Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Wystąpienie RPO Tadeusza Zielińskiego 28.04.1995 - Informacja za rok 1994/5

Data:

Sprawozdanie z działalności rzecznika praw obywatelskich.

Rzecznik Praw Obywatelskich Tadeusz Zieliński:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim dyskutantom za ich niezmiernie interesujące uwagi. Ogromnie wdzięczny jestem za wyrazy poparcia i uznania. Odbieram je nie tyle nawet jako wyrazy uznania dla mojej osoby, ile dla całego mojego urzędu - czyli także dla współpracowników mojego biura, którzy z całą pewnością przyczynili się do sukcesu tego urzędu w trzecim roku mojej kadencji. Wdzięczny jestem także za uwagi krytyczne. Uważam, że mogą one szczególnie mi pomóc w rozważaniach na temat prawidłowości działania mojego urzędu. Oświadczam, że z wielką uwagą jeszcze przemyślę te spostrzeżenia.

    Teraz chciałbym odpowiedzieć na niektóre wątpliwości, jakie wyrażano w wypowiedziach podczas dyskusji. Chciałbym przede wszystkim także podkreślić, że sytuacja rzecznika praw obywatelskich jest w pewnym sensie komfortowa. Jako ów recenzent wszystkich trzech władz - władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej - mogę wytykać błędy i nie tylko nie muszę, ale nawet nie mam prawa do ukazywania dróg wiodących do rozwiania tych wątpliwości. W tym sensie jest to sytuacja komfortowa. Jestem w pełni świadom, z jakimi trudnościami borykają się posłowie i senatorowie, im bowiem wypada rozwiązywać problemy częstokroć nierozwiązywalne. Są to dylematy, co do których rozwiązania dobrego nigdy nie ma. I ja sobie z tego w pełni zdaję sprawę. Jest taka maksyma francuska: Tout comprendre c'est tout pardonner - wszystko zrozumieć, to wybaczyć. Ale ja powiedziałem wczoraj w Senacie, powołując się na tę maksymę, że rzecznik rozumie - rozumie bardzo dobrze trudności, jakie mają parlamentarzyści - ale wybaczyć tych błędów nie może. Niemniej jednak uważam, że - nawiązując do przedostatniej wypowiedzi pana profesora posła Krawczuka - istotnie łączy nas wspólne dążenie. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że posłowie działają na rzecz swoich wyborców, a więc obywateli tego kraju. Sytuacja posłów i senatorów jest może pod pewnym względem trudniejsza aniżeli moja, ponieważ muszą szukać rozwiązania pomiędzy interesem państwa a interesem obywateli. Rzecznik praw obywatelskich natomiast koncentruje swoją uwagę na sprawach obywateli - nie musi rozwiązywać tych dylematów, jakie zachodzą pomiędzy interesami państwa, Rzeczypospolitej a interesami obywateli.

    Chcę powiedzieć, że od dłuższego już czasu dostrzegam, że wśród szerokich warstw polskiego społeczeństwa zatracił się duch obywatelski, który jest tak bardzo ważny dla sprawnego funkcjonowania każdego państwa. Zwróćmy uwagę na debatę w Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Za zbędne uważa się dziś w ogóle pisanie o obowiązkach obywateli w konstytucji. Jest źle, bo tu musi istnieć pewna równowaga pomiędzy prawami i obowiązkami. Mówię o tym z pewnymi oporami, bo nie jest sprawą rzecznika praw obywatelskich zwracanie uwagi na potrzebę dostrzegania też obowiązków obywateli wobec państwa w tych czasach, które są wypełnione po brzegi słusznymi wołaniami o prawa człowieka. Myślę, że na ten duch obywatelski warto zwrócić uwagę. Przypomina mi się, w związku z wypowiedzią pana prof. Krawczuka, który mi zawsze ten antyk przywołuje na myśl, że w czasach starorzymskich ideały patriotyzmu, honoru, sprawiedliwości i obowiązku wobec państwa były zawsze bardzo mocno akcentowane. To trzeba widzieć i ja tu z uznaniem odnoszę się do państwa posłów, którzy szukają tych rozwiązań, dostrzegając także interes państwa - i muszą się niejednokrotnie tłumaczyć wobec swoich wyborców, dlaczego ich interesy musiały ustąpić przed interesami państwa. Bo oczywiście zdarzają się takie sytuacje, zwłaszcza w okresie tak gruntownej reformy, która ciągle jeszcze się odbywa.

