Sprawa kontrdemonstracji w Warszawie w 2017 r. Wyrok ETPC w sprawie Siedlecka przeciwko Polsce
- Prawo obywatela do kontrdemonstracji zostało znacząco ograniczone w Polsce w odniesieniu do zgromadzeń cyklicznych
- Obywateli podzielono na lepszych i gorszych. Jedni mają prawo demonstrowania, innym zakazano wyrażania swoich opinii w pobliżu zgromadzenia cyklicznego – w zasięgu 100 m
- Tych ostatnich przetrzymuje się w policyjnym "kotle", aby nie mogli brać udziału w zgromadzeniu – jak red. Ewę Siedlecką podczas tzw. kontrmiesięcznicy smoleńskiej w 2017 r.
- Dziennikarka złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (sprawa 13375/18); opinię amicus curiae („przyjaciela sądu”) przekazał mu Rzecznik Praw Obywatelskich
- AKTUALIZACJA 4.08.2025 ETPC orzekł 31 lipca 2025 r., że doszło do naruszenia art. 5 ust. 1 EKPC w związku z naruszeniem prawa do wolności osobistej skarżącej. Jako niedopuszczalną ocenił zaś skargę w części dotyczącej zarzutów naruszeń art. 10 (wolność wyrażania opinii) i art. 11 Konwencji (wolność zgromadzeń) - z powodu niewykorzystania krajowego środka zaskarżenia. Ponadto zasądził na rzecz skarżącej 3 tys. euro zadośćuczynienia.
ETPC przedstawił polskim władzom pytania w sprawie, która ma też znaczenie dla zachowania policji wobec innych protestów.
Historia sprawy
10 czerwca 2017 r. Obywatele RP zorganizowali kolejną kontrdemonstrację do zgromadzenia cyklicznego. W ramach protestu około stu osób, w tym dziennikarka, usiadło na trasie planowanego pochodu. Zostali wyniesieni z ulicy przez policję, a następnie legitymowani – przez ponad dwie godziny. W tym czasie nie mogli kontaktować się z adwokatami.
Zdaniem skarżącej doszło do faktycznego pozbawienia jej wolności (według funkcjonariuszy obywatele pozostawali tylko „do dyspozycji policji”). To częsta praktyka, zmierzająca do ograniczenia konstytucyjnej wolności zgromadzeń.
Sąd odrzucił te argumenty, uznając, że skoro policja ma prawo legitymować, to nie ma znaczenia, jak długo to robi.
Jednocześnie druga sprawa - dotycząca wykroczenia, które miało polegać na zakłócaniu zgromadzenia cyklicznego - została przez sąd I instancji umorzona, Uznał on, że działania obywateli nie wypełniały znamion wykroczenia, ponieważ obrona konstytucyjnej wolności zgromadzeń nie jest społecznie szkodliwa. Po wydaniu tego wyroku sędzia został przeniesiony do wydziału rodzinnego, ale sąd II instancji już się sprawą nie zajął – bo się przedawniła.
Sprawy zamknięcia w policyjnym „kotle” i odmowy osądzenia działania obywateli w obronie Konstytucji dziennikarka wniosła do ETPC. Pod koniec 2020 r. zadał on polskiemu rządowi pytania w tej sprawie:
- Czy skarżąca została pozbawiona wolności z naruszeniem art. 5 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności? (wolność osobista).
- Czy doszło do naruszenia prawa skarżącej do wolności słowa? (art. 10).
- Czy nastąpiło naruszenie prawa skarżącej do wolności zgromadzeń? (art. 11).
Prosząc o możliwość przedstawienia uwag (na co ETPC się zgodził), RPO wskazał Trybunałowi, że na wszystkie te pytania należałoby odpowiedzieć twierdząco.
Opinia RPO dla ETPC
Jak przypomina RPO w swym stanowisku dla ETPC, problem nie jest incydentem – jest związany ze stanem wolności zgromadzeń w Polsce. Sytuacja pogorszyła się wraz z wprowadzeniem do polskiego prawa instytucji „zgromadzenia cyklicznego”.
Wprowadzono hierarchię zgromadzeń, dając pierwszeństwo zgromadzeniom cyklicznym. Inne zgromadzanie w tym samym czasie i miejscu właściwie są zakazane - kontrmanifestacje mogą odbyć się w odległości 100 m od zgromadzania cyklicznego. Oznacza to faktyczne zablokowanie możliwości kontrmanifestowania.
