Miał poważny wypadek w pracy bez swej winy – sąd obniżył mu zadośćuczynienie od pracodawcy. Skarga nadzwyczajna RPO
- Pracownik doznał bardzo poważnych obrażeń podczas używania szlifierki kątowej, która uderzyła go w twarz
- Nie wrócił już do pracy, jest na rencie i nie może samodzielnie funkcjonować. Wystąpił do sądu o zadośćuczynienie od pracodawcy
- Choć sąd uznał, że powód za wypadek nie odpowiada, to obniżył mu kwotę zadośćuczynienia
- Pomniejszył ją bowiem o odszkodowanie przyznane mu przez ZUS za trwały uszczerbek na zdrowiu wskutek wypadku przy pracy
Taka decyzja sądu jest niesprawiedliwa i zapadła bez odpowiedniej wnikliwości i wrażliwości społecznej – uznał Rzecznik Praw Obywatelskich, który złożył do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną na korzyść obywatela.
Prawidłowa wykładnia przepisów zastosowanych przez sąd nie daje bowiem podstaw do mechanicznego odejmowania od zadośćuczynienia kwoty jednorazowego odszkodowania przyznanego przez od ZUS. W najnowszych orzeczeniach sądy w zasadzie jednolicie wykluczają taką możliwość.
Historia sprawy
W 2009 r. obywatel miał wypadek przy pracy podczas używania szlifierki kątowej, która uderzyła go w twarz. Doznał poważnego urazu twarzoczaszki; trafił do szpitala.
Obrażenia, których doznał (m.in. uszkodzenie mózgu), spowodowały znaczne cierpienia fizyczne i psychiczne Nie wrócił już do pracy. Od 2010 r. pobierał rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy. Już stale będzie wymagał leczenia. Nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie.
Według protokołu powypadkowego bezpośrednią przyczyną wypadku była niedostateczna koncentracja uwagi na wykonywanej czynności. Pośrednią przyczyną po stronie pracodawcy była zaś niewłaściwa koordynacja prac zbiorowych - brak kierującego robotami.
Ustalono, że uszczerbek na zdrowiu wskutek wypadku wynosi 63%. ZUS przyznał powodowi niemal 40 tys. zł odszkodowania z tego tytułu.
Obywatel wystąpił z roszczeniami uzupełniającymi w postępowaniu cywilnym wobec byłego pracodawcy. Domagał się 120 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę, skapitalizowanej renty uzupełniającej, renty uzupełniającej na przyszłość oraz zwrotu kosztów leczenia.
Sąd Okręgowy uznał, że przy określaniu wysokości świadczeń uzupełniających należy uwzględnić wysokość świadczeń wypłaconych ZUS. Dlatego zadośćuczynienie uwzględnił do kwoty 89 tys. zł z ustawowymi odsetkami. Sąd zasądził ponadto na rzecz powoda 30 tys. tytułem utraconego zarobku, a także rentę uzupełniającą.
Pracodawca odwołał się. W efekcie Sąd Apelacyjny obniżył przyznane świadczenia: zadośćuczynienie do 81 tys. zł, kwotę z tytułu utraconych zarobków – do 24 tys. zł, a rentę uzupełniającą – o kwoty należne za poszczególne okresy. Oddalono apelację powoda, w której domagał się wyższych kwot.
Jednocześnie Sąd Apelacyjny uznał - po powołaniu biegłego ds. bezpieczeństwa i higieny pracy - że nie można mówić o przyczynieniu się obywatela do wypadku. Nie przeszedł on bowiem wymaganego instruktażu na tym stanowisku. A na powstanie wypadku wpłynęły naruszenia przepisów przez pracodawcę.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego przyznane zadośćuczynienie jest adekwatne do doznanych przez powoda cierpień fizycznych i psychicznych
Argumentacja RPO
Zaskarżonemu wyrokowi RPO zarzucił rażące naruszenie prawa materialnego: art. 445 § 1 Kodeksu cywilnego w związku z art. 300 Kodeksu pracy - poprzez jego rażąco błędną wykładnię. Polegało to na przyjęciu, że od kwoty zadośćuczynienia można mechanicznie odjąć kwotę jednorazowego odszkodowania od ZUS za trwały uszczerbek na zdrowiu wskutek wypadku przy pracy. Tymczasem prawidłowa wykładnia przepisów pozwala jedynie na uwzględnienie w niewielkim stopniu kwoty odszkodowania ZUS przy ustalaniu przez sąd odpowiedniego zadośćuczynienia.