    Państwo prawa. Nie chciałbym wdawać się w polemikę, w dyskusję z panią poseł Lipowicz na temat pojęcia ˝państwo prawa˝, ponieważ nie jest zadaniem ani rzecznika praw obywatelskich, ani parlamentarzystów, aby zwracać uwagę na różne koncepcje państwa prawa. Są one rozmaite, ja tę literaturę znam, ale nie ośmielam się tutaj cytować, bo nie sądzę, aby rzecz była tu właśnie, w tej Izbie, aktualna. Pani poseł zakwestionowała moje twierdzenie ze str. 12, że w idealnym znaczeniu Polska państwem prawa nie będzie nigdy, podobnie jak inne państwa świata. Tak jest. To jest pojęcie tzw. typologiczne. Tu mojej znakomitej koleżance, młodszej i bardzo uroczej, chciałbym przypomnieć - bo zapewne zna dzieła Maxa Webera na temat pojęć typologicznych - że pojęcie ˝państwo prawne˝ jest jednym z pojęć typologicznych. To jest pojęcie, które oddaje pewne cechy dominujące. Nie może być, droga pani poseł, takiego państwa, które by w 100% wypełniało standardy państwa prawnego. Bo gdyby takie państwo idealne istniało, to trzeba by zlikwidować w nim wszystkie sądy, Trybunał Konstytucyjny, oczywiście urząd rzecznika praw obywatelskich i wszystkie te instytucje, które stoją na straży państwa prawnego - no bo to byłoby państwo idealne pod każdym względem. A więc nie może być takiego państwa w sensie idealnym, natomiast możemy do tego ideału dążyć, zbliżać się do niego. Jesteśmy być może jeszcze daleko, nigdy do niego nie dojdziemy, ale sądzę, że nasze usiłowania - wspólne nasze usiłowania, zarówno rzecznika praw obywatelskich, jak i posłów - powinny na to być ukierunkowane.

    Myślę, że ta dzisiejsza debata wykazała, że my się bardzo dobrze rozumiemy, zdajemy sobie sprawę ze swoich błędów i ze swoich kompetencji. Powtarzam taką zasadę działania organicznego: robimy swoje. Rzecznik robi swoje, posłowie robią swoje, i to jest ta zasada, o której dzisiaj powiedziałem - że w codziennych, potocznych sprawach nie możemy być zaniedbani. Norwid mówił, że Polacy są wielcy w chwilach przełomowych, a w potocznych, codziennych sprawach zaniedbani.

    Proszę państwa, nie ulega wątpliwości, że rzecznik praw obywatelskich - cokolwiek by państwo dzisiaj powiedzieli na korzyść tego urzędu - jest instytucją nadaktywną. Jest instytucją nadaktywną. Powtarzam wielokrotnie, że ustrój prawidłowo funkcjonującego państwa musi opierać się na trójpodziale władzy: na władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, i te trzy władze powinny prawidłowo funkcjonować. Rzecznik powinien z rzadka tylko wtrącać się, zwracać uwagę na niedociągnięcia, jakie występują w każdej z tych trzech władz. I trochę mnie dziwi wypowiedź pani poseł Lipowicz, która zarzuca rzecznikowi, że w 1994 r. wniósł do Trybunału Konstytucyjnego tylko 5 skarg. Zapytam panią poseł: A ile pani wniosła? Bo przecież art. 22 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym wyposaża posłów z komisji sejmowych w prawo kierowania skarg do Trybunału Konstytucyjnego. To jest taki zarzut, który się powtarza - rzecznik za mało skarg kieruje do sądu. A kto te skargi także może kierować? Dlaczego prokurator generalny nie jest aktywny? A gdzie jest I prezes Sądu Najwyższego? A prezes Rady Ministrów? A prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego? Ja czekam, wielokrotnie czekam i nie mogę się doczekać, i wtedy wnoszę sprawy do Trybunału Konstytucyjnego.

