Wystąpienie RPO Tadeusza Zielińskiego 26.05.1993 - Informacja za lata 1991-3
Sprawozdanie rzecznika praw obywatelskich z działalności w roku 1992 z uwagami o stanie przestrzegania praw i wolności obywatelskich ( druk nr 779).
Rzecznik Praw Obywatelskich Tadeusz Zieliński:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Staję przed państwem prawie po upływie 500 dni od pamiętnego dnia 31 stycznia 1992 r., w którym zostałem powołany na niezwykle trudny, odpowiedzialny, ale zarazem bardzo zaszczytny urząd rzecznika praw 38 milionów obywateli Rzeczypospolitej. Składam wszelako swe sprawozdanie za okres pierwszego roku mojej kadencji, za cały rok 1992, do 12 lutego 1993 r.
W tym czasie skierowałem do Trybunału Konstytucyjnego 16 spraw, 11 wniosków do Sądu Najwyższego o udzielenie odpowiedzi na pytania prawne, 41 rewizji nadzwyczajnych do Sądu Najwyższego, w sprawach indywidualnych, 5 wniosków o uznanie za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego oraz 202 wystąpienia do różnych organów w sprawie zapewnienia skutecznej ochrony praw i wolności obywateli.
W okresie sprawozdawczym urząd mój rozpatrzył ponad 35 000 listów od obywateli i podjął z górą 5000 spraw indywidualnych. Wszystkie te listy i sprawy rozpatrzyłem osobiście. Ogrom pracy mojego biura obrazuje przedłożone na piśmie szczegółowe sprawozdanie.
Pracę swą rozpoczynałem w warunkach prawno-ustrojowych z gruntu odmiennych od istniejących w dniu wejścia w życie ustawy z 15 lipca 1987 r. o rzeczniku praw obywatelskich. Przełomowe znaczenie dla pozycji rzecznika, mierzonej skutecznością jego działań w obronie praw i wolności obywatelskich, miała nowelizacja konstytucji z 1952 r. dokonana ustawą z 29 grudnia 1989 r. Fundamentalną zmianą, jaką wprowadziła ta ustawa, było ukształtowanie ustroju Rzeczypospolitej jako demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej. Dla rzecznika praw obywatelskich ten przepis rangi konstytucyjnej był, jest i będzie niewzruszalną podstawą źródłową wszelkich proobywatelskich poczynań.
Ustawodawca konstytucyjny nadał państwu polskiemu postać państwa prawnego - już u progu rozpoczynającego się okresu przebudowy systemu prawnego, w znacznej części powstałego w epoce rządów komunistycznych w Polsce. Oznacza to, że według nowego prawa konstytucyjnego Rzeczypospolita Polska jest państwem obowiązanym do przestrzegania zasad państwa prawnego także w okresie reformowania ustroju. Nie wybraliśmy skrajnie odmiennego wariantu przebudowy ustroju Polski na drodze rewolucyjnego odrzucenia prawa pochodzącego z poprzedniej formacji ustrojowej.
To stwierdzenie jest niezmiernie ważne dla zrozumienia wielu moich inicjatyw w minionym rocznym okresie sprawowania urzędu rzecznika praw obywatelskich. Bywałem atakowany za stanowcze i konsekwentne głoszenie tezy, że podstawą działań na rzecz obywateli są nie tylko prawa uchwalone przez obecny parlament, lecz także ustawy wcześniejsze, jeżeli obecna władza ich nie uchyliła ani nie zmieniła. Otrzymywałem listy świadczące o niezrozumieniu tej prostej prawdy, że o charakterze prawa decyduje jego treść, a nie czas tworzenia i autorzy, zaś treść prawa nie jest wyłącznie wyrazem woli tych, którzy je w dalekiej przeszłości stworzyli, ale że zmienia się wraz z całą naszą kulturą i obyczajami, a po wielu latach nabiera innego sensu w nowej rzeczywistości ustrojowej.
Przykład konstytucji z 1952 r. jest najlepszym tego dowodem. Sięgałem do niej wielokrotnie. Konstytucja ta pozwalała, z pewnymi jednak wyjątkami, na skuteczną ochronę praw obywatelskich. Na konstytucję z 1952 r. powoływałem się zawsze w interesie obywateli, nigdy przeciwko nim.
Po uchwaleniu przez Sejm w dniu 17 października 1992 r. ustawy konstytucyjnej przepisy tamtej konstytucji istotne dla realizacji praw i wolności obywatelskich uzyskały pełną akceptację obecnego parlamentu. Uchylając bowiem ową starą konstytucję z jej fatalną stalinowską metryką, Sejm Rzeczypospolitej utrzymał w mocy zarówno zasadę demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej, jak też cały rozdział VIII o prawach i obowiązkach obywateli, a mianowicie art. 67 - art. 93.
Odpada więc ostatecznie pretekst do kierowania pod adresem rzecznika praw obywatelskich zarzutu, że w obronie praw obywateli powołuje się na stalinowską konstytucję. Dzisiaj tej konstytucji nie ma, a przejęte z niej in extenso przepisy o prawach obywatelskich stanowią integralną część ˝małej konstytucji˝ (art. 77).
Wysoki Sejmie! Rozwój prawodawstwa III Rzeczypospolitej w trybie demokratycznych procedur parlamentarnych stanowi niezbity dowód, że z woli reprezentacji narodu podstawą życia zbiorowego Polaków jest legalistycznie pojmowany porządek prawny. Na przykładzie polskim sprawdza się spostrzeżenie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, że ˝nadszedł kres mitu, iż jakakolwiek rewolucja może nas zbliżyć na przełaj do celu, którego osiągnięcie wymaga: po pierwsze - okrężnej i mozolnej drogi wieków, po drugie - jest niemożliwe˝.
W nowym ˝Dzienniku pisanym nocą˝ (za lata 1989-1992) autor twierdzi, odwołując się do Karla Poppera, że ˝najistotniejsze jest, także z gospodarczego punktu widzenia, stworzenie w krajach zdewastowanych przez komunistyczne bezprawie solidnych ram prawnych, które przyczynią się do wykarczowania tej dżungli, jaka wyrosła w Polsce na dzikich polach komunizmu˝.
Nie można oczekiwać od rzecznika praw obywatelskich, by w imię rewolucyjnych celów zbaczał z wytyczonej przez prawodawcę legalistycznej drogi. Takie żądania były wobec mojego urzędu zgłaszane przez niektóre kręgi obywatelskie, a nawet przez niektórych posłów obecnej kadencji. Były nawet żądania, abym swymi działaniami doprowadził do unicestwienia w Trybunale Konstytucyjnym niektórych starych ustaw. Wystąpienia te świadczyły bądź to o nieznajomości prawa (ustawa o Trybunale Konstytucyjnym ściśle określa granice czasowe jurysdykcji tego trybunału), bądź też o swoistym nihilizmie prawnym, lekceważeniu obowiązującego prawa. A przecież ustawy wiążą nie tylko tych, do których są adresowane, lecz również, a może nawet przede wszystkim tych, którzy te prawa stanowią, i nikt, dosłownie nikt nie może wynosić się ponad obowiązujące prawo.
Nie uległem też naciskom wywieranym przez wyznawców poglądu głoszącego priorytet niepisanego prawa, tzw. ius, nad ustawami (leges scriptae). W działaniach na rzecz obywateli nie wolno mi było dokonywać selekcji ustaw, zwłaszcza z dawnego okresu, nie uchylonych ustaw z dawnego okresu, i stosować tylko niektóre z nich jako jedynie słuszne, a pomijać inne jako niesłuszne. Stanąłem na stanowisku, że w państwie prawnym, jakim jest Polska z mocy art. 77 ustawy konstytucyjnej, podstawą życia prawnego są przepisy tworzone przez parlament, tu w tej Izbie wespół z Senatem, czyli ustawy powszechnie obowiązujące i przepisy zawarte w aktach wykonawczych, a także wydawane rozporządzenia rządowe z mocą ustawy. Tylko takie rozumienie prawa, dostępnego każdemu obywatelowi, zapewnia ludziom pewność, ochronę ich interesów przed sądami, urzędami i wszelkimi innymi władzami.
Oświadczam, że w dalszym ciągu szanować będę i z całą stanowczością bronić zamierzam w interesie obywateli tych wszystkich ustaw, które nie zostaną w przepisanym trybie konstytucyjnym uchylone. (Oklaski) Moim zadaniem bowiem jest czuwać nad nienaruszalnością praw obywatelskich zagwarantowanych przepisami konstytucyjnymi i innymi normami rangi ustawowej, bo taka moja powinność wynika wyraźnie z art. 1 ustawy o rzeczniku praw obywatelskich. Odejście od prawa pozytywnego w działaniach proobywatelskich doprowadziłoby nieuchronnie do ideologizacji urzędu rzecznika praw obywatelskich i zagubienia się rzecznika w sporach światopoglądowych, w których mu uczestniczyć nie wolno.
Kategorycznie jednak oponuję przeciwko przypisywaniu mi niechęci wobec idei prawa naturalnego. Wprost przeciwnie. W czasach, gdy koncepcje prawnonaturalne były na indeksie, odwoływałem się do nich wielokrotnie w swoich książkach, artykułach i wykładach uniwersyteckich. Mam na to dowody w postaci publikacji i korespondencji z ówczesną cenzurą. Mówiłem o prawie naturalnym jako kryterium moralności prawa na ostatnim posiedzeniu Senatu poprzedniej kadencji w dniu 24 października 1991 r., co jest odnotowane w sprawozdaniu stenograficznym. Cytowałem nieraz słynną sentencję Horacego: ˝Quid leges sine moribus vanae proficiunt˝ (Czymże są prawa bez moralności).
Ale też trzeba wiedzieć, że są różne wersje prawa natury, poczynając od tomistycznej, upatrującej w Bogu ostatecznego źródła tego prawa, aż po dynamiczne teorie prawa natury o zmiennej treści, które zostały uprawomocnione przez II Sobór Watykański.