Ponadto Rzecznik zarzucił orzeczeniu naruszenie konstytucyjnych zasad zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa oraz zasady bezpieczeństwa prawnego, wywodzonych z art. 2 Konstytucji RP. Sąd Apelacyjny dokonał bowiem wykładni art. 445 § 1 k.c. w związku z art. 300 k.p. w sposób dowolny, sprzeczny z utrwalonym orzecznictwem i nie zapewniający powodowi pełnej ochrony jego praw i interesów.
Sąd Apelacyjny podzielił ustalenia Sądu Okręgowego co do rodzaju urazów, których doznał powód, przebiegu jego leczenia, rokowań na przyszłość oraz rozmiaru towarzyszących mu cierpień fizycznych i psychicznych. Ustalił też, że powód w najmniejszym stopniu nie przyczynił się do wypadku (Sąd Okręgowy ustalił to na 20%).
Mimo to Sąd Apelacyjny zmniejszył wysokość zadośćuczynienia. Zdaniem sądu krzywda powoda została już w znacznej części skompensowana w wyniku wypłacenia mu odszkodowania przez ZUS.
Tymczasem dochodzona przez powoda kwota uwzględniała już to odszkodowanie. Sąd uszczuplił więc zadośćuczynienie należne powodowi, ignorując jego oświadczenie, że przy określaniu wysokości roszczenia uwzględnił już odszkodowanie ZUS. W rezultacie kwota tego odszkodowania została dwukrotnie odjęta od kwoty zadośćuczynienia - przez powoda i Sąd Apelacyjny.
Zdaniem RPO pomniejszenie zadośćuczynienia o świadczenie od ZUS jest wadliwe. Prawidłowa wykładnia art. 445 § 1 Kodeksu cywilnego w związku z art. 300 Kodeksu pracy nie daje bowiem podstaw do mechanicznego odejmowania od zadośćuczynienia kwoty jednorazowego odszkodowania od ZUS. Zagadnienie to było już przedmiotem orzecznictwa Sądu Najwyższego i sądów powszechnych. Zwłaszcza w najnowszych orzeczeniach sądy w zasadzie jednolicie wykluczają możliwość mechanicznego uszczuplania kwoty zasądzonego zadośćuczynienia o wysokość odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu będący skutkiem wypadku przy pracy.
W efekcie zasądzone zadośćuczynienie nie kompensuje w całości krzywdy powoda. Narusza to jedną z fundamentalnych zasad prawa cywilnego - zasady pełnego odszkodowania. Jej prawidłowa realizacja powinna oznaczać całościowe wynagrodzenie uszczerbku na zdrowiu i doprowadzenie poszkodowanego do takiej sytuacji, jak gdyby wypadku w ogóle nie było.
Zadośćuczynienie powinno być odczuwalne ekonomicznie przez powoda, dostarczyć mu moralnej satysfakcji i poczucia symbolicznego złagodzenia cierpienia. A w obecnych realiach kwota 120 tys., której się domagał, nie jest wygórowana w stosunku do krzywdy jakiej już doznał i będzie jeszcze doznawał w przyszłości,
Tymczasem konsekwencje pozbawienia powoda pełnego zadośćuczynienia są dla niego szczególnie dotkliwe. Jego schorzenie będzie postępowało, co mimo młodego wieku (w chwili wypadku miał 34 lata), w zasadzie uniemożliwia mu prowadzenie normalnego, samodzielnego i satysfakcjonującego życia. Wyklucza też podjęcie przez niego pracy. Nie bez znaczenia jest odczuwany przez powoda brak poczucia przydatności społecznej wynikającej z aktywnego życia zawodowego, jak też brak możliwości zarobkowania.
Wgląd na taką sytuację poszkodowanego wymagał od Sądu Apelacyjnego szczególnej wnikliwości i wrażliwości społecznej przy ustalaniu odpowiedniego zadośćuczynienia. Zdaniem Rzecznika, tej wnikliwości zabrakło.
Rzecznik wnosi do SN o uchylenie wyroku Sądu Apelacyjnego w zaskarżonej części i przekazanie mu sprawy do ponownego rozpoznania.
Kierując się uchwałą z 23 stycznia 2020 r. połączonych trzech Izb Sądu Najwyższego, RPO złożył skargę nadzwyczajną do Izby Cywilnej SN - tak jak wszystkie kierowane od tego czasu swe skargi nadzwyczajne dotyczące spraw z zakresu prawa cywilnego. Skoro bowiem rozstrzygnięcia sądów wadliwie obsadzonych mogą być w przyszłości kwestionowane, RPO nie chce obarczać uczestnika postępowania dodatkowymi problemami prawnymi, związanymi ze statusem Izby Kontroli Nadzwyczajnej.
IV.511.123.2018