Bezdomni a policja. Sesja 36 III KPO
„Niebezpiecznie zbliżyliśmy się do akceptacji sytuacji bezdomnych jako problemu, którego zwyczajnie nie potrafimy rozwiązać”
Linda Lingle
- Współpraca między policją a organizacjami udzielającymi pomocy osobom zagrożonym bezdomnością trwa od lat i co do zasady układa się dobrze
- Zdarzają się wciąż przypadki złego traktowania osób w kryzysie bezdomności przez policję. Temu trzeba przeciwdziałać
- Możemy korzystać z wypracowanych już modeli współpracy z policją
Dlatego ten panel Kongresu Praw Obywatelskich koncentrował się raczej na praktyce niż na sytuacji prawnej. Nieludzkie, poniżające traktowanie, częste legitymowanie a może współpraca ponad podziałami? Policja zaangażowana? Policja wspierająca? A może policja wszystko lepiej wiedząca? Jaki jest najlepszy model współpracy z Policją?
RPO zajmuje się sprawami osób w kryzysie bezdomności od co najmniej czterech lat. Zebrane doświadczenie pozwala Rzecznikowi wskazywać punkty krytyczne – czyli konkretne, szczegółowe problemy, których rozwiązanie przyniesie istotną zmianę społeczną (przy wskazywaniu tych punktów wspiera Rzecznika Komisję Ekspertów ds. Przeciwdziałania Bezdomności powołana w jego Biurze). Dlatego RPO zaproponował na Kongresie rozmowę o bezdomności ludzi młodych, stąd pomysł, by porozmawiać o relacjach policji z osobami w kryzysie bezdomności.
Bo w przeciwieństwie do większości z nas, którzy osoby w kryzysie bezdomności po prostu mijają na ulicy, policjanci mają z nimi stały kontakt, podejmują interwencję, świadczą pomoc, egzekwują prawo, niosą ratunek, próbują ustalić tożsamość. Zatem rozmowa o tym, jak to robić skutecznie i z poszanowaniem godności jest bardzo ważna.
Jak wiadomo, taki dobry model współpracy najlepiej tworzy się wspólnie, rozmawiając o dobrych przykładach.
W panelu wzięli udział:
- mł. Inspektor Krzysztof Łaszkiewicz, pełnomocnik Komendanta Głównego Policji ds. Ochrony Praw Człowieka.
- nadkomisarz Piotr Lubaszko, naczelnik Wydziału Prewencji Biura Prewencji Komendy Głównej Policji.
- Adriana Porowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy, koordynatorka merytoryczna w schronisku dla osób bezdomnych, mieszkaniach treningowych, streetworkingu oraz współprzewodnicząca Komisji Ekspertów ds. Przeciwdziałania Bezdomności przy Rzeczniku Praw Obywatelskich.
- Katarzyna Cholewa, lekarka lat zaangażowana w inicjatywę Zupa na Plantach, której wolontariusze na ulicach Krakowa towarzyszą i pomagają osobom w kryzysie bezdomności.
- Katarzyna Nicewicz, kuratorka i terapeutka od ośmiu lat zajmująca się problemami osób w kryzysie bezdomności (w 2012 zainicjowała akcję Daj Herbatę, która z czasem przegrodziła się w Fundację Daj Herbatę).
Zupa jest tak naprawdę tylko pretekstem do spotkania się z osobami w kryzysie bezdomności. Nie mogę wypowiedzieć się jednoznacznie o doświadczeniach osób pozbawionych domu w kontaktach z policją– napływają do nas zarówno pozytywne, jak i negatywne historie o spotkaniach z funkcjonariuszami. Zimą starają się oni wychodzić naprzeciw osobom bezdomnym, sprawdzają czy są one bezpieczne, czy mają warunki pozwalające na przetrwanie mrozów. Jako aktywiści spotykamy się zazwyczaj raz albo dwa razy w roku z przedstawicielami służb żeby porozmawiać o sytuacji, wymienić się kontaktami. Ogólnie częściej styczność mamy chyba z przedstawicielami straży miejskiej niż policji – podsumowała Katarzyna Cholewa.
