Nie ma żadnego "sporu kompetencyjnego". Adam Bodnar do TK: umorzyć sprawę z wniosku Marszałek Sejmu
- Marszałek Sejmu chce rozstrzygnięcia nieistniejącego i pozornego sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a Sejmem oraz SN a Prezydentem RP – ocenia RPO
- SN i Sejm nie uznały się bowiem za właściwe do rozstrzygnięcia tej samej sprawy lub wydały w niej rozstrzygnięcia – co jest warunkiem faktycznego sporu
- Trudno sobie wręcz wyobrazić, aby SN mógł wejść w spór z Sejmem czy Prezydentem RP, bo te organy państwa nie sprawują wymiaru sprawiedliwości
- Prawdziwym celem wniosku Marszałek Sejmu jest zaś uniemożliwienie SN wykonywania jego konstytucyjnej i ustawowej roli, a także wykonania wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019 r.
Takie są konkluzje stanowiska Adama Bodnara dla Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wniosku marszałek Sejmu Elżbiety Witek z 22 stycznia 2020 r. o rozstrzygnięcie sporów kompetencyjnych.
Rzecznik Praw Obywatelskich zgłosił udział w tym postępowaniu TK (sygn. akt Kpt 1/20). Wniósł, by TK umorzył je z uwagi na niedopuszczalność wydania orzeczenia. Rozprawa TK w pełnym składzie ma się odbyć 3 marca 2019 r.
RPO złożył wniosek o wyłączenie ze składu osób nieuprawnionych do orzekania w TK - Jarosława Wyrembaka, Justyna Piskorskiego oraz Mariusza Muszyńskiego.
Ponadto Rzecznik wystąpił o wyłączenie ze składu sędziów Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Ich wypowiedzi oraz zaangażowanie jako posłów w proces ustawodawczy związany z reformą sądownictwa należy traktować jako okoliczności mogące wywołać wątpliwości co do ich bezstronności. A to jest przesłanką wyłączenia sędziego, zgodnie z art. 39 ust. 2 pkt 1 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK.
W swym wniosku Marszałek Sejmu żąda, by TK orzekł, czy SN jest uprawniony - w drodze uchwały podejmowanej w związku z orzeczeniem sądu międzynarodowego - do zmian stanu normatywnego ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości, czy też jest to wyłączna kompetencja ustawodawcy. Ponadto marszałek chce uznania, czy kompetencja Prezydenta RP do powoływania sędziów może być rozumiana tak, że dozwolone jest przyznanie SN lub innemu sądowi kompetencji do oceny skuteczności powołania sędziego. Kwestia dotyczy też tego, czy SN może określać, jakie są warunki skuteczności powołania sędziego.
W ocenie RPO zarzuty te opierają się na błędnym rozumieniu roli i pozycji ustrojowej centralnych organów konstytucyjnych. Konsekwencją było przedstawienie mylnych wniosków co do zakresu kompetencji każdego z nich, co pozwoliło na wykreowanie pozoru "sporu kompetencyjnego". Rzecznik podziela stanowisko Sądu Najwyższego z 27 stycznia 2020 r. w tej sprawie, zgodnie z którym wniosek złożono w złej wierze. Jego celem jest bowiem rozstrzygnięcie realnego sporu kompetencyjnego, ale uniemożliwienie SN realizacji ustawowych uprawnień.
Kiedy występuje spór kompetencyjny
Zgodnie z art. 85 ustawy o TK, rozstrzyga on spory kompetencyjne – czyli sytuacje, gdy co najmniej dwa centralne konstytucyjne organy państwa uznają się za właściwe do rozstrzygnięcia tej samej sprawy lub wydały w niej rozstrzygnięcia albo też gdy uznają się one za niewłaściwe do jej rozstrzygnięcia. Jak wskazywał wcześniej TK, aby możliwe było rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego, musi zaistnieć realny spór, nie zaś jedynie potencjalna wątpliwość interpretacyjna.
W doktrynie uważa się, że spór kompetencyjny przy rozstrzyganiu tej samej sprawy jest możliwy w zasadzie tylko w obrębie tych samych władz (czyli albo ustawodawczej, albo wykonawczej, albo też sądowniczej). A w przypadku SN trudno sobie wyobrazić, aby mógł on wejść w spór z innymi centralnymi konstytucyjnymi organami państwa, ponieważ nie sprawują one wymiaru sprawiedliwości. Nie sposób zatem stwierdzić, aby Sejm i SN uznały się za właściwe do rozstrzygnięcia tej samej sprawy lub wydały w niej rozstrzygnięcia.
