RPO: korzystanie z wolności słowa nie może się wiązać z legitymowaniem obywateli zadających pytania przedstawicielom władz
- Korzystanie z wolności słowa nie może wiązać się z tym, że ktoś jest legitymowany za to, że chciał zadać pytanie - podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich
- Rzecznik jest zaniepokojony przypadkami legitymowania przez policję obywateli próbujących zadawać pytania podczas otwartych spotkań z przedstawicielami władz
- Może to bowiem budzić poważne wątpliwości pod kątem przestrzegania podstawowych praw i wolności obywateli - zwłaszcza konstytucyjnej wolności wyrażania poglądów
Rzecznik wystąpił do lokalnych komendantów policji o wyjaśnienie podstaw prawnych takich interwencji po spotkaniach z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim i posłem Stanisławem Piotrowiczem.
Z doniesień medialnych RPO dowiedział sie o legitymowaniu obywateli próbujących zabrać głos podczas spotkania Marka Kuchcińskiego z mieszkańcami Sanoka oraz Stanisława Piotrowicza w Witnicy. Biuro RPO zwróciło się do tamtejszych komendantów policji o informacje o stanie tych spraw oraz o wyjaśnienie podstaw prawnych podjętych interwencji.
Z artykułu prasowego wynika, że w jednym z tych przypadków policjant tłumaczył, iż działa na podstawie art. 51 ust. 1 Kodeksu wykroczeń. Zgodnie z nim „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Rzecznik Praw Obywatelskich wyraził zaniepokojenie zaistniałą sytuacją. W jego ocenie taka praktyka może budzić poważne wątpliwości pod kątem zapewnienia przestrzegania podstawowych praw i wolności przysługujących obywatelom, w szczególności konstytucyjnej wolności wyrażania poglądów (art. 54 ust. 1 Konstytucji RP).
Adam Bodnar podkreśla, że na spotkaniach publicznych ludzie chcą zadawać pytania, czasem zaprotestować przeciwko różnym tezom, czasami przyjmują kogoś aplauzem albo gwizdami. To jest coś zupełnie naturalnego. Jeżeli jesteśmy na takim etapie, że osoby, które chcą zadać pytanie, są później spisywane, to znaczy, że powoli zatracamy umiejętność dialogu i rozmowy ze społeczeństwem. Zaczynamy szukać instrumentów prawnych, żeby tych ludzi wystraszyć, ukarać za to, że chcą być niezależni w swoich myślach i poglądach. Korzystanie z wolności słowa nie może wiązać się z tym, że ktoś jest legitymowany, spisywany i karany za to, że chciał zadać pytanie.
VII.564.38.2018, VII.564.39.2018