Zdarza się, że policja zwraca się do nas w celu identyfikacji osób podejrzanych o różnego rodzaju przestępstwa, zazwyczaj spotkania takie odbywają się z pełnym szacunkiem, kulturą - opowiadała Katarzyna Nicewicz. – Zdarzają nam się także kontakty, gdy ktoś trafia do szpitala i policja prosi nas o pomoc w ustaleniu danych osobowych. To również są zawsze bardzo kulturalne i spokojne spotkania. Czasem dochodzi do mniej przyjemnych sytuacje: jak w przypadku interwencji do bezdomnej matki z dzieckiem. Mieszkali oni w pustostanie, dziecko nie chodziło do szkoły, rodzina była dysfunkcyjna, matka nie potrafiła się tym dzieckiem zająć, zaspokoić jego potrzeb. Niestety nie znaleźliśmy wtedy porozumienia z policjantami, którzy zlekceważyli tę sytuację. A przecież dziecko w kaloszach w mroźny grudniowy dzień, które funkcjonuje w przestrzeni publicznej w kryzysie bezdomności to nie jest stan normalny. W przypadku pracy z policją ważne jest żeby przełamywać schematy myślenia związane ze stereotypami odnośnie osób bezdomnych.
Adriana Porowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy przedstawiła uczestnikom panelu rzeczywistość, w której pracuje ponad 15 lat. Zajmuje się pomocą głównie w rejonie Ursusa, Ochoty, Włoch, koordynuje działanie schroniska dla bezdomnych, w którym znajduje się zazwyczaj 80 mężczyzn. Podkreśla, że zdarzało jej się spotykać z negatywnymi sytuacjami. Częste, wręcz nękające legitymowanie osób bezdomnych, podmiotowe traktowanie. Problem polega też na używaniu przez policjantów formy „ty”, która odbiera osobom bezdomnym należny szacunek – jako drugiemu człowiekowi, który ma swoją godność. Była świadkiem sytuacji, gdy policjant kopnął mężczyznę trzymającego nogi na ławce.
Osoby w kryzysie bezdomności mają różne problemy: w nawiązywaniu relacji, zaburzenia psychiczne, nadużywanie alkoholu, z chorobami, z higieną osobistą. W Warszawie są tylko 3 łaźnie, a są miasta gdzie można się umyć tylko raz w tygodniu. Adriana Porowska mówi tak: dla mnie brzydki zapach jest odzwierciedleniem ludzkiego cierpienia, tych niezwykle trudnych problemów z jakimi mierzą się osoby bezdomne. Dlatego tak ważne wypracowanie współpracy w oparciu o ukazanie ludzkiego wymiaru bezdomności. Lokalnie jak najbardziej da się wypracować dobre kontakty z policją.
Kolejny problem to luki w statystyce. Są one zaniżone. Nie wiemy ile tak naprawdę osób bezdomnych umiera zimą z powodu chorób i wyziębienia, bo część z nich umierając w szpitalu albo w karetce nie jest wpisywana do kartotek policyjnych. To zaburza obraz, zaniża skalę problemu.
Nadkomisarz Piotr Lubaszko podkreślił, że zmieniają się realia, zmienia się postrzeganie społeczne kryzysu bezdomności i policja też nad tym pracuje. Kiedyś osoby w kryzysie bezdomności trafiały do jednej kategorii z żebrakami i kiedyś pewnie ten panel nie mógłby się odbyć: nie siedzielibyśmy przy jednym stole, to byłaby dyskusja policja kontra aktywiści. Systemowo chcemy wydać wspólną wojnę bezdomności, postawić na edukację i partnerstwo społeczne. Dzisiaj mówimy to głośno: bezdomność to nie przestępstwo. Zbieractwo jest formą pracy, nie jest przestępstwem. Ludzie mają godność – i sytuacja, gdy muszą sięgać po jedzenie do śmietnika normalna nie jest. Policja jest gotowa do reagowania do zmiany. Chcemy zmienić język: staramy się ukrócić automatyczne przechodzenie na TY z osobami bezdomnymi, nie każdy sobie tego życzy, a forma „pan – pani” jest wyrazem szacunku dla drugiego człowieka.