Ombudsman w państwie prawnym nie może szukać oparcia w tych niejednolitych teoriach. Musi być legalistą w działaniach na rzecz obywateli, to znaczy czuwać, aby litera prawa, ustanowionego w ich interesie, była bezwzględnie przestrzegana. Wskazania prawnonaturalne są dla rzecznika praw obywatelskich istotne w inicjatywach na rzecz reformy prawa. Nieraz zwracałem się do podmiotów mających inicjatywę ustawodawczą z propozycjami usunięcia krzywdzących ludzi przepisów i wprowadzenia w ich miejsce nowych, zgodnych z wymaganiami słuszności. W tej płaszczyźnie pozostałem wierny poglądowi zaczerpniętemu z jednego z kazań Piotra Skargi, że prawa, które ˝...sprawiedliwości w sobie nie mają, a jaką krzywdą ludzką pokrzywione są, nie są prawa, lecz złość szczera, bo sprawiedliwość jest fundamentem wszystkiej Rzeczypospolitej˝. Jednakże w kontroli nad stosowaniem prawa rzecznik nie może wdawać się w skomplikowane spory filozoficzne, a tym bardziej teologiczne. Dociekania na temat praw natury należą do filozofów prawa i teologów. Wyniki tych badań mogą być pomocne w pracach nad poszukiwaniem sprawiedliwych ustaw, o czym już przed chwilą mówiłem, a także w orzecznictwie sądowym, bo sędzia musi nieraz odwoływać się w konkretnych sprawach do odwiecznych wzorców przekazywanych w ludzkich sumieniach z pokolenia na pokolenie.
Do rzecznika praw obywatelskich na pewno nie należy udzielanie pierwszeństwa niepisanym normom, w których obowiązywanie wierzą wyznawcy określonej religii, nawet tej, która przeważa. Normy etyczne akceptowane pod nazwą objawionych praw natury nie mogą wypierać norm przyjętych przez wspólnotę prawno-obywatelską rządzącą się prawem pozytywnym stanowionym przez prawodawcę państwowego. Nawiązuję tutaj do Kantowskiego rozróżnienia dwóch różnych wspólnot: etyczno-obywatelskiej, która kieruje się etycznym prawem wewnętrznym, i owej wspólnoty prawno-obywatelskiej.
Mój wniosek w sprawie nauczania religii w szkołach publicznych, mający na celu wyłącznie dostosowanie przepisów organizacyjnych rozporządzenia ministerialnego do wymagań formalnoprawnych przewidzianych w ustawie o edukacji narodowej, której przecież nie kwestionowałem, użyty został niestety jako pretekst do sporów ideologicznych. To nie autor wniosku, lecz ci, którzy problem ściśle prawny sprowadzili na tory światopoglądowe, stali się siewcami niepokojów społecznych, których by nie było, gdyby spokojnie czekano na werdykt Trybunału Konstytucyjnego, tak jak to powinno być w cywilizowanym państwie prawa. A że moje wystąpienie było konieczne, świadczy wynik. Pięć spośród ośmiu zarzutów Trybunał Stanu w zasadzie podzielił. Trzy wprost, a dwa pośrednio.
Poruszając się wyłącznie w sferze prawnej, oświadczam, że z równą stanowczością, z jaką staram się bronić ustawowych praw wydanych w interesie wszystkich obywateli, osłaniać będę przed dyskryminacją tych, którzy pragną publicznie wyznawać wiarę w prawo objawione i w swym życiu tą wiarą chcą się kierować. Proszę sobie to dobrze zapamiętać. Zobowiązują mnie do tego przepisy prawa konstytucyjnego i postanowienia ratyfikowanej przez Polskę Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Głosząc priorytet prawa ustawowego w stosunkach publiczno- i prywatnoprawnych, nie kwestionuję absolutnie prawa obywateli do wiary w naturalny porządek świata oparty na prawie boskim, objawionym. Tego mi robić nie wolno. Ale też muszę się sprzeciwiać, zgodnie ze swą ustawową powinnością, narzucaniu komukolwiek, gdyby to się zdarzyło, prawnego obowiązku wyznawania jakiejś wiary. Odwołać się tu pragnę do świeżego dokumentu, jakim jest Ateńska Deklaracja Praw Mniejszości przyjęta w grudniu 1992 r. na europejskim kongresie na temat praw mniejszości narodowych, etnicznych i wyznanionych, który odbył się w Atenach w grudniu 1992 r. z okazji 2500-lecia narodzin demokracji ateńskiej.
Z naciskiem także podkreślam, że ochrona praw mniejszości przed narzucaniem jej systemu aksjologicznego akceptowanego przez większość nie oznacza absolutnie, że jakakolwiek mniejszość religijna może pod pretekstem, że chodzi o poszanowanie jej praw, wymagać, aby do jej poglądów dostosowała się większość. W dotychczasowej wszelako praktyce rzecznikowskiej nie spotkałem się z wyrazami takiej mniejszościowej nietolerancji, zwłaszcza wobec Kościoła Rzymskokatolickiego.
Wysoki Sejmie! Na pracę mojego urzędu pewna część opinii publicznej i część parlamentarzystów patrzy przez pryzmat dwóch spektakularnych spraw, które trafiły do Trybunału Konstytucyjnego, a mianowicie sprawy Kodeksu etyki lekarskiej oraz rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych. Zainteresowanie tymi sprawami ze strony środków publicznego przekazu oraz pewne komentarze ze strony niektórych kręgów politycznych nadały tym sprawom o charakterze czysto prawnym niepotrzebnie wymiar polityczny i wzbudziły zupełnie zbyteczne emocje. Warto jednak podkreślić, że były to tylko dwie spośród 16 spraw skierowanych do Trybunału Konstytucyjnego. A te pozostałe dotyczyły kwestii mniej spektakularnych, ale dla codziennego bytu obywateli, ich perspektyw i życiowych szans - decydujących. Przedmiotem wniosków rzecznika złożonych do Trybunału Konstytucyjnego były bowiem ważne dla tysięcy obywateli kwestie socjalne i gospodarcze: ubezpieczenia społeczne rodzin rolników, zasiłki rodzinne, zaliczanie okresu bezrobocia do uprawnień emerytalno-rentowych, zawieszanie prawa do emerytury i renty, opodatkowanie osób samotnie wychowujących dzieci, zmiany zasad kredytowania budownictwa mieszkaniowego, zmiany warunków prowadzenia działalności gospodarczej (odebranie uzyskanych koncesji, uniemożliwienie uzyskania kontyngentów towarów importowanych, zmiany ceł i liczne sprawy dotyczące podatków).
W sprawie Kodeksu etyki lekarskiej, w efekcie wniosku o powszechnie obowiązującą wykładnię prawa, Trybunał Konstytucyjny podzielił pogląd rzecznika, iż stosowanie się lekarzy do norm ustanowionych przez ustawodawcę nie może ich narażać na odpowiedzialność w związku z naruszeniem norm etyczno-zawodowych kolidujących z obowiązującym prawem. Pragnę tu dodać, że problem kolizji Kodeksu etyki lekarskiej z prawem pozostaje aktualny po wejściu w życie uchwalonej przez Wysoki Sejm ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, co chyba dowodzi w sposób oczywisty, że przedmiotem zainteresowania rzecznika był istotny problem prawny.
Wiele nieporozumień powstało wokół problemu hierarchicznego jakoby podporządkowania w praktyce rzecznika praw obywatelskich (zarówno obecnego, jak i poprzedniego) norm moralnych normom prawnym. Prawo powinno być zgodne z powszechnie uznanymi normami moralnymi, które wyrażają wartości podstawowe, ogólnoludzkie, uniwersalne, natomiast wartości wyższe, ewangeliczne nie mogą być wymuszane pod groźbą sankcji państwowych. W państwie świeckim musi istnieć rozdział konfesjonału od sądu.
Odwołując się w normach prawnych do wspomnianych wartości wyższych, ustawodawca miałby pretekst - jak to zauważa Leszek Kołakowski - do penalizowania wszelkich czynów z nimi niezgodnych. Oczywiście są sytuacje, kiedy grzech jest równocześnie przestępstwem, i tego nie można kwestionować. Chodzi tutaj o pewien ogólny kierunek, o pewną zasadę, którą wyraziłem.
Snując te wywody, nie wdaję się bynajmniej stronniczo w ideologiczny spór, lecz wyprowadzam wnioski z konstytucyjnej zasady rozdziału Kościoła od państwa, która mnie jako rzecznika obowiązuje. Jeżeli państwo posłowie te zasady uchylicie, rzecznik zmuszony będzie wtedy z tym faktem się liczyć. Jak dotychczas zasada ta jest zapisana w konstytucji i potwierdzona w ustawie z października 1992 r.
Popierając wniosek w sprawie Kodeksu etyki lekarskiej, stałem na stanowisku, że moralność określonych grup nie może dominować w życiu prawnym nad poglądami moralnymi innych. Prawo karne może stawiać obywatelowi wymagania na miarę poglądów zwykłego człowieka, a nie jednostek wyrastających ponad przeciętność. Zatem w kwestii wartości ewangelicznych wyłączny głos ma system moralno-religijny, a nie prawny, i na jego straży powinni stać duchowni, a nie prokuratorzy.
Do rzecznika praw obywatelskich nie należy rozstrzyganie tych dylematów. To zadanie parlamentu. Dla mnie wiążące jest prawo ustawowe, które Sejm wespół z Senatem tworzy, kwestionować natomiast mogę w Trybunale Konstytucyjnym tylko takie ustawy, które pozostają w sprzeczności z normami prawa konstytucyjnego.
