RPO Marcin Wiącek w mediach o zasadach demokratycznych wyborów
Marcin Wiącek na antenie telewizji TVN24 w programie „Rozmowa Piaseckiego” mówił o zasadach demokratycznych wyborów.
Rzecznik został zapytany o to, czy wybory parlamentarne 15 października 2023 r. będą w pełni powszechne, równe, bezpośrednie, proporcjonalne i tajne.
- Jest podnoszonych w przestrzeni publicznej kilka wątpliwości dotyczących tego, na ile optymalnie są spełnione te zasady. (...) podnosi się przede wszystkim w tej chwili problem referendum i tego, że w tym samym dniu, w którym odbywają się wybory jest również zarządzone referendum.
- Jest to sytuacja dopuszczalna, która jest przewidziana przez ustawę o referendum ogólnokrajowym z 2003 roku. Natomiast polskie prawo wyborcze, w tym również ustawa o referendum jest niedoskonała z punktu widzenia poprawnej legislacji, ponieważ nie przewiduje pewnych istotnych kwestii związanych z połączeniem tych głosowań, które powinna przewidywać.
- Obywatel biorąc udział w referendum tak naprawdę oddaje 2 głosy. (...) Pierwszy głos to jest ten krzyżyk, czy te krzyżyki, które stawia, ale również sam udział w referendum jest też aktem woli politycznej i aktem istotnym, ponieważ od frekwencji zależy to, czy referendum będzie miało charakter wiążący. Oczywiście nie da się zapewnić w tym aspekcie takiego samego poziomu tajności, jak tajność przy oddaniu głosu, (...) bo nawet jeżeli referendum nie jest powiązane z wyborami, to i tak ktoś na to referendum idzie, ktoś nie idzie i w ten sposób jakąś deklarację też podejmuje. Ale bardzo istotnym mankamentem ustawy o referendum i polskiego prawa wyborczego jest to, że od momentu pobrania karty prawo już nie przewiduje możliwości rozmyślenia się i zmiany decyzji.
- Obywatel powinien mieć moim zdaniem prawo do tego, żeby po pobraniu karty jeszcze móc zmienić decyzję, a polskie prawo o referendum tego nie przewiduje.
- Wydaje się, że plan przeprowadzenia referendum wspólnie z wyborami powinien być inspiracją do tego, aby pewne problemy zidentyfikować i aby dokonać nowelizacji przepisów prawa i tego rzeczywiście nie uczyniono.
- Nie mam kompetencji do tego, żeby odnosić się do politycznych aspektów decyzji o podjęciu referendum. Zarządzenie referendum jest prawem Sejmu i jest to dopuszczalne. Co do treści konkretnych pytań można dyskutować, tak jak dyskutowano np. co do treści pytań referendum 2015 roku. Zawsze się pojawia pytanie, czy one są we właściwy sposób sformułowane, natomiast sama decyzja o zarządzeniu referendum jest decyzją polityczną.
Tajność wyborów
Rzecznik w odpowiedzi na pytanie, czy fakt, że aby odmówić pobrania karty, trzeba to jawnie powiedzieć komisji, jest zagrożeniem dla tajności wyborów, odpowiedział, że wyborca może się poczuć niekomfortowo w takiej sytuacji.
- Zwłaszcza jeszcze mając na względzie to, że ostatnia nowelizacja kodeksu wyborczego umożliwiła mężom zaufania rejestrowanie tego, co się dzieje w lokalu wyborczym. Można przebieg prac obwodowej komisji wyborczej nagrywać i wyborca może się poczuć z tego powodu niekomfortowo. Rolą państwa, rolą prawa jest zapewnienie każdemu obywatelowi jak największego komfortu w oddaniu głosu i przepisy prawa tego komfortu w tej chwili nie zapewniają w sposób optymalny.
- Uważam, iż należałoby tę regulację zmienić tak, aby umożliwić wyborcy w takim przypadku to, aby po pobraniu karty mógł jeszcze zmienić decyzję, co do udziału w referendum.
Zasada równości i proporcjonalności
- Zgodnie z przepisami Kodeksu Wyborczego Państwowa Komisja Wyborcza ma obowiązek sygnalizować Sejmowi potrzebę zmiany proporcji między okręgami wyborczymi a liczbą posłów, którzy są wybierani.
- Przepisy Kodeksu Wyborczego mówią o zasadzie tzw. jednolitej normy przedstawicielstwa i że okręgi powinny się jej trzymać. Natomiast z drugiej strony okręgi są wskazane w załączniku do ustawy, a więc zmiana wymaga i tak przeprowadzenia ustawy. Państwowa Komisja Wyborcza w październiku ubiegłego roku sygnalizowała Sejmowi potrzebę dostosowania liczby posłów wybieranych w poszczególnych okręgach do liczby mieszkańców. (...) Nie doszło do nowelizacji. Okazało się, że w około połowie okręgów wyborczych jest ta proporcjonalność, ta jednolita norma przedstawicielstwa zaburzona. To są odchylenia w zasadzie o jeden mandat, z wyjątkiem okręgu Warszawa II, gdzie zdaniem Państwowej Komisji Wyborczej powinny być jeszcze dodane 2 mandaty. Więc takie zaburzenie istnieje, Państwowa Komisja Wyborcza je sygnalizowała, ale do zmiany ustawodawczej nie doszło.