Jak piszą przedstawiciele doktryny, "spór kompetencyjny pozytywny i rzeczywisty nie powstaje, gdy zapadło rozstrzygnięcie tylko jednego organu lub części z nich, a inne dały jedynie wyraz temu, że nastąpiło w ten sposób naruszenie ich kompetencji (np. przez upublicznienie swojego protestu)”.
SN nie wydał aktu normatywnego, a Sejm – decyzji procesowej
Marszałek Sejmu próbuje zbudować pozory sporu kompetencyjnego. Tymczasem należy zgodzić się z poglądem SN, że nie został spełniony warunek sporu, jakim jest tożsamość rozstrzyganej sprawy. Byłby on spełniony, gdyby SN wydał akt zawierający normy o charakterze generalnym i abstrakcyjnym (co jest rolą Sejmu) lub też gdyby Sejm wydał rozstrzygnięcie procesowe co do wykładni przepisów (co jest kompetencją SN).
Uchwała SN z 23 stycznia 2020 r. mieści się zaś w wykonywaniu funkcji orzeczniczej. Sejm nie może w drodze aktów normatywnych rozstrzygać indywidualnych spraw z zakresu niezależności sądów oraz niezawisłości i bezstronności sędziów. Czynić to mogą, a nawet muszą, sądy. Służy temu właśnie uchwała SN z 23 stycznia 2020 r. A podejmowanie przez SN uchwał z mocą zasady prawnej przewiduje ustawa o SN.
W ocenie Rzecznika nie istnieje również realny spór kompetencyjny między SN a Prezydentem RP. Kompetencja głowy państwa do powołania sędziów nie może być bowiem utożsamiana z kompetencjami sądów co do prawidłowego kształtowania składów orzekających.
Nietrafny jest zatem zarzut Marszałek Sejmu, jakoby SN zmierzał do kontroli wykonywania prerogatyw przez Prezydenta RP w zakresie aktów powołania na urząd sędziego. Wniosek I Prezes SN i podjęta w jego wyniku uchwała SN z 23 stycznia 2019 r. nie ingerują w akt powołania na urząd sędziego - który istotnie jest konstytucyjną prerogatywą głowy państwa - ale wskazują elementy wykładni przepisów dotyczących oceny niezależności, niezawisłości i bezstronności składu orzekającego.
Nawet negatywna ocena braku takich gwarancji w przypadku składu orzekającego w konkretnej sprawie nie podważa samego aktu powołania osoby. Wniosek I Prezes SN i uchwała SN dotyczą zatem innej sfery (ocena niezależności sądu jako organu) niż prerogatywa Prezydenta RP (akt powołania sędziego jako osoby).
Spór pozorny – sprawa do umorzenia
Postępowanie w sprawie podlega zatem umorzeniu z powodu pozorności rzekomego sporu kompetencyjnego, który został w istocie wykreowany wnioskiem Marszałek Sejmu.
- Nie mające oparcia w rzeczywistości wyobrażenie wnioskodawczyni oraz jej subiektywne przekonanie o istnieniu takiego sporu nie stanowi przesłanki wystarczającej do wydania orzeczenia przez TK – napisał Adam Bodnar.
Intencją Marszałek Sejmu jest w istocie nie dążenie do rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego, lecz osiągnięcie innego celu - zawieszenia postępowań przed organami, które rzekomo prowadzą spór.
Ponadto wnioskodawczyni powinna wykazać interes prawny w uruchomieniu tej procedury przed Trybunałem. Tymczasem nie przedstawiła za tym przekonujących argumentów. Powstaje zatem istotna wątpliwość, czy Marszałek Sejmu jest podmiotem legitymowanym do żądania rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego między Prezydentem RP a SN.
Kontekst prawa Unii Europejskiej
Marszałek wskazuje, że działania podjęte przez SN, a także przez nią samą, wiążą się z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019 r. W swym wniosku nie powołuje jednak art. 9 Konstytucji ("Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego"). Art. 9, w związku z art. 90 ust. 1 (przekazanie kompetencji na rzecz organizacji międzynarodowej), art. 91 (bezpośrednie stosowanie i pierwszeństwo prawa unijnego), a także art. 8 ust. 2 (bezpośrednie stosowanie Konstytucji) przesądzają, że wykładnia prawa Unii ustanowiona w tym wyroku TSUE jest wiążąca dla organów władzy w Polsce.