Wysoki Sejmie! Jeśli chodzi o sprawę zasad organizacji nauki religii w szkołach publicznych, Trybunał Konstytucyjny nie uznał trzech spośród ośmiu zarzutów rzecznika, o czym wspominałem. Niektórzy czynią mi z tego zarzut. Takim krytykom odpowiem więc, że dla uznania niekonstytucyjności zaskarżonego rozporządzenia wystarczyłoby uznanie choćby jednego zarzutu. Tym zaś, którzy czynią mi zarzut z faktu, że Trybunał nie podzielił wszystkich moich wątpliwości i kwestionują moje kwalifikacje prawnicze, odpowiem tylko tyle, iż kwestionują oni nie moje prawo, lecz prawo obywateli, którzy kierując liczne wnioski do rzecznika, domagali się rozstrzygnięcia tych kontrowersyjnych problemów przez niezawisły Trybunał Konstytucyjny. Niektórzy z moich krytyków twierdzą, że uczyniłem ze spraw nauczania religii - jak to napisał do mnie jeden z proboszczów - parawan dla swojego nieróbstwa. Wygodne jest tu przemilczanie spraw, w których występowałem, np. w obronie prawa wierzących, gdy chodziło o uzyskanie nieskrępowanego dostępu do miejsc kultów w Tatrzańskim Parku Narodowym, czy prawa do posług religijnych w szpitalach (opłacanych z budżetu służby zdrowia), czy gdy wytknąłem raz redaktorowi pisma ˝Nie˝ obrazę uczuć osób wierzących. Wygodne jest dziś przemilczanie podziękowań, jakie rzecznik praw obywatelskich otrzymał od jednego z biskupów za przywrócenie Kościołowi katolickiemu jego własności. Przemilcza się również, że dbałem bardzo o to, aby umożliwić posługę duchowną w zakładach karnych, w zakładach służby zdrowia, a także w jednostkach wojskowych. Wygodne jest to przemilczanie, bo przytoczone tu fakty nie pasują do malowanego przez niektórych wizerunku rzecznika - wroga Kościoła i religii.
Dodam także, że występowałem do szefa Urzędu Rady Ministrów z propozycją rozważenia nowelizacji ustawy z 4 lipca 1991 r. o stosunku państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w sprawie zapewnienia podobnej, jak w wypadku Kościoła katolickiego, procedury odzyskiwania dla obrządku grekokatolickiego świątyń, które w II Rzeczypospolitej były własnością Kościoła greckokatolickiego, a obecnie znajdują się w wyłącznym władaniu Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Występowałem też do szefa Urzędu Rady Ministrów z wnioskiem o przygotowanie pełnej regulacji ustawowej, jeśli chodzi o stosunek państwa do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, a to w celu stworzenia podstaw rewindykacji mienia zabranego temu Kościołowi przez władze PRL w latach 1945-1955 oraz w celu praktycznego zapewnienia konstytucyjnie ustawowej zasady równości wyznań. Urząd rzecznika podejmował też sprawę odzyskania przejętego przez państwo mienia nieruchomego Polskiego Kościoła Chrześcijan Baptystów. Wszystkie te działania nie są z pewnością dowodem wrogości do jakiegokolwiek Kościoła.
Wysoka Izbo! Ustawa o rzeczniku praw obywatelskich nie zawiera upoważnienia dla tego urzędu do sprawowania kontroli nad przestrzeganiem pozaprawnych norm obyczajowych, zwłaszcza w sferze życia prywatnego obywateli. Rzecznik nie jest stróżem moralności, nie jest moralistą, nie ma prawa do wyrażania publicznie swych opinii w tych sprawach. Art. 8 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw i Podstawowych Wolności Człowieka przewiduje, że ˝każdy ma prawo do poszanowania swego życia prywatnego i rodzinnego˝. Nie może też rzecznik występować z apelami czy publicznymi naganami zachowań, które spotykają się wprawdzie z dezaprobatą purytańskich grup, ale nie godzą w prawa ogółu obywateli. Tam jednak, gdzie powstał problem naruszenia prawa, nie pozostałem bierny.
Moje stanowisko w sprawie pornografii było od początku jasne. Nie wypowiadałem nigdy publicznie swych ocen na temat samego zjawiska pornografii, natomiast reagowałem na informacje o popełnieniu przestępstwa z art. 173 Kodeksu karnego, dotyczącego rozpowszechniania utworów pornograficznych; wychodziłem z założenia, iż przepisy, które obowiązują, powinny być stosowane. W lipcu 1992 r. zwróciłem się zatem do dyrektora Departamentu Prokuratury w Ministerstwie Sprawiedliwości o wyjaśnienie, czy organa prokuratury nie zachowują się biernie wobec tego rodzaju czynów. Otrzymałem wyczerpującą informację, że prokuratorzy wszczęli w wielu przypadkach postępowanie dotyczące tych spraw. Na tym moja rola zasadniczo się kończy. Rzecznik nie ma uprawnień prokuratora w postępowaniu karnym, nie można więc od niego wymagać, by ścigał dystrybutorów pism pornograficznych, twórców nieobyczajnych programów itd. Od tego są prokuratorzy.
Wysoka Izbo! Rzecznik praw obywatelskich może dochować wierności ustawom Rzeczypospolitej tylko w warunkach całkowitej apolityczności swego urzędu. Rzecznik nie może być członkiem żadnej partii. Chcę powiedzieć, że z pełną aprobatą przyjąłem opublikowaną w dzisiejszej prasie wypowiedź pana posła Krzysztofa Króla, według którego powinien obowiązywać taki dżentelmeński układ, żeby rzecznik praw obywatelskich nie ubiegał się w przyszłości o wysokie stanowiska państwowe - prezydenta, premiera, a nawet senatora. Uważam, że jest to słuszny postulat. Rzecznik powinien być niezależny w czasie pełnienia tej funkcji, ponieważ wymaga ona całkowitej niezależności. Były jednak próby wciągnięcia rzecznika w gry polityczne. Uważam, że udało mi się uniknąć tego niebezpieczeństwa. Wprawdzie bardzo żywo reagowałem w prasie, radiu i telewizji na wiele zjawisk współczesnego życia publicznego, ale czyniłem to zawsze biorąc pod uwagę aspekt obrony naruszonych lub zagrożonych praw i wolności obywatelskich.
Wiele nieporozumień powstało wokół mojej wypowiedzi w sprawie instrukcji 0015. Chciałbym dokładnie przypomnieć, co powiedziałem na ten temat w środkach masowego przekazu: stoję generalnie na stanowisku, że zastrzeżenia przeciwko konkretnemu aktowi prawnemu mogę zgłaszać dopiero wtedy, kiedy w praktyce zanosi się na jakieś nieszczęście, to znaczy jeśli już z góry można spodziewać się po nim czegoś złego albo też gdy dostrzegam, że w życiu publicznym wywołuje on jakieś kłopoty. W obecnej sytuacji przedwcześnie mówić, czy instrukcja może naruszyć prawa i wolności obywatelskie. Zawsze gdy dochodzi do inwigilacji, taka wątpliwość może się nasuwać, ale tymczasem nie zamierzam podejmować żadnych działań prawnych, skierowanych przeciwko temu dokumentowi. Nie wpłynęła też do mnie w związku z nim żadna skarga. Czekam po prostu, jak obejdzie się z nim życie. Być może się mylę, może trzeba było podjąć jakąś akcję, zawsze jednak jest margines pewnego ryzyka, kiedy nie wiem, czy trzeba już uruchomić to wczesne ostrzeganie, czy jeszcze jest na to za wcześnie. Uważam, że w tym wypadku postąpiłem słusznie, i droga jest otwarta, proszę państwa. W każdej chwili mogę powrócić do sprawy instrukcji 0015, zwłaszcza gdy będę miał jakieś sygnały; do tej pory ich nie miałem.
Wysunięty ostatnio zarzut, jakobym wdał się w spór polityczno-światopoglądowy na temat rozdziału kościoła od państwa (wyznaniowości państwa), jest głębokim nieporozumieniem. Na ten temat wypowiedziałem się z pozycji obowiązującego prawa konstytucyjnego, w którym wyraźnie przewidziana jest zasada oddzielenia państwa od kościoła, i to z woli aktualnego prawodawcy. To państwo posłowie utrzymaliście w mocy art. 82 ust. 2 ustawy zasadniczej z 1952 r. i zrobiliście to państwo w art. 77 ustawy konstytucyjnej z 17 października 1992 r. Jeżeli pojawiła się obawa naruszenia tej zasady, to moim prawem, a nawet obowiązkiem, było ten niepokój wyrazić, niepokój prawnika, który na stanowisku rzecznika praw obywatelskich ma strzec przede wszystkim praw określonych w przepisach konstytucyjnych. Nie było to w żadnym razie opowiedzenie się po jednej stronie sporu o stosunek państwa do kościoła, lecz po stronie prawa, prawa póki co obowiązującego. Powtórzę tu jednak to, co powiedziałem na rozprawie w Trybunale Konstytucyjnym w dniu 7 kwietnia 1992 r.: Zasada oddzielenia kościoła od państwa nie wyklucza już teraz współdziałania obu instytucji, bo istota tej zasady polega tylko na tym, że państwo nie może wpływać na obsadę i funkcjonowanie urzędów kościelnych i odwrotnie. Urzędnikom państwowym nie wolno, tak jak to było w okresie stalinowskim, ingerować w czynności liturgiczne kościoła i zastrzegać sobie prawa decydowania o obsadzie stanowisk kościelnych. Ale też odwrotnie, chodzi o to, aby władze jakiegokolwiek wyznania nie wywierały presji na urzędy państwowe i nie piętnowały urzędników państwowych za wykonywanie przez nich w ramach posiadanych kompetencji działań prawnych.
Absurdalne są zarzuty, że jestem stronniczym rzecznikiem lewicy, zajmując się rzekomo tylko sprawami socjalnymi. Rzecznik praw obywatelskich działa zgodnie z ustawą, proobywatelsko, broniąc praw i wolności wszystkich obywateli, zarówno tych, w których interesie występują na scenie politycznej partie lewicowe, jak też i tych, którzy są reprezentowani przez partie prawicowe. Ta jego obrona nie wyraża osobistych opcji politycznych rzecznika praw obywatelskich, lecz stanowi wyraz powinności prawnej. Szanuję poglądy wszystkich - od prawicy do lewicy i od lewicy do prawicy - wszystkie poglądy, które są wypowiadane w ramach konstytucyjnych uprawnień. W żadnym razie moja obrona obywateli oparta na prawie nie wyraża moich osobistych opcji politycznych, lecz stanowi wyraz powinności prawnej. Mam, oczywiście, na swój wewnętrzny użytek swoje opcje polityczne, ale ich nie ujawniam.