Mł. Inspektor Krzysztof Łaszkiewicz: kilka lat temu gdy zaczynałem karierę pracowałem w jednostce na dworcu. Zalecenia były takie żeby wypraszać osoby bezdomne z dworca, „bo ludzie się skarżą, że śmierdzi”. I tak jest, że na nasz dialog społeczny nakładają się zgłoszenia. W policji dostrzegamy potrzebę zmiany, poprawienia sposobów reagowania, języka. Dążymy di zwiększania empatii, szkolmy funkcjonariuszy, rozmawiajmy z przełożonymi. Z pokorą przyjmujemy słowa krytyki.
Moderujący panel dr Adam Ploszka zwrócił się do osób w kryzysie bezdomności, które uczestniczyły w panelu, o wyrażenie swojej opinii.
Pan Paweł, który jest od wielu lat w różnych fazach kryzysu bezdomności, w tym kilka lat żył na ulicy, opowiadał, że dawniej zdarzały się łapanki i wywożenie osób bezdomnych za miasto kilkadziesiąt kilometrów. Obecnie pan Paweł jest doktorant na UW, pisze pracę naukową na temat kryzysu bezdomności. Opowiadał: – Kiedy siedzę z respondentem, który wygląda na osobę bezdomną, to nie zdarzyło mi się, żeby w ciągu 2, 3 godzin nie być legitymowanym, to poczucie legitymowania jest notorycznie. Kiedy siedzę sam, to policja do mnie nie podchodzi – nie widać przecież, że jestem dotknięty kryzysem bezdomności. Skąd się więc te pytania o dokumenty biorą?
Swoją historię pan Paweł dokładnie opowiedział w programie Rafała Gebury „7 metrów pod ziemią” https://www.youtube.com/watch?v=HAVpslatV9Q.
Z sali padły pytania: czy w ramach policyjnego szkolenia podstawowego bezdomność jest jakoś poruszana? Czy obecni na sali policjanci mogą odnieść się do wystąpienia RPO w celu depenalizacji żebractwa do Ministerstwa Sprawiedliwości?
Rzecznik do tej pory nie otrzymał odpowiedzi resortu (pisaliśmy o tej sprawie tutaj https://www.rpo.gov.pl/pl/content/rpo-czas-usunac-zebractwo-z-kodeksu-wykroczen). Czy można wprowadzić element ludzki, szkolenie z empatii do programów kształcenia policjantów? Do kogo może się zwrócić osoba bezdomna w przypadku złamania praw człowieka? Pytano także o statystyki i o to jaka jest definicja osób dotkniętych kryzysem bezdomności.
Młodszy inspektor Gibadło z Poznania zauważył, że wśród panelistów zabrakło przedstawicieli samorządów.
Paneliści odpowiedzieli na pytania z sali.
Po pierwsze - legitymowanie musi mieć podstawę i może być zażalone do prokuratora jeśli jest bezpodstawne, ma charakter nękania.
Po drugie - w przypadku naruszania praw osób w kryzysie bezdomności mogą oni napisać skargę do rzecznika praw obywatelskich, który stara się na bieżąco monitorować sytuację osób pozbawionych dachu nad głową. Swoich podopiecznych do takich działań zachęca pani Porowska.
Paneliści-policjanci opowiadali, że policja może korzystać z pomocy osób bezdomnych np. przy wykrywaniu przestępstw popełnionych nocą, często zdarza się, że osoby bezdomne są świadkami jakiejś sytuacji. Jest to również argument, że warto współpracować z bezdomnymi. Powiedzieli również, że zasadniczo dąży się do ograniczania sytuacji wystawiania mandatów na rzecz pouczeń.
