Konstytucyjnym

Data:

Marcin Wiącek w rozmowie z Magdą Gałczyńską w Onet.pl odniósł się do komentarzy medialnych dotyczących odwołania zastępczyni RPO Hanny Machińskiej.

– Nie spodziewałem się takiej skali protestów. Rozumiem, że decyzja szefa urzędu o odwołaniu danej osoby może budzić kontrowersje i niezadowolenie określonych grup, ale ja przecież od zawsze podkreślałem, że ceniłem, cenię i będę cenić działalność dr Machińskiej. Jest to osoba o wielkiej wiedzy i wrażliwości na ludzką krzywdę.

– W każdym zespole współpraca przebiega w dwóch aspektach. Można cenić czyjąś działalność, jednak pewne zwyczaje w relacjach służbowych powinny być zachowane.

– Działanie zespołowe polegać powinno na tym, że szef jest z wyprzedzeniem informowany o działaniach jego podwładnych. A tu tego zabrakło. Niemniej liczę, że w przyszłości być może odnajdziemy formułę, dzięki której Biuro RPO będzie mogło skorzystać z doświadczenia i wiedzy pani dr Machińskiej.

– Prof. Adam Bodnar, gdy był RPO, cztery razy korzystał z kompetencji do wymiany zastępców i nikt tego nie oprotestowywał w taki sposób. Dlatego te ataki, oskarżenia o moje rzekome powiązania polityczne, były bardzo krzywdzące tak dla mnie osobiście, jak dla Biura RPO. Nie daliśmy do tego żadnych podstaw. W Biurze pracuje 300 ekspertów, którzy doskonale i bezstronnie wypełniają swoje obowiązki.

– Czuję, że stałem się obiektem personalnego ataku w związku z decyzją, którą podjąłem w oparciu o realne przesłanki, które wyjaśniłem, i którymi mam prawo się kierować jako osoba zarządzająca organem państwa i ponosząca odpowiedzialność za jego działania. Uważam, że atak wobec mnie był niesprawiedliwy i krzywdzący. Ale cóż, ja moją pracę będę kontynuował.

– Opinie wciągające mnie w spory polityczne były niesprawiedliwe i bezpodstawne. Pojawiło się też wiele szkodliwych i krzywdzących dla mnie i przede wszystkim dla Biura informacji. Mam jedynie nadzieję, że kiedy wyjaśniłem tę sytuację, to moja decyzja dotycząca dr Machińskiej zostanie - jeśli nie zrozumiana — to choćby przyjęta do wiadomości.

– Mam prawo liczyć na zaakceptowanie tego, że jako osoba kierująca urzędem RPO podejmuję decyzje dotyczące doboru najbliższych współpracowników. I chciałbym tu też mocno zwrócić uwagę na to, że przecież następcą pani dr Machińskiej będzie prof. Wojciech Brzozowski. Osoba, która jest uznanym tak w Polsce, jak i w Europie specjalistą od praw człowieka. Osoba, która bierze udział w międzynarodowych dyskusjach dotyczących najnowszych wyzwań, jakie stoją przed ochroną wolności i praw człowieka.

Sądownictwo, niezależność sędziów, Krajowa Rada Sądownictwa

– Zostałem RPO jako osoba całkowicie spoza świata polityki. Dostałem zgodne poparcie wszystkich stron sceny politycznej. Gdy byłem wybierany, bardzo jasno mówiłem, jakie są moje poglądy prawne na sądownictwo, na Trybunał Konstytucyjny, na nową Krajową Radę Sądownictwa czy na zmiany w wymiarze sprawiedliwości. W każdym z tych obszarów prowadzę działalność w takim kierunku i w taki sposób, o jakim mówiłem, zanim wybrano mnie na stanowisko RPO. W żadnym aspekcie nie zmieniłem swojego zdania. Posądzanie mnie o związki polityczne i polityczne powiązania... Cóż, ja nigdy nie dałem powodu do stawiania mi takich zarzutów.

– Mam jasne stanowisko, jeśli chodzi o wyroki unijnego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE) czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) dotyczące polskiego wymiaru sprawiedliwości. Należy je wykonać. W szczególności niezbędna jest zmiana zasad powoływania KRS.

Rzecznik odniósł się także do ostatniego projektu nowelizacji ustawy o SN.