Ustawa o rzeczniku praw obywatelskich postanawia, że rzecznik obowiązany jest badać, czy nie nastąpiło nie tylko naruszenie prawa, lecz także ˝zasad współżycia i sprawiedliwości społecznej˝. Rzecznikiem może być osoba wyróżniająca się m.in. wrażliwością społeczną; jest to wyraźnie zapisane w ustawie. Dodajmy, że Rzeczpospolita Polska jest państwem nie tylko prawnym, lecz także państwem demokratycznym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Przepisy te mogą się nie podobać, ale na razie obowiązują, i mnie, jako rzecznika praw obywatelskich, wiążą bezwzględnie, dopóki nie zostaną uchylone albo zmienione. Prawo, powiedziałbym, jest jak medycyna: równe dla wszystkich. Jeżeli nastąpi wypadek drogowy i zostanie wezwany do poszkodowanego obywatela lekarz, to on go nie pyta, czy jest z prawicy czy z lewicy. Sanitariusz na pobojowisku udziela pomocy wszystkim, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. I prawnik w osobie rzecznika praw obywatelskich musi czynić to samo. Dla mnie prawo jest absolutnie równe dla wszystkich.
W związku z tym, że w ciągu całej dotychczasowej działalności wykonywałem skrupulatnie zadania w sferze socjalnej, bo w niej jest najwięcej zagrożeń, wytworzył się z gruntu fałszywy mój wizerunek, jako polityka lewicy. Nie wstydzę się, że broniłem zgodnie z prawem socjalnych praw obywateli, ale protestuję przeciw insynuowaniu mi stronniczości i zaniedbywania praw ludzi interesu, młodych kapitalistów, pracodawców itd. Przeczy temu sprawozdanie i opracowane niedawno w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich studium pt. ˝Ochrona praw gospodarczych i własności obywateli w praktyce rzecznika praw obywatelskich˝.
Podejmowałem obronę praw obywateli prowadzących działalność gospodarczą, właścicieli nieruchomości, nie tylko lokatorów, obronę praw rolników, występowałem przeciw ustawom podatkowym działającym wstecz, wymierzonym znienacka cłom, zajmowałem się sprawą kredytów mieszkaniowych, waloryzacją wkładów na książeczkach mieszkaniowych i reprywatyzacją mienia.
Mam głęboki żal do pana posła Ujazdowskiego, że w Radiu ˝Zet˝ i w ˝Życiu Warszawy˝ powiedział, iż nie słyszał, aby rzecznik praw obywatelskich zajął się sprawami jednostki, podatkami i gruntami. Powiedziane zostało później, że jest to rzecznik państwa socjalistycznego. Posłałem panu posłowi bogate materiały, ale sprostowania tej opinii, niestety, się nie doczekałem.
Wysoki Sejmie! Zasadniczym miernikiem, jaki przyjmuję do oceny moich działań i którym kieruję się szukając nowych form ochrony praw obywatelskich, jest skuteczność. Dlatego też od początku sprawowania urzędu rzecznika staram się realizować ideę zapobiegania naruszeniom prawa. Działania profilaktyczne wyrażające się w formule ˝wczesnego ostrzegania˝ przyniosły pożądane rezultaty w wielu sprawach, które początkowo podążały w złym kierunku, a później, na skutek perswazyjnych wystąpień rzecznika, ulegały rozwiązaniu zgodnemu z założeniami państwa prawnego. W działaniach tego rodzaju kryło się na pewno ryzyko ingerencji w politykę państwa, która nie należy do kompetencji ombudsmanów, nawet w formie kontroli nad sprawowaną przez rząd polityką społeczną. Ja nie wdaję się w politykę społeczną, bo mnie tego robić nie wolno.
Warto jeszcze raz przypomnieć, że art. 1 ust. 3 ustawy o rzeczniku praw obywatelskich przewiduje, iż rzecznik bada, czy w sprawach o ochronę praw i wolności obywateli nie nastąpiło naruszenie prawa, a także zasad współżycia i sprawiedliwości społecznej. Oznacza to, że polski ombudsman może występować za pomocą środków określonych w ustawie przeciw naruszeniom praw i wolności obywatelskich również przez takie działania państwa, które naruszają zasady sprawiedliwości. Może też, zgodnie z art. 16 ustawy o rzeczniku, kierować do właściwych organów wnioski o podjęcie inicjatywy ustawodawczej bądź o wydanie lub zmianę innych aktów prawnych w sprawach dotyczących praw i wolności obywatelskich. Tego rodzaju wystąpienia wchodzą w zakres szeroko pojętej działalności profilaktycznej rzecznika. Z tych możliwości skorzystałem w 35 przypadkach. Występowałem m.in. w sprawie zmiany przepisów o ekstradycji w taki sposób, aby zapewnić sądową kontrolę decyzji ekstradycyjnych. Sugerowałem potrzebę nowelizacji ustawy obywatelskiej w sposób umożliwiający - przez wprowadzenie instytucji podwójnego obywatelstwa - byłym obywatelom polskim powrót do polskiego obywatelstwa i uzyskanie dzięki temu praw do polskiej opieki konsularnej w takich np. krajach, jak była Jugosławia i były Związek Radziecki. Wnosiłem o uzupełnienie projektu ordynacji wyborczej o zapis o tworzeniu obwodów w głosowaniu na polskich statkach.
Występując o podjęcie inicjatywy ustawodawczej, sygnalizowałem także potrzebę zmian w ustawie o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości, konieczność regulacji sprawy tzw. gruntów warszawskich i ekwiwalentów za ˝mienie zabużańskie˝. Moje działania w tej grupie spraw wynikały z niewywiązywania się przez państwo z podjętych w przeszłości zobowiązań i obietnic prawnych poczynionych obywatelom, co podważa zasadę zaufania obywatela do państwa stanowiącą jeden z filarów demokratycznego państwa prawnego; zasadę zaufania obywatela do państwa i do tworzonego przez to państwo prawa. Zasadę tę niejednokrotnie naruszały regulacje, których inspiracją był kryzysowy stan gospodarki kraju i trudności budżetowe. W takich sytuacjach również występowałem o rozważenie sprawy podjęcia odpowiednich inicjatyw, m.in. na rzecz zmiany niektórych zasad określania wysokości emerytur i rent, zmiany stawek podatku od nieruchomości i opłat targowych, stawek podatku od spadków i darowizn, gdy przedmiotem jest dom lub mieszkanie, w którym zamieszkuje spadkobierca. Uważałem za swój obowiązek podejmowanie także tych kwestii, w których istotą problemu była luka stworzona przez brak regulacji prawnej bądź jej niedostosowanie do gruntownie zmienionych ekonomiczno-socjalnych warunków życia w Polsce w ostatnich latach. Na przykład można tu wskazać wystąpienia w sprawie sytuacji prawnej najemców mieszkań zakładowych, pomocy finansowej dla prywatnych właścicieli budynków zajętych przez tzw. kwaterunek, potrzeby uregulowania kwestii dodatków za staż pracy i wydania przepisów wykonawczych określających status funkcjonariuszy straży pożarnej. Upominałem się o zrealizowanie rządowej inicjatywy ustawowego uregulowania ochrony roszczeń pracowników niewypłacalnych zakładów pracy. Unormowanie tej niesłychanie ważnej sprawy jest nadzwyczaj pilną sprawą, bo pozbawienie ludzi wypracowanych przez siebie zarobków w najwyższym stopniu obraża poczucie sprawiedliwości.
I wreszcie, przysługujące mi prawo kierowania wniosków o podjęcie inicjatywy ustawodawczej wykorzystywałem również dla zapewnienia ochrony praw obywatelskich osób pozbawionych wolności. Wystąpiłem z sugestią wprowadzenia przepisu pozwalającego na sprawiedliwe dostosowywanie wymiaru zastępczej kary więzienia za nie zapłaconą grzywnę do zmieniających się skokowo stawek ˝zamienników˝. W dniu dzisiejszym, jeszcze przed przybyciem do Wysokiej Izby, skierowałem do pana ministra sprawiedliwości informację w sprawie wyników sondażu przeprowadzonego przez moje biuro na temat możliwości zmniejszenia liczby przypadków wykonywania zastępczej kary pozbawienia wolności w zamian za orzeczoną grzywnę. Jest to obszerne opracowanie, ukazujące możliwości dokonania odpowiednich zmian i rozładowania trudnej sytuacji w zakładach karnych.
W okresie sprawozdawczym urząd mój wykorzystywał też ustawowe sposoby eliminowania rozbieżności interpretacyjnych w praktyce. Działania te miały na celu umacnianie pewności prawnej w jednostkowym życiu społecznym. Obywatel, powiedziałbym, ma ˝prawo do prawa˝ jasnego i zrozumiałego, na którym może polegać w urządzaniu sobie życia na dziś, na jutro i na dalszą przyszłość.
W pierwszym roku mojej kadencji rzecznikowskiej złożyłem w Trybunale Konstytucyjnym 6 wniosków o dokonanie powszechnie obowiązującej wykładni ustaw, a w Sądzie Najwyższym 11 wniosków o podjęcie uchwały mającej na celu wyjaśnienie przepisów prawnych budzących wątpliwości lub których stosowanie wywołało rozbieżności w orzecznictwie.
Najbardzej znaczącą działalnością rzecznika w sprawach typu generalnego były wnoszone do Trybunału Konstytucyjnego wnioski o stwierdzenie niekonstytucyjności ustaw bądź innych aktów rangi ustawy, tudzież o uznanie aktów normatywnych niższego rzędu za niezgodne z normami konstytucyjnymi lub aktami ustawodawczymi. W sumie złożyłem w ciągu minionego roku urzędowania na stanowisku rzecznika praw obywatelskich 10 tego rodzaju wniosków. 5 oczekuje na rozpoznanie, aż 6 załatwiono pozytywnie w całości lub częściowo, 3 umorzono w związku ze zmianą stanu prawnego.