    Nawiasem mówiąc, to nie tylko tych 5 skarg jest istotnych, bo ważne jest również to, iż wniosłem 8 wniosków o ustalenie powszechnie obowiązującej wykładni przepisów. Tu akurat posłowie nie mają kompetencji, ale mają je inne organy i z tych kompetencji nie skorzystały. Wobec tego wniosłem aż 8 wniosków o wykładnię. A zdajemy sobie sprawę, pani poseł w szczególności jako prawnik, że wykładnia powszechnie obowiązująca daje efekt zwielokrotniony, ogromny, nie dla jednostkowej jakiejś sprawy, ale dla tysięcy, a czasem nawet dla milionów obywateli, jak to jest w wypadku spraw podatkowych.

    Nigdy się nie zgodzę z tym, żeby mój urząd przekształcił się w skrzynkę skarg i zażaleń. Postulaty, żeby rzecznik zwracał większą uwagę, niż do tej pory to czyni, na sprawy indywidualne, były wysuwane już w czasie I kadencji rzecznika praw obywatelskich. Byłem obecny na posiedzeniu Senatu, na którym bardzo krytykowano moją poprzedniczkę, i dokładnie taki postulat, jaki dzisiaj pani poseł wysunęła, skierował ówczesny marszałek Senatu, pan prof. Andrzej Stelmachowski, pod adresem ówczesnego rzecznika. Niechaj rzecznik zajmuje się sprawami indywidualnymi ludzi.

    Muszę powiedzieć, że zarzut, iż rzecznik zbyt mało poświęca uwagi sprawom indywidualnym, bardzo mnie zabolał. Uważam ten zarzut za niesłuszny, ponieważ główna praca tego urzędu to sprawy indywidualne, właśnie indywidualne, które rozpatruję często nawet bezpośrednio, bo przeglądam całą korespondencję, niedokładnie, bo nie jestem w stanie, ale przeglądam całą korespondencję. Codziennie masa obywateli szturmuje do urzędu - i są oni przyjmowani w pokoju przyjęć. Udaję się w teren i tam także mam, wprawdzie nie bezpośredni, ale pośredni kontakt ze sprawami indywidualnymi. Z samych listów, z tej ogromnej liczby listów możemy czerpać przekonanie, w jakim zakresie w sprawach indywidualnych działa rzecznik praw obywatelskich.

    Nie wiem, dlaczego ten zarzut ciągle się powtarza, że za mało zajmuję się sprawami indywidualnymi, ale ja odpowiem na ten zarzut. Otóż siłą tego urzędu jest jego aktywność także w sprawach indywidualnych, więc trzeba powiedzieć temu urzędowi, trzeba ograniczyć jego aktywność, stawiając zarzut, że albo przekracza swoje kompetencje, albo nie zajmuje się sprawami indywidualnymi. Siłą tego urzędu jest jego apolityczność, niepopieranie żadnej politycznej opcji. Trzeba więc zarzucić rzecznikowi, że jest stronniczy. Siłą tego urzędu jest neutralność światopoglądowa rzecznika, trzeba więc mu wmówić, że jego działania ściśle prawne mają charakter ideologiczny itd. Siłą wreszcie tego urzędu jest zaufanie obywateli, trzeba zatem utrudnić rzecznikowi kontakt z obywatelami. Była dzisiaj tutaj mowa o zlikwidowanym programie ˝Prawo i bezprawie˝.