RPO od 2016 r. sygnalizował polskim władzom, że przepisy te naruszają postanowienia Konstytucji, która wszystkim obywatelom zapewnia wolność zgromadzeń. W 2017 r. Trybunał Konstytucyjny uznał je za zgodne z Konstytucją. A chodzi tu o Trybunał poddany od 2016 r. tak gruntownym zmianom, że nie pełni on już roli sądu konstytucyjnego, a w rozpoznaniu tej sprawy brały udział osoby, których status sędziego jest kwestionowany.
To właśnie w tej sytuacji skarżąca, znana w Polsce dziennikarka zajmująca się sprawami sądownictwa i praworządności, wzięła udział w zgromadzeniu obywateli wyrażających sprzeciw wobec uprzywilejowywania „zgromadzeń cyklicznych” organizowanych przez władze. Działania dziennikarki mają więc cechy działań strażniczych (watchdog), a znaczenie tej sprawy ma ogromne znaczenie dla polskiej debaty publicznej.
RPO pokazuje, że jeśli policja uniemożliwia obywatelowi swobodne przemieszczanie się, to pozbawia go w sposób bezprawny wolności (por. sprawa 61603/00 Storck v. Niemcy), a fakt, że trwało to „tylko” dwie godziny nie ma znaczenia (por sprawa 25965/04 Rantsev v. Cypr i Rosja oraz sprawa 26587/07Krupko i in v. Rosja).
Zatrzymanie w kordonie i uniemożliwianie wyjścia oznacza faktyczne zatrzymanie, doszło bowiem do ograniczenia jej praw przy pomocy przymusu. Skoro ktoś zostaje zatrzymany, to ma określone prawa, takie jak bycie poinformowanym o przyczynie zatrzymania, dostęp do adwokata, trzeba też sporządzić protokół. Ewie Siedleckiej wszystko to uniemożliwiono. A zatem jej prawa jako zatrzymanej zostały naruszone;
Zatrzymanie dziennikarki oznacza też, że władze utrudniały jej wykonywanie pracy, która polega na zbieraniu informacji – a to narusza EKPC. Zatrzymując skarżącą w „kotle”, władze uniemożliwiły jej skorzystanie z gwarantowanej przez Konwencję wolności zgromadzeń.
RPO wskazuje też, że prawo do pokojowych zgromadzeń jest prawem „pochodnym” do wolności słowa; protest Siedleckiej by tak naprawdę jej ekspresją wypowiedzi o charakterze politycznym (protest przeciwko wprowadzeniu prawa o zgromadzeniach dającego pierwszeństwo zgromadzeniom cyklicznym). Naruszając jej prawo do zgromadzeń i wynosząc ją z miejsca demonstracji, doprowadzono do naruszenia jej wolności słowa.
Podczas korzystania z wolności wypowiedzi politycznej albo wypowiedzi o istotnym znaczeniu dla debaty publicznej (jak w tej sprawie), jej ochrona powinna być szersza.
Omówienie wyroku ETPC
Trybunał stwierdził, że usunięcie skarżącej z kontrdemonstracji i przetrzymywanie jej na dziedzińcu, stanowiło w istocie, z uwagi na swój charakter i czas trwania, pozbawienie wolności w rozumieniu art. 5 ust. 1 Konwencji. Rząd nie wykazał, że środki przymusu zastosowane wobec skarżącej miały wystarczającą podstawę w prawie krajowym.
Trybunał zauważył ponadto, że strona rządowa nie wykazała, iż cały okres faktycznego zatrzymania był konieczny w celu przeprowadzenia kontroli tożsamości. W szczególności, choć długość zatrzymania uzasadniana była dużą liczbą uczestników kontrmanifestacji, liczba tych osób nie została wskazana nawet choćby szacunkowo. Oprócz sprawdzenia tożsamości prowadzono dodatkowe sprawdzenia w bazie policyjnej.
Strona rządowa nie wyjaśniła również, z jakiego powodu poszczególni uczestnicy kontrmanifestacji nie zostali zwolnieni po weryfikacji ich tożsamości, lecz byli przetrzymywani wspólnie aż do zakończenia cyklicznego zgromadzenia. Z tego względu zatrzymanie skarżącej nie zostało dokonane w trybie ustalonym przez prawo. W tej sytuacji nie miało znaczenia, czy zachodziły przesłanki pozbawienia wolności określone w art. 5 ust. 1 lit. b lub c Konwencji.
Wyrok nie jest ostateczny. Polski rząd może w terminie 3 miesięcy złożyć wniosek o przekazanie sprawy do Wielkiej Izby Trybunału.
VII.613.137.2020
Ważne linki:
Załączniki:
- Dokument