Wyposażenie rzecznika praw obywatelskich w kompetencję zaskarżania w Trybunale Konstytucyjnym w interesie obywateli aktów niezgodnych z aktami hierarchicznie nadrzędnymi jest fundamentalną przesłanką skuteczności działania urzędu rzecznika praw obywatelskich w naszym kraju. Polski ustawodawca, wzorując się częściowo na skandynawskiej koncepcji ombudsmana, stworzył instytucję, która dzięki możliwości kierowania do Trybunału Konstytucyjnego oraz innych podmiotów wystąpień generalnych stoi na straży praw i wolności ogółu obywateli bądź ich szerszych grup, bo każda pozytywnie załatwiona sprawa generalna daje efekt zwielokrotniony.
Urząd rzecznika nie jest jednym z biur skarg i zażaleń, zajmujących się rozpatrywaniem spraw indywidualnych, często beznadziejnych i należących do innych instytucji. W czasach komunizmu biura takie były fasadą systemu szczycącego się troską o każdą jednostkę z osobna. Szczęśliwie urząd rzecznika nie stał się także w pierwszym dwuleciu swego istnienia narzędziem opiekuńczej, despotycznej władzy, przed którą przestrzegał dawno Alexis de Tocqueville. Pisał, iż: nowa władza pragnie prowadzić każdego za rękę, sama chce zaspokoić ludzkie potrzeby, czuwać nad losem obywateli, uwolnić ich od trudu myślenia oraz dbałości o własny los, co w końcu zamienia każdy naród w stado onieśmielonych pracowitych zwierząt, których pasterzem jest rząd.
Stanowczo, Wysoki Sejmie, sprzeciwiam się wypowiadanym niekiedy opiniom, iż urząd rzecznika praw obywatelskich powinien ewoluować w stronę biura trudniącego się wyłącznie załatwianiem skarg indywidualnych. Jednoroczne doświadczenie pozwoliło mi skonstatować, że spośród ogromnej liczby listów, sięgającej w tym okresie 35 tys., blisko 70% dotyczyło spraw tzw. nierzecznikowskich, z pozostałych 30% nie wszystkie nadawały się do pozytywnego załatwienia.
Nie oznacza to bynajmniej, że owa masa listów w sprawach indywidualnych stanowiła bezużyteczny balast w pracy rzecznika i jego biura. Z listów tych bowiem rodziły się najczęściej wystąpienia generalne, one dawały obraz tragicznie pogarszającej się sytuacji materialnej obywateli naszego państwa, w nich odbijały się jak w zwierciadle wszelkie nieprawości, bezduszność urzędów, opieszałość sądów, nieczułość na ludzkie losy. I proszę mi wierzyć, że udźwignięcie ciężaru tej strasznej biedy, wyzierającej z listów, które płyną, płyną do rzecznika nieustannie, to wysiłek nie na serce jednego człowieka. Są jednak niestety ludzie, którzy z hasłem wartości chrześcijańskich na ustach chcą to udręczone serce swą niesprawiedliwą krytyką jeszcze dobić.
W grupie spraw indywidualnych, dotyczących praw jednostkowych, istotne z punktu widzenia ochrony obywateli przed najbardziej jaskrawymi wadliwościami orzecznictwa sądowego były rewizje nadzwyczajne od prawomocnych orzeczeń sądów. Z tego środka korzystałem stosunkowo rzadko i w zasadzie tylko subsydiarnie, to znaczy wtedy gdy podanie zainteresowanej strony o rewizję nie zostało pozytywnie załatwione przez ministra sprawiedliwości (pokuratora generalnego), a z akt sprawy wynikało, że prawo obywatelskie zostało naruszone w stopniu uzasadniającym skorzystanie przez rzecznika z tego wyjątkowego środka.
Fakt, iż ogromna ich większość została przez Sąd Najwyższy uwzględniona, dowodzi, że kompetencja rzecznika w tym zakresie nie była nadużywana. Okazało się też, że działania samego ministra sprawiedliwości nie dają wystarczającej, 100-procentowej gwarancji usuwania jaskrawych naruszeń prawa, skoro bez ingerencji rzecznika rażąca obraza przepisów prawa materialnego lub procesowego pozostałaby w wielu wypadkach bez reakcji Sądu Najwyższego.
W okresie sprawozdawczym czyniłem też użytek ze szczególnej kompetencji przyznanej rzecznikowi praw obywatelskich ustawą z 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Wniosłem w interesie takich osób - na ich wniosek - łącznie 6 wniosków do różnych sądów. Połowa z nich została uwzględniona, a pozostałe oczekują na rozpatrzenie. Te działania na stanowisku rzecznika praw obywatelskich miały w moim życiu znaczenie dość niezwykłe, ponieważ w Senacie poprzedniej kadencji uczestniczyłem w powstaniu tej ustawy jako współtwórca jej projektu i jako senator sprawozdawca z tego miejsca na temat tej ustawy się wypowiadałem. Dzięki szczególnemu zrządzeniu losu było mi dane kontynuować na nowym stanowisku inicjatywę w obronie czci ofiar terroru stalinowskiego. Uważam obecne działania poniekąd za dopełnienie moich wcześniejszych wysiłków w parlamencie na rzecz przywrócenia do pracy osób represjonowanych w latach 1981-1989 r., byłem bowiem już w trakcie obrad ˝okrągłego stołu˝ jednym z projektodawców odpowiedniej ustawy.
Wysoka Izbo! W ramach skrótowego z konieczności sprawozdania nie sposób omówić wszystkich inicjatyw, jakie urząd mój podjął w ciągu minionego roku. Na dwie wszakże nowe sfery działalności tego urzędu pragnę jeszcze zwrócić uwagę. U schyłku kadencji poprzedniego rzecznika utworzony został w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich Zespół ds. Wojska, który w 1992 r. rozwinął zakrojoną na szeroką skalę działalność w zakresie kontroli nad przestrzeganiem praw i wolności żołnierzy, policjantów i Straży Granicznej. Służyły temu celowi systematyczne wizyty w jednostkach lądowych, powietrznych i morskich sił zbrojnych Rzeczypospolitej. W niektórych wizytach brałem udział osobiście, również poza granicami kraju, odwiedzając polski kontyngent wojskowy w misji pokojowej Organizacji Narodów Zjednoczonych w Chorwacji oraz w Kambodży.
Drugi, poszerzony w czasie obecnej kadencji rzecznika przedmiot działań to sprawy cudzoziemców. Zgodnie z przepisem art. 18 znowelizowanej w 1991 r. ustawy o rzeczniku praw obywatelskich zająłem się sprawami cudzoziemców (uchodźcami, osobami pozbawionymi wolności) w zakresie przysługujących im w Polsce praw i wolności. Wizytami w ambasadach polskich w Madrycie, Zagrzebiu, Wiedniu i Rzymie zapoczątkowałem działalność na rzecz ochrony praw i wolności obywateli polskich przebywających za granicą. Generalnie jednak w tej dziedzinie możliwości rzecznika są skromne, sprowadzają się bowiem wyłącznie do wystąpień sygnalizujących problemy Polaków za granicą placówkom konsularnym i bezpośrednio resortowi spraw zagranicznych.
W stylu pracy rzecznika pojawiła się nowa forma proobywatelskiego działania. Odbywając podróże po kraju składam wizyty w urzędach, zakładach karnych, poprawczych, szpitalach, domach dziecka, ośrodkach pobytu uchodźców itd. Ze względów finansowych i kadrowych urząd mój nie może sobie pozwolić na ustanowienie pełnomocników terenowych, których powołanie jest ustawowo dopuszczalne (za zgodą Sejmu). Próbuję tę lukę wypełnić poprzez osobiste kontakty z reprezentatywnymi jednostkami terenowymi, mającymi wpływ na realizację praw i wolności obywatelskich.
Wysoka Izbo! W krótkim stosunkowo czasie po objęciu przeze mnie urzędu rzecznika praw obywatelskich instytucja, którą mam zaszczyt uosabiać, spotkała się z krytyką niektórych parlamentarzystów jako rzekomy relikt schyłkowego okresu komunizmu w Polsce. Paradoksalnym zrządzeniem losu ten zarzut pojawił się dokładnie w czasie, gdy w Wiedniu odbywał się V Światowy Kongres Ombudsmanów, na którym wszyscy bez wyjątku przedstawiciele wielu krajów świata, wcale przecież nie komunistycznych, opowiadali się zgodnie za umacnianiem roli ombudsmanów w państwach demokratycznych oraz za tworzeniem tej instytucji tam, gdzie jej do tej pory nie ma. Nie czas i miejsce na podejmowanie, przy okazji corocznego sprawozdania rzecznika praw obywatelskich, naukowych dysput na temat zasadności funkcjonowania tego urzędu w obecnym kształcie konstytucyjno-ustawowym. Nie sposób jednak przejść do porządku nad nieporozumieniami, jakie narastają wokół instytucji polskiego ombudsmana w związku z wypowiedziami tych polityków, którzy formułując skrajne poglądy wykazali słabą, niestety, znajomość ustawowych zasad określających zarówno prawa i obowiązki rzecznika, jak i praktyki jego działania.
Stwierdzam z pełnym przekonaniem, że urząd rzecznika praw obywatelskich jest szczególnie potrzebny w okresie przekształceń ustrojowych, w czasie budowania nowego systemu prawnego, z gruntu przecież odmiennego od istniejącego w epoce realnego socjalizmu. Pokusa reformowania prawa drogą na skróty, bagatelizowania praw słusznie nabytych, nieliczenia się ze świadomością wcześniej uformowaną, z trudem dopiero dostosowującą się do praw rynkowych, to zjawiska, na które rzecznik nieustannie musi zwracać uwagę w trosce, by przejście do nowego systemu ustrojowego odbywało się bez naruszania zasad demokratycznego państwa prawnego i nie powodowało cierpień obywateli niezdolnych do urządzenia się w nieznanych im warunkach. Ponadto ombudsman musi zwracać uwagę na konieczność i wielką wartość promowania młodego kapitału, popierania tych ludzi, którzy tworzą najcenniejsze dzisiaj dobro, jakim są miejsca pracy.