    Miałem przygodę w tym tygodniu, 2 dni temu - nie zostałem dopuszczony na odczyt zorganizowany w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie, bo był alarm, że została podłożona bomba. Nie było to żadne spotkanie rzecznika z obywatelami, tylko odczyt związany z promocją mojej książki o ubezpieczeniach społecznych. I tak to wygląda. No a dlaczego rzecznik jest stronniczy? Dlatego że nie jest niczyją własnością. Jest stronniczy dla tych, którzy chcieliby go mieć na własność, którzy go kiedyś namaścili i teraz on ma być ich. (Oklaski) Ma być własnością tych, którzy twierdzą, że tylko ich musi popierać, bo tylko oni mają rację, bo sami są jedynymi ˝właścicielami˝ słusznych poglądów - inni nie. I to właśnie ich rzecznik musi poprzeć.

    Jeżeli teraz rzecznik powiada, że nie wolno władzy, nawet tej najwyższej, zaprzeczać swojemu własnemu zachowaniu, to się mówi, że to jest ocena polityczna, a ja się odwołuję do łacińskiej formuły: venire contra factum proprium nemini conceditur - nie wolno zaprzeczyć własnemu zachowaniu. Jak się doprowadziło do odroczenia rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym, to nie można z tego wyciągać korzyści. Nie można. A tak się stało w słynnej sprawie. Rzecznik wdał się w politykę. Jeszcze raz powtarzam, wdaję się w ocenę przyczyn naruszeń prawa, przyczyn politycznych. I tak to było, uczyniłem to zresztą opierając się na łacińskiej formule, regule znanej prawnikom. Niech każdy robi to, co do niego należy.

    Pan poseł Król powiada, że to rzecznik praw obywatelskich ma wnieść rewizję nadzwyczajną na korzyść Ryszarda Kuklińskiego. Bo rzecznik to jest, jak powiedział, adwokat, który musi wnieść każdą sprawę, którą mu obywatel powierza. Nie wolno łudzić obywatela obietnicami wygranej sprawy i każdy uczciwy i rozsądny adwokat postępuje tak samo. Jak widzi, że sprawa nie nadaje się do wygrania, nie wnosi rewizji. Ja nie twierdzę, że w przypadku Kuklińskiego sprawa jest właśnie taka. Ale polemizuję z tym twierdzeniem, głęboko błędnym, że rzecznik ma wnieść rewizję w każdej sprawie. Wnosi wtedy, kiedy sobie życzy tego zainteresowany, a nie tysiące czy miliony obywateli. Wnosi tylko wtedy, kiedy życzy sobie tego zainteresowany.

    Skoro pan Kukliński oświadczył, że nie zwróci się do mnie w tej sprawie, to znaczy, że nie chce, abym wtrącał się w jego sprawę. I to jest święta zasada, którą stosuję. Nigdy inaczej nie postępuję. Nie widzę powodu, dla którego w tym przypadku miałoby być inaczej.

    I chcę powiedzieć, że jeżeli w sprawie oficera UB przed rokiem wniosłem rewizję nadzwyczajną z wymiaru kary, to przede wszystkim dlatego, że on się do mnie zwrócił i że była poważna wątpliwość, czy kara, a nawet wina została potwierdzona przez przewód sądowy. Było w tej sprawie kilka zdań odrębnych, które poświadczyły moje wątpliwości. W tym przypadku jest jednak inaczej. Niech każdy robi, co do niego należy. Pan poseł Król, proszę bardzo, w sprawie Ryszarda Kuklińskiego dlaczegóż to nie wnosi łącznie ze swoimi kolegami sejmowymi wniosku, inicjatywy ustawodawczej o rozciągnięcie działania ustawy o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych przeciwko obywatelom działającym na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Przecież taka ustawa jest i tu z tej trybuny ją kiedyś prezentowałem jako senator sprawozdawca - bo to była inicjatywa Senatu - i mam duży wkład w powstanie tej ustawy. Później ją realizowałem w urzędzie rzecznika praw obywatelskich.