– Naczelny Sąd Administracyjny (NSA), który miałby zajmować się w myśl tego projektu sprawami dyscyplinarnymi, od lat zajmuje się sprawami dyscyplinarnymi sędziów sądów administracyjnych. Jest to sąd merytorycznie przygotowany do rozpoznawania tego typu spraw.

Zaznaczył jednocześnie, że problem tkwi w tym, że NSA miałby zajmować się sprawami dyscyplinarnymi wszystkich sędziów.

– Twórcom polskiej konstytucji z 1997 r. zależało na tym, aby wyodrębnić od siebie dwa piony sądownictwa – sądownictwo administracyjne, podlegające nadzorowi NSA, oraz sądownictwo powszechne i wojskowe, podlegające nadzorowi SN. I nie powinno być wzajemnych powiązań orzeczniczych między tymi pionami sądownictwa - a do tego właśnie zmierzał ten projekt. Powinna być zachowana ustrojowa odrębność między sądownictwem administracyjnym a sądownictwem powszechnym. I to jest główny zarzut wobec tych proponowanych regulacji.

– W tym zgłoszonym we wtorek 13 grudnia projekcie posłów PiS było jedno dobre rozwiązanie. (…) To, które jednoznacznie wskazywało, że sędzia nie może ponosić odpowiedzialności za treść wydanych przez niego orzeczeń. Niestety, odpowiedzialność za orzeczenia wprowadziła do polskiego systemu prawnego tzw. ustawa kagańcowa i to ją należy pilnie wyeliminować. To jest niezgodne z istotą niezawisłości sędziowskiej. Sprawy dyscyplinarne sędziów należałoby, według mnie, pozostawić w SN, ale – aby uniknąć nieporozumień z TSUE czy ETPCz — powinno się do ich rozpoznawania wyznaczać wyłącznie tych sędziów, którzy zostali powołani przez KRS przed zmianą ustawy o Radzie z 2017 r., zanim o składzie KRS zaczęła decydować większość parlamentarna. Sędziowie orzekający w sprawach dyscyplinarnych, o uchyleniu immunitetu czy o zgodzie na pozbawienie sędziego wolności powinni być wolni od jakichkolwiek zastrzeżeń co do ich niezawisłości i statusu.

– Dziś KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności tego organu. Tym samym, nie daje gwarancji realizacji tych funkcji, które Rada, zgodnie z konstytucją i standardami europejskimi, powinna realizować.

Trybunał Konstytucyjny i kadencyjność prezesa TK

– Z prawnego punktu widzenia, gdy [Julia Przyłębska – przyp. red] była powoływana w grudniu 2016 r., nie było w systemie prawnym obowiązującego przepisu mówiącego o kadencji prezesów TK. Przepis taki wszedł w życie w styczniu 2017 r. Przypomnę w tym miejscu jeden z wyroków TK z okresu kryzysu wokół Trybunału, z 9 grudnia 2015 r. Wtedy TK stwierdził, że jeśli zasada kadencyjności prezesa TK wchodzi w życie w czasie urzędowania prezesa, to może ona obowiązywać wyłącznie na przyszłość. Czyli kolejnych prezesów – a nie tego, który właśnie sprawuje funkcję. Taki jest standard.

Pytany czy Polska jest jeszcze państwem prawa zauważył, że w każdym państwie prawa powinny funkcjonować bezpieczniki, procedury mające na celu zabezpieczenie obywateli przed naruszaniem ich wolności i praw. - Takie naruszenia zdarzają się w każdym kraju. I po to są organy niezależne, jak sądy, trybunały czy RPO, które powinny temu zapobiegać.

– Dziś niezależność niektórych organów, które mają stać na straży wolności i praw człowieka - sądów i TK - jest osłabiona i kwestionowana w przestrzeni międzynarodowej. Tak nie powinno być – podsumował RPO.

Ustawa "kasująca" kary dla samorządowców za przekazanie przez nich spisów wyborców podczas wyborów prezydenckich w 2020 r.

– Ustawa, o której mówimy, wkracza w istotę sprawowania wymiaru sprawiedliwości, a tym samym jest niezgodna z zasadą trójpodziału władzy. Taką opinię złożyłem w parlamencie. Ta ustawa poszła za daleko, gdyż wprost zakwestionowano w niej orzeczenia sądów.

Ważne linki:

Autor informacji: Krzysztof Michałowski
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Krzysztof Michałowski