W tym przejściowym okresie nasilenia niedostatku, bezprawia, niestety, i upadku kultury prawnej, odczuwam raczej brak w pełni skutecznych środków obrony praw i wolności obywatelskich niż nadmiar kompetencji, jak zarzucają mi niektórzy. Nie jest prawdą, że rzecznik praw obywatelskich ma monopol w sprawowaniu funkcji strażnika praw i wolności. Nie jest to prawda. Są inne podmioty konstytucyjnie wyposażone w te same, a nawet szersze jeszcze kompetencje. I tak ma być. Jeżeli nie czynią z nich w praktyce użytku, to czy nie jest dziwny postulat ograniczenia możliwości rzecznika z tego powodu, że jest aktywny i poważnie traktuje swoje obowiązki, podczas gdy inni są bierni? Myślę, że trzeba też mniej tradycyjnie podejść do kwestii systemu organów kontroli nad przestrzeganiem praw w państwie, a zwłaszcza nie ulegać mitowi, że sądowa i prokuratorska kontrola praworządności zapewnia bez reszty opiekę prawną wszystkim obywatelom. Rzecznik w niczym nie uchybia zasadzie trójpodziału władzy, bo sam nie ma żadnych uprawnień władczych i w meritum działań władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej się nie wtrąca.
W ocenach niektórych parlamentarzystów na temat działalności obecnego rzecznika pojawiły się dwa skrajne stanowiska: jedni, mniej liczni, twierdzili, że rzecznik poza religią niczym właściwie się nie interesował, drudzy zaś zarzucali mu nadaktywność.
Pierwsza ocena nie jest warta komentarza. Kłam jej zadaje złożone na piśmie sprawozdanie, z którego wynika, że sprawa religii stanowiła, w porównaniu z ogromem innych spraw, mikroskopijny ułamek w działalności rzecznika praw obywatelskich. Trzeba doprawdy dużo złej woli, aby temu urzędowi zarzucać, że nic nie robi. Dla mnie zresztą wszystkie sprawy, które wpływają do biura, są równie ważne, dla mnie nie ma spraw mało ważnych, nie ma spraw dużych i spraw małych. Dla obywatela każda sprawa, jego sprawa, jest sprawą ważną.
Zgadzam się natomiast z opinią, że rzecznik praw obywatelskich jest nadmiernie obciążony pracą (wpłynęło chyba dwukrotnie więcej spraw niż w roku ubiegłym). Nie wynika to jednak z nadgorliwości urzędu i zbytku kompetencji, ale z faktu, że działalność innych organów powołanych do ochrony praw i wolności obywatelskich jest absolutnie niewystarczająca i, niestety, zaufanie obywateli do tychże organów, z różnych zresztą przyczyn, spada. Przyczyniają się do tego duże zaległości w sądach, niedobory kadrowe w prokuraturach, odpływ sędziów itd. Toteż coraz częściej otrzymuję listy rozpoczynające się od słów: ˝Pan jest moją ostatnią deską ratunku...˝ i wtedy wiem, że jest to sprawa beznadziejna.
Podmioty wyposażone w kompetencje kierowania spraw do Trybunału Konstytucyjnego rzadko z nich korzystają: prokurator generalny, minister sprawiedliwości, komisje senackie. Zasadniczo Trybunał Konstytucyjny nie podejmował spraw z własnej inicjatywy, i to jest zrozumiałe. Czy minister sprawiedliwości, będący członkiem rządu, może tak bez zastanowienia skarżyć akt rządowy w Trybunale Konstytucyjnym? Czy w tych warunkach można się dziwić, że rzecznik praw obywatelskich, dostrzegając naruszenia praw obywatelskich, kierował do Trybunału Konstytucyjnego liczne wnioski, które niemal w stu procentach okazały się uzasadnione? Przecież postępując inaczej naraziłby się na uzasadniony zarzut sprzeniewierzenia się ślubowaniu.
Zwracając uwagę na niedostatek środków będących w dyspozycji rzecznika w okresie transformacji ustrojowej, nie zapominam jednak, że urząd, który sprawuję, nie może stać na przeszkodzie podejmowanym przez rząd reformom, często bardzo bolesnym dla obywateli. Obywatele oczekują od rzecznika skarg w Trybunale Konstytucyjnym na każdą zmianę ustawodawczą uszczuplającą posiadane przez nich prawa (powodującą cofnięcie zniżek kolejowych, ograniczającą zasadę bezpłatności leków itd.). Zasada ochrony praw nabytych nie jest regułą bezwzględnie obowiązującą, zwłaszcza w okresie zastępowania anachronicznych unormowań prawnych rozwiązaniami nowymi, zgodnymi z założeniami obecnego ustroju - innego, nie opiekuńczego ustroju. Wspomniana zasada ochrony praw nabytych nie rozciąga się na prawa nabyte w przeszłości niesłusznie, niesprawiedliwie oraz na prawa uzyskane w wyniku nieracjonalnych bądź wręcz błędnych decyzji legislacyjnych. Prawodawca nie może wprawdzie powoływać się na ˝stany wyższej konieczności gospodarczej˝, jak to stwierdził kiedyś Trybunał Konstytucyjny, znosząc lub ograniczając prawa nabyte, może jednak - stosownie do możliwości ekonomicznych państwa - kształtować zakres uprawnień obywateli na niższym niż poprzednio poziomie, zwłaszcza gdy zachodzi potrzeba usuwania tkwiących w systemie prawnym nieprawidłowości. Ja to w pełni uznaję i zdaję sobie sprawę z tego, że reforma ustroju gospodarczego kraju przynosi ofiary. Chodzi w każdym razie o to, aby prawodawca zapewniał obywatelom odpowiednią rekompensatę za utracone prawa nabyte - i o to rzecznik musi stanowczo zabiegać, jak również musi pilnować, aby zmiany degradacyjne były łagodzone prawami zastępczymi.
Wysoki Sejmie! Ustawa o rzeczniku praw obywatelskich nakłada na mnie nie tylko obowiązek przedstawienia corocznego sprawozdania z działalności urzędu, lecz obliguje także do sformułowania uwag o stanie przestrzegania prawa i wolności obywateli. W istocie całe szczegółowe sprawozdanie jest zbiorem takich uwag i dowodzi, że istnieją niedostatki w zakresie realizacji praw i wolności obywateli. Znaczny w porównaniu z rokiem poprzednim wzrost liczby spraw wpływających do biura w 1992 r. i podejmowanych przez rzecznika może być dowodem, że sytuacja nie uległa poprawie, lecz, niestety, pogorszeniu. Przyczyny tego stanu są, jak sądzę, różnorakie.
Przy generalnej ocenie przyczyn naruszania praw i wolności obywateli ograniczę się do wskazania jedynie dwóch uwarunkowań.
Z jednej strony wynika to z trudności budżetowych, drastycznych ograniczeń w sferze służb publicznych, co powoduje, iż ustawowo zagwarantowane prawa obywateli, jak prawo do ochrony zdrowia, uprawnienia emerytalno-rentowe czy prawo do godziwej płacy pracowników sfery budżetowej realizowane są - najdelikatniej mówiąc - w sposób bardzo niedoskonały.
Drugą przyczyną są również obiektywne trudności okresu transformacji, z jakimi mamy do czynienia w sferze legislacyjnej.
Parlament i rząd wykonały w okresie sprawowania przeze mnie funkcji rzecznika praw obywatelskich ogromną pracę. Moje kontakty z kolejnymi gabinetami oceniam jako bardzo owocne. Jednak, moim zdaniem, tempo zmian w okresie przebudowy ustroju wpłynęło w sposób nieunikniony na stan przestrzegania praw obywatelskich, zwłaszcza w sferze stosunków pracy i ubezpieczeń społecznych. Zwiększyła się liczba skarg dotyczących możliwości wyegzekwowania należnego wynagrodzenia za pracę. Wzrosła też liczba spraw dotyczących uprawnień pracowników przy zwolnieniach grupowych; przede wszystkim chodzi tu o prawo do odprawy. Rzecznikowi udało się między innymi wywołać uchwałę Sądu Najwyższego przerywającą praktykę odmawiania odpraw zwalnianym pracownikom posiadającym symboliczne udziały czy akcje spółki, w którą przekształcił się zakład pracy pod pretekstem, iż prowadzą oni ˝działalność gospodarczą˝ w tejże spółce. Rzecznik dostrzegał też próby ˝omijania˝ przez zakłady pracy ustawowych przyczyn zmniejszenia zatrudnienia, kwalifikujących je jako przyczyny dotyczące zakładu - po to, aby nie wypłacać odpraw zwalnianym pracownikom. Oczywiście można redukować odprawy, można zmienić te przepisy, ale póki obowiązują, muszą być stosowane i omijać prawa także nie wolno.
W aktualnej sytuacji gospodarczej szczególnie dotkliwie odczuwane jest przez obywateli zjawisko trudnego ich dostępu do możliwie tanich mieszkań. Na plan pierwszy wysuwa się kwestia - prowadzona przez drugą już kadencję rzecznika praw obywatelskich - nie rozwiązanego problemu uzyskiwania mieszkań spółdzielczych drogą systematycznego oszczędzania na książeczkach mieszkaniowych. Trzeba tu zauważyć, że jednak ustawicznie są podejmowane - zwłaszcza w ostatnim okresie - próby rozwiązania tego problemu.
Trudności wynikające z załamania się systemu zaspokajania potrzeb mieszkaniowych w ten właśnie sposób (książeczki mieszkaniowe), dewaluacji zebranych na książeczkach oszczędności, nierealnej do spłacenia wysokości zadłużenia spółdzielni i jej członków dodatkowo pogłębiły się w 1992 r. przez wsteczną zmianę treści umów dotyczących kredytowania budownictwa spółdzielczego (ustawa z 15 lutego 1992 r.), którą zaskarżyłem w Trybunale Konstytucyjnym.