O ile orzeczenie TSUE z 19 listopada 2019 r. zawiera wykładnię prawa Unii – w szczególności wskazuje test niezależności sądu jako konieczny element zagwarantowania zasady skutecznej ochrony sądowej oraz prawa do rzetelnego procesu – o tyle wyroki SN stanowią jego implementację na gruncie prawa krajowego i w okolicznościach konkretnego sporu rozstrzygają o istnieniu niezależności sędziowskiej bądź jej braku.
Na tym etapie stosowania prawa przez sądy krajowe europejski standard ochrony, wynikający z przepisów art. 19 TFUE w związku z art. 47 KPP, odpowiada konstytucyjnemu standardowi z 45 ust. 1 Konstytucji. Sądy krajowe nie mogą tego testu pominąć, bo naruszyłyby tym samym moc wiążącą prawa pierwotnego UE, wiążący charakter wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, ale także i postanowienia Konstytucji.
Wbrew twierdzeniom wnioskodawczyni, uchwała SN z 23 stycznia 2020 r. nie zmieniła stanu normatywnego – wskazała natomiast sposób interpretacji istniejących przepisów ustawowych w związku z pojawieniem się wątpliwości, ujawnionych w odmiennych stanowiskach składów orzekających SN.
Doprowadzenie przepisów ustaw do stanu zgodności z Konstytucją oraz wymogami prawa Unii, wskazanymi także w orzeczeniu TSUE z 19 listopada 2019 r. pozostaje nadal niezrealizowanym zadaniem polskiego parlamentu.
Chodzi o uniemożliwienie wykonania wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r.
Wniosek Marszałek Sejmu do TK należy wiązać z działaniami podjętymi na rzecz uniemożliwienia wykonania wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. W ocenie Rzecznika taki też jest zasadniczy cel ustawy z 20 grudnia 2019 r. (tzw. „ustawy kagańcowej”). Tak jak ta ustawa, również wniosek Marszałek Sejmu zmierza do intencjonalnego wyłączenia możliwości oceny niezależności sądu. Jest to niezgodne z Konstytucją (art. 45 ust. 1), a także wymogami prawa Unii wynikającymi ze przepisów prawa UE oraz wyroku TSUE.
Uniemożliwienie realizacji wyroku TS oraz pozbawienie sądów polskich możliwości badania niezależności organu sądowego orzekającego w indywidualnej sprawie, będzie prowadziło do zakwestionowania przez Polskę zasady wzajemnego zaufania oraz funkcjonowania mechanizmu wzajemnego uznawania orzeczeń sądowych. Może to mieć katastrofalne skutki dla europejskiego obrotu prawnego orzeczeń sądowych. Może także oznaczać faktyczne ograniczenie lub wykluczenie udziału RP w unijnej przestrzeni sądowej.
Wniosek Marszałek Sejmu jest zatem próbą zablokowania implementacji wyroku TSUE przez polskie sądy. Należy zaś podkreślić, ze TK nie ma kompetencji do oceny wyroków TSUE; nie może też zanegować kompetencji sądów polskich do kierowania się wyrokami TSUE. Gdyby tak uczynił, naruszyłby zasadę jednolitości i zasadę skuteczności prawa UE – podstawowe zasady unijnego porządku prawnego.
W konsekwencji - w sposób nie mający oparcia w prawie - wkroczyłby w sferę autonomii prawa Unii. Konsekwencją tego mogłoby być narażenie Polski na kolejne postępowanie sądowe o naruszenie zobowiązań traktatowych. Nie pozostałoby to bez znaczenia dla trwającej przed Radą UE procedury o ochronę wartości Unii.
Jeśli Trybunał Konstytucyjny nabrałby wątpliwości co do treści i znaczenia wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. - a także obowiązków spoczywających na sądach krajowych w zakresie jego implementacji – jest uprawniony, a jako organ ostatniej instancji także zobowiązany na gruncie art. 267 TFUE, do wystąpienia z pytaniem prejudycjalnym do TSUE celem rozstrzygnięcia tych wątpliwości – podsumowuje Adam Bodnar.
VII.510.35.2020
Załączniki:
- Dokument
- Dokument