Stanowczo podkreślono, że osoby bezdomne muszą mieć dokładnie takie same prawa jak reszta społeczeństwa, w tym samym stopniu mogą dochodzić ich przestrzegania.
Adriana Porowska podkreśliła, że policjanci mają dostęp do danych ośrodków dla bezdomnych, noclegowni, organizacji zapewniających pomoc i mogą z nich korzystać. Dobrze by było żeby wraz z legitymowaniem osoby policjant potrafił w kompetentny sposób zaproponować jakieś rozwiązania, pomoc, możliwość skorzystania z noclegu. Legitymowanie może być pretekstem do poznawania człowieka i przekazywania pomocy.
Policjanci wskazali też, że podjęto starania na rzecz poprawy stosowanego języka. Przecież język jakim się posługujemy jest często narzędziem wartościującym, określającym naszą rzeczywistość. Jako, że posługiwanie się zwrotem „bezdomni” w odniesieniu do zagrożenia w policyjnej Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa mogło być stygmatyzujące dla osób w kryzysie bezdomności policja zmieniła nazewnictwo (pisaliśmy o tym w październiku https://www.rpo.gov.pl/pl/content/policja-wprowadzila-termin-osoba-bezdomna-wymagajaca-pomocy-w-krajowej-mapie-zagrozenia).
Dla mnie bezdomny to „każdy człowiek, który nie ma dachu nad głową i potrzebuje pomocy”, definicja ustawowa zdecydowanie spłyca ten problem – odpowiedziała na pytanie o to kim jest osoba bezdomna Adriana Porowska.
Paneliści i uczestnicy panelu stwierdzili też, że empatia jest pewną umiejętnością społeczną, której można się uczyć, brać udział w szkoleniach. Takie szkolenia można by zorganizować dla policjantów.
Katarzyna Nicewicz opowiedziała o sytuacji jednego ze swoich podopiecznych: pan Michał został popchnięty i pobity przez ochronę. Zgłosił to na policje dysponując nagraniem zdarzenia– tymczasem dostał na policji informację że będzie sam musiał wystąpić do sądu z oskarżeniem i ponieść koszta związane z procesem. Był to sposób, żeby zniechęcić go do wchodzenia na drogę prawną. Policjanci założyli pewnie, że nie ma on pieniędzy na opłaty i zrezygnuje z postępowania. A przecież to nie prawda, sprawę mógł wnieść prokurator.
Głosy z sali potwierdziły, że służby prywatne zajmujące się ochroną dopuszczają się przemocy na osobach bezdomnych. Zdarza się, że są one bite w tzw. „martwych punktach”, które nie są objęte monitoringiem. W 2009 roku głośno było o przypadku bezdomnego pobitego na śmierć w galerii handlowej we Wrocławiu.
Paweł Chachulski z Mokotowskiego Hospicjum św. Krzyża opowiedział o swoich doświadczeniach. Po pierwsze legitymowanie osób bezdomnych jest często bezskuteczne. Nawet gdy policjanci znają dane zmarłej osoby bezdomnej to podają je lekarzom jako NN (tożsamość nieznana). Takie osoby nie mogą zostać pogrzebane. Ostatnio słyszeliśmy o rekordowym okresie, w którym ciało osoby NN znajdowało się niepogrzebane w kostnicy. Trwało to 4 lata. Zdarzają się też dobre praktyki – jednym z podopiecznych pana Pawła był niewidomy bezdomny, który żył w strasznych warunkach, a którego do hospicjum zgłosił lokalny komendant policji.
Gorącą dyskusję na panelu zakończył apel Karoliny Cholewy o współpracę bez polaryzacji, a także obietnica niedługiego kontynuowania rozmowy z Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich razem z Komisją Ekspertów ds. Przeciwdziałania Bezdomności.