Brak kompleksowej regulacji dotyczącej sytuacji prawnej najemców mieszkań zakładowych powoduje także u tej grupy wzrastające poczucie zagrożenia utratą mieszkania, spowodowane obawami przed skutkami ewentualnych przekształceń przedsiębiorstw - właścicieli mieszkań.
Z mojej oceny, mającej swe uzasadnienie w liczbie i treści otrzymywanych skarg, wynika, że realizacja prawa do mieszkania i ochrona stabilności tego prawa nie są dostateczne. Już tylko wskazane kwestie, dotyczące nabywania mieszkań spółdzielczych i sytuacji mieszkań zakładowych, tworzą złożone ˝bloki˝ problemów o życiowym znaczeniu dla setek tysięcy obywateli. Do tego należy dodać drastyczne w skutkach błędy w działaniach niektórych organów administracji, opieszałość działania samorządów, przewlekłość postępowań sądowych w sprawach lokalowych i nieskuteczność postępowań egzekucyjnych. Ponieważ równolegle z tymi zjawiskami obywatel styka się z dążeniami samorządów i spółdzielni do maksymalnego uwolnienia się jego kosztem od ustawowych bądź statutowych obowiązków (często dosłownie), sytuacja, w której obywatel się znajduje, jest w tej płaszczyźnie bardzo trudna. Wiele konkretnych przykładów podałem w swoim sprawozdaniu.
Pozytywnie natomiast ocenić należy kompromis osiągnięty z ministrem pracy i polityki socjalnej w kwestii zasad zawieszania lub zmniejszania emerytur i rent pracujących i zarabiających świadczeniobiorców. W kontaktach z tym resortem rzecznikowi udało się również doprowadzić do zmiany przepisów o zasiłkach rodzinnych, które w pierwotnej wersji zmniejszały zasiłek do wysokości niższej niż ustawowo gwarantowane minimum.
Sytuacja najsłabszych socjalnie grup pogarsza się również przez stosowanie praktyk prowadzących do zmniejszania zakresu zagwarantowanych obywatelom nieodpłatnych świadczeń socjalnych. Ustawowo można weryfikować zakres świadczeń nieodpłatnie przyznawanych w ramach reformy systemu, ale póki co, jeżeli te nieodpłatne świadczenia są zagwarantowane, muszą być one świadczone. Rzecznik otrzymał na przykład wiele skarg z powodu pobierania od pacjentów szpitali dobrowolnych opłat, a nawet funkcjonowania taryfikatorów opłat za świadczenia. Mam podstawy sądzić, iż mimo pozytywnych skutków interwencji w sygnalizowanych sprawach, problem nie jest rozwiązany i ˝odradza się˝ w różnych formach (np. odmowy wykonania bezpłatnych analiz i badań zleconych przez lekarzy prywatnych). Podobnie nie jest rozwiązana sprawa zapewnienia realizacji zadań związanych z pomocą społeczną (opieką nad ludźmi chorymi i niedołężnymi w ich domach). Przekazanie zadań w tym zakresie organom samorządowym, przy braku środków na te cele, problemu nie rozwiązuje (wskazywałem na to w wystąpieniu skierowanym do szefa Urzędu Rady Ministrów oraz do ministra zdrowia).
Istotnym źródłem naruszeń praw obywateli, sygnalizowanym już w poprzednim sprawozdaniu, są wadliwe rozwiązania systemowe, rzutujące niekorzystnie na sytuację obywateli konsumentów i stron stosunków gospodarczych. Generalnie brak regulacji prawnej w zakresie ochrony praw konsumenckich powoduje coraz silniejsze narzucanie przez sprzedawców i producentów coraz bardziej niedogodnych warunków umów sprzedaży i wykonywania usług. Sądzę, że sytuacja w tym zakresie zdecydowanie się poprawi, o ile szybko zostaną zakończone prace legislacyjne nad projektami odpowiednich regulacji (co sugerowała w odpowiedzi na wystąpienie rzecznika praw obywatelskich pani prezes Rady Ministrów). Niezależnie od braku generalnych uregulowań dostrzegam nieprawidłowości w traktowaniu kontrahentów w obrocie kredytowym i bankowym (zasady stosowania zmiennej stopy oprocentowania przy kredytach i depozytach, co dotyka szczególnie rolników, wprowadzanie nowych i likwidacja istniejących form oszczędzania, zakres odpowiedzialności banku przy kradzieży czeków itd.). Nierzetelne traktowanie klientów w stosunkach ubezpieczeniowych cechuje, niestety, Państwowy Zakład Ubezpieczeń (np. 4 lata trwały działania rzecznika dla ustalenia zasad możliwości urealnienia niektórych rent zakupionych w PZU). Jednocześnie w sferze ubezpieczeń liczna grupa osób (klienci ˝Westy˝) znalazła się w bardzo niekorzystnej sytuacji ze względu na opóźnione działania ze strony nadzoru finansowego (ministra finansów) i luki w regulacji prawnej (brak osobowości prawnej Funduszu Ochrony Ubezpieczonych i wynikająca stąd niemożność działania). Ten problem dziś jest już rozwiązany. Tradycyjnie już liczne nierzetelności i praktyki monopolistyczne stwierdził rzecznik w dziedzinie telekomunikacji (w postaci tzw. haraczy telefonicznych), w dostawach energii, gazu, ciepłej wody itd.
Przy naruszeniach praw obywatelskich przedstawionych w tej grupie działania rzecznika przynoszą skutki najczęściej po upływie wielu miesięcy i są to zwykle efekty częściowe. Przez wywoływanie odpowiednich uchwał Sądu Najwyższego, prowadzenie postępowań o uchylenie aktów prawnych przed Trybunałem Konstytucyjnym czy inicjowanie postępowań antymonopolowych staram się przywrócić równość stron w stosunkach umownych między obywatelem i partnerem o monopolistycznej lub dominującej pozycji.
Dodatkowe zagrożenie dla praw obywateli stwarzają podobne ˝monopolistyczne˝ działania ze strony organów administracji, które szukając środków finansowych w trudnej sytuacji gospodarczej wielokrotnie starają się ˝przerzucać˝ obciążenia na obywateli. Dokonują tego wprowadzając różnego rodzaju opłaty i świadczenia o wątpliwych podstawach prawnych (np. opłaty za użytkowanie wieczyste gruntów).
Niezależnie od tego, bez zmian regulacji prawnych, a jedynie metodą faktów dokonanych, w coraz większym stopniu ograniczany jest dostęp obywateli do niektórych bezpłatnych świadczeń. Wprowadzane są różnego rodzaju formy odpłatności za świadczenia służby zdrowia, oświatę, nawet pomoc społeczną.
Oceniam, że potencjalne niebezpieczeństwo naruszeń praw obywatelskich występuje szczególnie w stosunku do tych grup społecznych, które z racji specyficznej sytuacji, w jakiej się znajdują, mogą mieć ograniczone możliwości artykulacji swych żądań i dochodzenia praw. Dlatego szczególnie starannie badałem kwestię przestrzegania praw i wolności obywatelskich osób pozbawionych wolności, żołnierzy i pacjentów szpitali psychiatrycznych. W wypadku pierwszej grupy - jak ocenia rzecznik praw obywatelskich - poprawia się sytuacja w zakresie traktowania skazanych. Lawinowo jednak narastają problemy będące wynikiem trudnej sytuacji gospodarczej kraju i kondycji finansowej więziennictwa, przede wszystkim masowe bezrobocie osadzonych, spadek poziomu opieki lekarskiej, pogłębienie trudnych warunków bytowych (brak środków na remonty i modernizacje). Towarzyszy temu przeludnienie zakładów karnych wynikające z faktu wzrostu przestępczości, ale także z nieracjonalności regulacji prawnych. Jako przykłady wskazać tu można skokowe (w następstwie inflacji) zmiany kwot zamienników zastępczej kary pozbawienia wolności za nie zapłaconą grzywnę, karanie więzieniem za przestępstwo niealimentacji (przy powszechnym bezrobociu skazanych), obowiązek sądu orzekania kary grzywny w niektórych sytuacjach (gdy jest oczywiste, że w efekcie dojdzie do wykonania zastępczej kary pozbawienia wolności). Rzecznik stoi na stanowisku, że pozbawienie obywatela wolności orzeczeniem sądu nakłada na państwo szczególne obowiązki w zakresie przestrzegania praw skazanego, którego możliwość samodzielnego kształtowania swej sytuacji zostaje w zakładzie karnym drastycznie ograniczona. To jest pewien kontrakt pomiędzy obywatelem, który jest zmuszony odbyć karę, a państwem, które go pozbawia wolności. Mówił już o tym dawno Beccaria. Dlatego, zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji wielu grup społecznych, szczególnie wnikliwie badałem przestrzeganie praw obywatelskich skazanych i mam zamiar działania te kontynuować.
Zdecydowanie negatywnie oceniam regulację prawną określającą status pacjentów szpitali psychiatrycznych. Przyjmowanie chorych do szpitali odbywa się na podstawie instrukcji ministra zdrowia z 1952 r. Jest to regulacja fragmentaryczna i nieprawidłowa. Kwestie te bowiem powinna regulować ustawa. Pacjenci umieszczani przymusowo nie są informowani o drodze prawnej, o możliwości sprzeciwu wobec tych decyzji, a kontrola sądów w sprawach osób ubezwłasnowolnionych jest absolutnie niewystarczająca. Rzecznik zgłaszał swoje zastrzeżenia w tym zakresie ministrowi zdrowia i ministrowi sprawiedliwości, ale uważa, że jak najszybciej powinna być uchwalona ustawa o ochronie zdrowia psychicznego.
Pozytywne natomiast obserwacje przyniosły moje wizyty w wojsku, Policji i częściowo także w Straży Granicznej oraz Państwowej Straży Pożarnej. W porównaniu ze stanem poprzednim nastąpiła poprawa warunków przestrzegania obywatelskich praw politycznych, jednakże zastrzeżenia budzą warunki bytowe i realizacja świadczeń socjalnych, a także niewystarczające uposażenie żołnierzy pełniących służbę w misjach pokojowych Organizacji Narodów Zjednoczonych w Chorwacji i Kambodży, gdzie byłem osobiście. Bez zastrzeżeń zorganizowana jest natomiast w wojsku, w szpitalach i w zakładach karnych posługa duchowna, chociaż liczba kapelanów, zwłaszcza w armii, jest niewystarczająca.
