Adam Bodnar dla AFP: Na co czeka Unia? Czy nadal chce być wspólnotą opartą na wartościach demokratycznych?
Polski rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar skrytykował Unię Europejską za zbyt powolne reagowanie na łamanie praworządności w jego kraju, ostrzegając w wywiadzie, że Polska może stać się krajem niedemokratycznym – informuje 1 maja agencja AFP.
RPO powiedział AFP, że rządzący w Polsce populiści „neutralizowali albo przejęli po kolei kolejne mechanizmy kontroli władzy”. 44-letni profesor prawa rozmawiał z AFP po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który nakazało mu ustąpienie ze stanowiska w ciągu trzech miesięcy, choć jego następca nie został wyłoniony.
Rządząca w Polsce od 2015 roku partia Prawo i Sprawiedliwość „marginalizuje rolę parlamentu, w dużej mierze podporządkowała Trybunał Konstytucyjny, prokuraturę, media publiczne, a także niektóre instytucje wymiaru sprawiedliwości” – mówi RPO.
Komisja Europejska od lat stara się zawrócić Polskę - i jej sojusznika Węgry – z tej drogi. Zdaniem Bodnara reakcja UE doprowadziła w przeszłości do pozytywnych zmian w Polsce, ale zmieniło się to od czasu, gdy Ursula von der Leyen została przewodniczącą Komisji Europejskiej w 2019 roku. „Mam wrażenie, że to nieustanne poszukiwanie tak zwanego kompromisu, konsensusu i dialogu z polskim rządem… co naprawdę do niczego nie doprowadziło” – powiedział Bodnar. - „Rząd wykorzystuje ten czas na wprowadzenie i utrwalenie zmian oraz na coraz większe przesuwania granic podległości wymiaru sprawiedliwości” - dodał. „A nawet gdy Komisja w końcu reaguje, dzieje się to za późno".
PiS, którego członkowie zarzucili Bodnarowi stronniczość i wspieranie opozycji, podkreśla, że podejmowane przez władze reformy są niezbędne, by walczyć z korupcją i usunąć z wymiaru sprawiedliwości pozostałości po komunizmie.
W maju – podaje AFP – polski Trybunał Konstytucyjny skonfrontuje się z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskich który niedawno sprzeciwił się kluczowemu elementowi rządowych kontrowersyjnych reform sądownictwa. TK zdecyduje, czy Warszawa powinna wykonać zarządzenia tymczasowe TSUE, a sprawa sprowadza się do tego, czy pierwszeństwo ma prawo europejskie czy polskie.
RPO Bodnar ostrzega, że decyzja ta może być częścią „prawnego Polexitu”, ze względu na „narastający proces ignorowania zasady suwerenności prawa UE” w Polsce. Uważa, że werdykt może skłonić rząd do zignorowania przeszłych i przyszłych postanowień TSUE. UE dysponuje mechanizmami, które mogłaby zastosować w odpowiedzi, w tym sankcjami finansowymi, ale podjęcie działań przez Brukselę prawdopodobnie zajęłoby kilka miesięcy. „Każda taka decyzja ma znaczenie nie tylko symboliczne. Przesuwa granice niedemokratycznego państwa” - powiedział.
Zdaniem polskiego RPO Unia staje więc przed problemem dotyczącym jej egzystencji.
„Jaka wspólnotą ma UE? Opartą na wartościach demokratycznych - czy po prostu konfederacją państw, zarówno demokratycznych jak i autorytarnych? – pyta Adam Bodnar i odpowiada, że druga droga „może oznaczać rozpad UE”.
Bodnar mówi AFP, że ombudsmani z innych krajów wyrazili już „szok i zaniepokojenie sytuacją w Polsce”, zwłaszcza teraz, gdy jego urząd odchodzi do historii.
Instytucja niezależnego rzecznika praw obywatelskich sięga XIX wieku w Szwecji, a biuro w takiej czy innej formie istnieje w ponad 100 krajach. „W Polsce partia komunistyczna zgodziła się na tę instytucję pod koniec lat 80. Miało to być swego rodzaju ustępstwo wobec opozycji i demokratycznych aspiracji tamtych czasów” – mówi Bodnar. Inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej poszły w ślady Polski.
Bodnar został wybrany na stanowisko RPO tuż przed objęciem władzy przez obecną ekipę rząd na pięcioletnią kadencję, która formalnie skończyła się we wrześniu. RPO Bodnar pełni jednak dalej swoją funkcję, bo niższa izba parlamentu, w której PiS i jego koalicjanci mają większość, a kontrolowany przez opozycję Senat nie zdołały porozumieć się co do następnego RPO. W zeszłym miesiącu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przedłużenie Bodnara jest niezgodne z konstytucją, dając mu trzy miesiące na odejście.
Nie wiadomo, co się stanie, jeśli do tego czasu nie zostanie wybrany następny RPO.
Bodnar traktuje spór o stanowisko jako kolejny krok zgodny ze strategią partii rządzącej. Mówi, że intencją PiS jest doprowadzenie do tego, by następny Rzecznik „nie był zbyt niezależny, zbyt zdolny do stałego kontrolowania rządzących”.
AFP