Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Sprawa "warszawskiej mapy reprywatyzacji". Skarga kasacyjna RPO na korzyść Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze

Data:
  • Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze ma przeprosić przedsiębiorcę, który znalazł się na upublicznionej przez nie w 2016 r. tzw. "warszawskiej mapie reprywatyzacji"
  • Sąd uznał, że MJN przypisało mu udział w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej nieruchomości - co naruszyło jego dobra osobiste
  • Skargę kasacyjną na korzyść Stowarzyszenia wniósł Rzecznik Praw Obywatelskich
  • Wskazał m.in. na naruszenie przez sąd prawa do wolności wypowiedzi oraz działanie MJN w obronie ważnego interesu publicznego - prawa do informacji o wielkiej aferze 

AKTUALZACJA: 23 czerwca 2020 r. Sąd Najwyższy przyjął sprawę do rozpoznania.

- Przez wydanie skarżonego orzeczenia doszło do naruszenia konstytucyjnych wolności albo praw człowieka i obywatela, a konkretnie art. 54 ust. 1 Konstytucji RP, a więc gwarantowanego przez ustawę zasadniczą prawa do rozpowszechniania informacji oraz wolności słowa – napisał Adam Bodnar w skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Naruszony został także art. 10 europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

W ocenie Rzecznika w tej sprawie nie ma podstaw do ingerencji w wolność słowa. Stowarzyszenie prawidłowo bowiem wypełniło swe statutowe zadania - poinformowało opinię pubiczną o sprawach wzbudzających publiczne zainteresowanie. A chodziło o jedną z największych afer w Polsce, związanych z reprywatyzacją nieruchomości w  ostatnich dekadach.

Historia sprawy

We wrześniu 2016 r. Stowarzyszenie - nagłaśniające ujawniony wówczas proceder nielegalnego przejmowania nieruchomości w stolicy - upubliczniło na swej stronie tzw. „warszawską mapę reprywatyzacji”. Było na niej 30 osób wymienionych z imienia i nazwiska wraz z wizerunkami. Mapę przedstawiającą kulisy „dzikiej reprywatyzacji” zaprezentowano też na konferencji prasowej MJN. Wypowiadał się na niej m.in. ówczesny przewodniczący MJN Jan Śpiewak.

Powód złożył do sądu pozew wobec MJN i Jana Śpiewaka o naruszenie swych dóbr osobistych - dobrego imienia, czci, godności i renomy jako przedsiębiorcy oraz ujawnienie wizerunku. Uznał, że został pomówiony o udział w ”dzikiej reprywatyzacji” i o przestępstwa. Pozwani replikowali m.in., że nie działali bezprawnie, lecz w interesie publicznym, a wobec powoda jako osoby publicznej granice krytyki są szersze.  

Sąd okręgowy w 2017 r. uznał powództwo jedynie w zakresie naruszenia prawa powoda do ochrony wizerunku. Po jego apelacji sąd apelacyjny zmienił jednak ten wyrok. W marcu 2019 r. nakazał Stowarzyszeniu przeprosiny powoda za nieprawdziwe informacje sugerujące, że brał on udział w „dzikiej reprywatyzacji”. Nakazał też MJN wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny. Sąd oddalił zaś apelację powoda wobec Jana Śpiewaka.

Argumenty RPO

Od wyroku II instancji skargę kasacyjną złożył Rzecznik Praw Obywatelskich. Wniósł by Izba Cywilna SN oddaliła apelację powoda albo też zwróciła sprawę sądowi odwoławczemu.

Rzecznik argumentuje m.in. że:

  • pozwany w żadnej wypowiedzi nie przypisał wyraźnie powodowi udziału w „dzikiej reprywatyzacji” i w zorganizowanej grupie przestępczej, co doprowadziło do błędnego uznania naruszenia dóbr osobistych;
  • sąd odesłał zaś do „mapy reprywatyzacji warszawskiej”, w której - jak sąd sam stwierdził - nie doszukał się naruszenia dóbr osobistych powoda;
  • sąd błędnie uznał, że przeciętny odbiorca, oglądając w internecie „mapę reprywatyzacji”, nie zapoznawał się z oświadczeniem na głównej stronie MJN, w którym wyraźnie zaznaczono, że Stowarzyszenie nie przypisuje nikomu winy czy odpowiedzialności. A to powinno zwalniać od odpowiedzialności cywilnej;
  • inną przesłanką jej braku jest działanie w społecznie uzasadnionym interesie. Wyraża się on w zasadzie jawności życia publicznego i prawa obywateli do informacji o szczegółach reprywatyzowania nieruchomości warszawskich – sprawy dotyczącej bezpośrednio bądź pośrednio setek tysięcy ludzi;
  • sąd powinien był zbadać, czy MJN działało w dobrej wierze, czyli miało rozsądne powody do przyjęcia, że ujawniona informacja była prawdziwa i czy dochowało należytej staranności, zwłaszcza że chodziło o działalność powoda jako osoby publicznej w kwestii społecznie istotnej;
  • sąd nie rozważył, że Stowarzyszenie działało jako organizacja obywateli, inicjująca publiczną debatę w sprawach społecznie ważkich (tzw. watchdog), która korzysta ze szczególnej ochrony wolności wypowiedzi;
  • sąd pominął szerszy kontekst działania tych organizacji, odbierając tym samym MJN dostęp do europejskich standardów ochrony przysługujących w takiej sytuacji. Ma to szczególne znaczenie w aspekcie procesów wytaczanych organizacjom i aktywistom w celu powstrzymywania przed wykonywaniem ich statutowych funkcji;
  • orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tym kontekście poszerza granice wolności wypowiedzi, czego konsekwencją jest odejście od tzw. testu prawdy i fałszu;
  • sąd niewłaściwie zasądził pieniądze na cel społeczny, gdyż powód nie dowiódł ani swej krzywdy, ani zawinionego działania Stowarzyszenia;
  • sankcje finansowe były nadmierne (postępowanie sądowe kosztowało MJN ok. 1/3 wysokości rocznych wypływów z darowizn i składek wskazanych w bilansie za 2018 r.).

VII.511.41.2019

Załączniki:

Autor informacji: Łukasz Starzewski
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Agnieszka Jędrzejczyk