    Proszę bardzo, trzeba złożyć inicjatywę o rozciągnięcie działania tej ustawy na okres dalszy, do roku 1989. To się nie stało. Czy ja mam składać w imieniu posłów, którym się nie podoba to, że ja tego nie zrobiłem? Ja mam to robić? Przecież to jest niemożliwe.

    Tu jeszcze, skoro mówię o panu pośle Królu, chciałbym zauważyć, że błędne jest stanowisko pana posła - to już pan poseł Pańtak o tym powiedział, że dzisiejsza debata bynajmniej nie ma ograniczać się tylko do oceny działań rzecznika praw obywatelskich. Z art. 19 ustawy o rzeczniku praw obywatelskich wynika najwyraźniej, że rzecznik przedstawia nie tylko sprawozdanie ze swojej działalności, ale i uwagi o przestrzeganiu prawa. Dzisiejsza debata na ten drugi temat wykazała, jak bardzo jest to właśnie potrzebne. I tak było także w Senacie.

    Problem ograniczenia dostępu do rzecznika praw obywatelskich. Rzecznik jest niedostępny? Proszę państwa, jeżeli do mnie przychodzi obywatel, który mówi, że ma proces w sądzie i żebym ja stanął po jego stronie, i on się dobija do moich drzwi, to ja przecież go nawet i z tej przyczyny przyjąć nie mogę, że musiałbym poprosić drugą stronę. Albo musiałbym poprosić reprezentanta urzędu, w którym obywatel w swoim mniemaniu nie może uzyskać sprawiedliwości. Przecież ja nie jestem sądem. Ja nie mogę rozstrzygać sporów. Obywatel składa skargę, przedstawia swoje racje w pokoju przyjęć, a rzecznik później ją rozpatruje. Rozpraw w swoim urzędzie czynić nie będę, bo nie mam do tego najmniejszej podstawy.

    A ten kontakt, który mam z obywatelami, jest bardzo ścisły, wszystkie sprawy, które obywatel do mnie kieruje na piśmie, są przeze mnie osobiście rozpatrywane po uzyskaniu odpowiedniego referatu. Pochylam się i ślęczę nad listami obywateli każdego dnia. Powtarzam, jest to do 400 listów dziennie. Proszę więc mi nie mówić, bym w większym stopniu zajmował się sprawami indywidualnymi, niż to czynię w tej chwili. Nie jest to możliwe.

    Chciałbym jeszcze uczynić tu maleńkie sprostowanie w związku z bardzo interesującą wypowiedzią pana prof. Krawczuka. Rzecznik praw obywatelskich ma immunitet. Art. 6 ustawy o rzeczniku praw obywatelskich wyraźnie postanawia, że nie może być on pociągnięty do odpowiedzialności karnej, aresztowany lub zatrzymany bez zgody Sejmu. Nie miałem okazji do tej pory z tego immunitetu skorzystać. Nigdy nic nie wiadomo.

    Proszę państwa, jeszcze jedna sprawa - deklaracja polityczna. Czy na tym urzędzie swoją karierę publiczną kończę, czy zamierzam ją kontynuować? Chciałbym powiedzieć tak: Osoba publiczna nie należy do siebie, należy ona do narodu; poseł należy do wyborców, a kandydat na wysokie, a zwłaszcza najwyższe stanowisko, należy do wszystkich obywateli. Nie moja decyzja będzie tutaj istotna, lecz decyzja tych, którzy będą ode mnie żądali dalszej służby na rzecz tego kraju. I wtedy od tej służby się nie uchylę. Proszę w tym nie upatrywać ambicji politycznych, które są mi obce. Powiedziałem już przy jakiejś okazji, że dla mnie wzorem jest vita contemplativa, nie vita activa. Mnie nie pociągają żadne wysokie stanowiska publiczne, lecz gdy będzie taka potrzeba, to stawiam się do dyspozycji tych, którzy tego będą żądali. (Oklaski)

Autor informacji: Agnieszka Jędrzejczyk
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Agnieszka Jędrzejczyk
Data:
Operator: Agnieszka Jędrzejczyk