- To są odchylenia o jeden, więc to w pewnym sensie proporcjonalność wyborów zakłóca, natomiast nie sądzę, aby te odchylenia miały aż tak fundamentalne znaczenie, aby mówić o tym, iż wybory nie będą spełniały zasady proporcjonalności.
Powszechność wyborów
Marcin Wiącek został zapytany o problemy z głosowaniem Polonii i że komisje mają 24 godziny na policzenie głosów.
- Nie powinien w systemie prawnym istnieć przepis, który mówi, że po upływie jakiegoś czasu głosy wyborców są uznawane za niebyłe. (...) Oczywiście może się zdarzyć tak, że w którymś obwodzie zagranicznym dojdzie np. do klęski żywiołowej i wówczas nie będzie możliwości uwzględnienia tych głosów, ale wtedy powinien istnieć organ np. Państwowa Komisja Wyborcza, który mógłby to stwierdzić, że tu zaistniały obiektywne przesłanki i nie możemy po prostu uwzględnić tych głosów. (...) Nie może być tak, że na skutek działania administracji wyborczej, tego że nie dojdzie do policzenia głosów w ciągu 24 godzin, głosy setek czy tysięcy osób, które skorzystały ze swojego prawa wyborczego zostaną uznane za niebyłe.
- Nie znamy jeszcze w tej chwili liczby obwodowych komisji wyborczych za granicą, ponieważ te komisje są ustanawiane w drodze rozporządzenia Ministra Spraw Zagranicznych po zasięgnięciu opinii Państwowej Komisji Wyborczej. Im więcej obwodowych komisji zagranicznych będzie, tym ten problem staje się mniejszy, ale on istnieje. Prawo wyborcze powinno przewidywać wszystkie zagrożenia i je eliminować niejako z góry, a to jest kolejny przykład tego, że polskie prawo wyborcze po prostu zostało napisane w taki sposób, iż twórcy tych przepisów nie uwzględnili pewnych sytuacji, które mogą mieć miejsce.
Zasada swobodnej konkurencji między partiami politycznymi
- Są pewne sfery, które są albo nieuregulowane albo uregulowane w sposób wadliwy. (...) Kampania referendalna jest w zasadzie zwolniona z większości wymogów, które obowiązują w przypadku kampanii w wyborach do Sejmu i Senatu, ale przepisy dotyczące finansowania kampanii do Sejmu i Senatu też są wadliwe i można pokazać wiele przepisów, wiele rozwiązań, które należy zmienić w przyszłości. Myślę, że po wyborach będzie dobry moment na to, aby skatalogować te wady regulacji prawnych i zaapelować o ich zmianę.
- Niewykluczone, że po wyborach dojdzie do przedstawienia tej sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, bo w takim przypadku przysługuje możliwość złożenia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
- Podkreślę, że zasada wolnych wyborów, która jest jakby fundamentem demokracji, oznacza swobodną konkurencję między partiami politycznymi. Zasada swobodnej konkurencji między partiami politycznymi (...) tak jak zresztą w gospodarce może być zaburzona przez państwo. (....) Władza publiczna powinna brać udział w wyborach wyłącznie wedle precyzyjnie skonstruowanych przepisów, transparentnych, podlegających odpowiedniej weryfikacji. W tej chwili prawo tego nie gwarantuje.
- Spójrzmy na raport OBWE po wyborach prezydenckich. On zwraca uwagę na to, że państwo uczestniczy w pewnym sensie w wyborach w formach, które powinny być ograniczone. Jednym z przykładów jest struktura i ustrój mediów publicznych. Inny przykład dotyczy tego, że ludzie pełniący istotne funkcje publiczne biorą udział w kampanii wyborczej. Mają do tego prawo, natomiast jest to kwestia nieznana i przemilczana przez prawo wyborcze.
- Kilkukrotnie (...) mówiłem o potrzebie zmian przepisów o Radiofonii i Telewizji, bo w tej chwili zarządy, rady nadzorcze, rady programowe publicznej radiofonii i telewizji są powoływane przez organ nieznany konstytucji, czyli Radę Mediów Narodowych. Przez organ, który nie ma wystarczających gwarancji niezależności. Druga sprawa - nie ma w przepisach prawa wyborczego regulacji, które by wskazywały na to, iż niedopuszczalne jest prowadzenie kampanii wyborczej przy użyciu środków publicznych. Są bardzo ściśle określone reguły, z jakich źródeł może być finansowana kampania wyborcza, natomiast nie ma przepisów, które odnosiłyby się do takich pokus, czyli prowadzenia kampanii wyborczej jednak przy użyciu środków z budżetu państwa. Mam na myśli oczywiście kandydatów, którzy jednocześnie pełnią wysokie funkcje publiczne. (...) Powinny być przepisy, które by odnosiły się do tego typu sytuacji.