W mojej ocenie za zmianami regulacji prawnej powszechnego obowiązku obrony nie nadąża praktyka przeprowadzania poboru do służby wojskowej. Podstawowe zastrzeżenia dotyczą tu dwóch kwestii: nieprzygotowania komisji poborowych do merytorycznego rozstrzygania o skierowaniu do służby zastępczej, ze względu na przekonania religijno-wyznaniowe i wyznawane zasady moralne, i nieprawidłowości występujących w praktyce w tych sprawach, jak również nieprawidłowości w działaniach komisji lekarskich przy poborze do wojska. Obserwuję pobieżność badań, niebadanie poborowych pod względem serologicznym i nawet rentgenologicznym.
W pełni natomiast prawidłowy jest stan praworządności w dziedzinie praw politycznych i wolności obywatelskich w całym kraju, we wszystkich grupach społecznych. W okresie sprawozdawczym nie odnotowano w moim urzędzie sygnałów dotyczących naruszeń wolności słowa czy jawnego cenzurowania wypowiedzi prasowych. Niektóre pisma uchylały się jedynie od zamieszczania sprostowań zgodnie z prawem prasowym. Do rangi istotnych problemów urasta natomiast zjawisko przekroczeń wolności słowa i potęgujące się z dnia na dzień przejawy agresji i nienawiści.
W okresie sprawozdawczym fakty nadużycia wolności strajkowej zasadniczo nie występowały. Mam tu na myśli okres do 12 lutego br.
Wysoka Izbo! Działalność rzecznika praw obywatelskich daje niezwykłą wprost okazję do poznania procesów tworzenia, stosowania i wykładni przepisów w zakresie wszystkich działów prawa. W tym urzędzie, jak w żadnym może innym, ujawniają się wszystkie ułomności ustaw tworzonych w pośpiechu, bez troski o respektowanie zasad racjonalnego stanowienia prawa. Każdy ustawowy błąd uderza wcześniej czy później w bezbronnego obywatela, obniża prestiż prawa i w końcu - na zasadzie ˝sprzężenia zwrotnego˝ - mści się na samym ustawodawcy, gdyż ustanowione przezeń złe prawo nie znajduje posłuchu u adresatów, skłania ich do zbiorowych protestów będących często źródłem trudnych do opanowania niepokojów. Zła legislacja jest innymi słowy jednym z czynników patologii życia społecznego.
W prawodawstwie minionego roku uwydatniła się niekorzystna tendencja do nadmiernego posługiwania się przez ustawodawcę tzw. klauzulami generalnymi, to znaczy przepisami odsyłającymi do ocen i reguł pozaprawnych. Nadmiar tych klauzul przyczynia się do swoistej erozji prawa i jest źródłem rozbieżności w interpretacji przepisów, których treść jest niejasna i nazbyt ogólna. W konsekwencji obywatele nie czują się w życiu prawnym bezpieczni, bo ich zachowania nie są w sposób jednoznaczny uregulowane w przepisach, wokół których toczą się nie kończące się spory interpretacyjne.
Działalność prawodawcza w minionym roku nie zawsze była zgodna z zasadą prymatu racjonalnej procedury ustawodawczej nad polityką. Nieraz w imię doraźnych celów politycznych Sejm uchwalał ustawy nie dopracowane pod względem legislacyjnym, a nawet budzące zastrzeżenia z punktu widzenia podstawowych zasad prawa, takich jak reguła lex retro non agit (ustawa nie działa wstecz) czy zasada supremacji ustawy zasadniczej nad ustawami zwykłymi. Na ołtarzu rozliczeń z przeszłością poświęcano wartości, bez których żadna kultura prawna nie zasługuje na miano cywilizowanej. Wartościami tymi są: zasada nullum crimen sine lege, domniemania niewinności, prawo do sądu, zasada indywidualizacji winy (zakaz stosowania odpowiedzialności zbiorowej) oraz zasada przedawniania przestępstw z upływem określonego w ustawie czasu. Zbyt często naruszany był wymóg zamieszczania w aktach ustawowych odpowiedniej vacatio legis, niezbędnej do zagwarantowania obywatelom minimum bezpieczeństwa prawnego przez stworzenie im możliwości dostosowania sytuacji życiowej do nowego stanu prawnego.
Były też przypadki niedotrzymywania przez prawodawcę gwarancji danej obywatelom w ustawach: cofania z zaskoczenia uprawnień słusznie nabytych czy przedłużania na niekorzyść obywateli terminów obowiązywania restrykcyjnych ustaw, które miały wygasnąć z upływem danego roku kalendarzowego. W ten sposób ustawodawca - wbrew zasadzie venire contra factum proprium nemini conceditur - przeczył sobie samemu, kierując się dawno już zdyskredytowaną zasadą, że ˝ustawodawcy - rzekomo - wszystko wolno˝.
Chroniczną chorobą legislacji okresu przejściowego okazała się inflacja przepisów. Nadmiar prawa utrudnia obywatelom poznanie stanu prawnego dotyczącego ich własnych praw i obowiązków. Ogranicza tym samym ich poczucie wolności i bezpieczeństwa. Narastający z dnia na dzień i ustawicznie nowelizowany oraz uzupełniany materiał normatywny jest obecnie bardzo trudny do opanowania przez przeciętnego nawet prawnika. Wyszczególnione nieprawidłowości można tłumaczyć trudnościami prowadzenia reformy prawa w okresie ustrojowego przełomu. Stan ten trwa jednak zbyt długo.
Wysoki Sejmie! Muszę stwierdzić z całą stanowczością, iż jako rzecznik praw obywatelskich nie manifestuję ani tym bardziej nie forsuję swego światopoglądu. Stoję na straży obowiązującego prawa nawet wówczas, gdy nie odpowiada ono lub nie w pełni odpowiada moim osobistym przekonaniom. Powtórzę w tej Izbie to, co oświadczyłem przed Trybunałem Konstytucyjnym, a mianowicie iż przedmiot kwestionowanych przeze mnie regulacji prawnych nie ma żadnego znaczenia dla podejmowania decyzji o ich zaskarżaniu. Tego rodzaju sprzeczności aktów wykonawczych z ustawami, na podstawie których zostały wydane, jak w przypadku rozporządzenia ministra edukacji narodowej, spotykały się zawsze i spotykać się będą z odpowiednią reakcją rzecznika praw obywatelskich, niezależnie od tego, czy wadliwe prawnie unormowanie dotyczy ceł, podatków, emerytur i rent czy jakiejkolwiek innej materii. Rzecznik nie może się uchylić od podejmowania takich decyzji - ze względów oportunistycznych, dla uniknięcia niesprawiedliwych ataków, dla świętego spokoju. Brak reakcji rzecznika na bezprawności występujące w procesie legislacyjnym uzasadniałby natomiast w sposób oczywisty zarzut o sprzeniewierzeniu się ślubowaniu.
Przedstawiając Wysokiej Izbie sprawozdanie roczne z działalności mego urzędu oczekuję obiektywnej oceny, bo jestem głęboko przekonany, że sprawiedliwość mieści się w kanonie chrześcijańskich wartości.
Wysoka Izbo! Podsumowując moją roczną działalność na stanowisku rzecznika praw obywatelskich, nie mogę przejść do porządku także nad niedostatkami mojej pracy. Za mankament uważam przeciętnie zbyt długi okres załatwiania spraw indywidualnych. Mogę powołać się tu na trudności obiektywne, spowodowane stale wzrastającą liczbą listów, nieraz do 300 dziennie. Fakt jednak pozostaje faktem. Podjąłem już działania mające na celu usprawnienie pracy biura w taki sposób, by odpowiedzi na listy były udzielane nie tylko fachowo, lecz również szybko. Słabością urzędu był też nikły kontakt bieżący z klubami, względnie komisjami parlamentarnymi. Wskutek tego wiedza o sukcesach i trudnościach urzędu była wśród niektórych parlamentarzystów znikoma, żeby nie powiedzieć żadna. Osobiście dostrzegałem potrzebę spotkań i niejednokrotnie propozycje takie składałem, ale do nawiązania kontaktów nie doszło, a wielka szkoda, bo wiele nieporozumień można było wyjaśnić w trakcie bezpośrednich rozmów. Trzeba z sobą rozmawiać, wymiana korespondencji nie służy dialogowi. Niestety żaden z posłów, oskarżających mnie teraz wobec pana marszałka Sejmu, nie zaszczycił mnie nigdy swą obecnością w biurze i nie zainteresował się na miejscu, pracą tego urzędu.
Zapewne w działalności mojego urzędu były różne potknięcia i błędy. Każdy jednak człowiek, który działa, zajmując zwłaszcza tak niezwykle trudne stanowisko, ma prawo do błędów w granicach uzasadnionego ryzyka. Każda osoba publiczna, każdy polityk może się mylić w ocenie różnych zagrożeń, w ocenie sytuacji, może podejmować ryzykowne decyzje, które później muszą być uznane za błędne. Byłoby wielką niesprawiedliwością, gdyby ogromna - nie waham się tak powiedzieć - praca w pierwszym roku kadencji rzecznika praw obywatelskich została oceniona pod kątem celowo dobranych mankamentów i niedociągnięć, a zwłaszcza takich czy innych wypowiedzi rzecznika, być może czasem niefortunnych. Rzecznik praw obywatelskich, tak jak poseł czy senator, ma immunitet, może w ferworze polemiki powiedzieć coś nieostrożnie, każdy z posłów może to uczynić. I w tej Izbie z tego miejsca też takie wypowiedzi padały, ale nie należy z tego czynić wielkiej sprawy.
Zgadzam się z wypowiedzią, o ile sobie przypominam, pana posła Halla, że rzecznik praw obywatelskich powinien ważyć słowa. Każdy odpowiedzialny człowiek powinien ważyć słowa. To ważenie jednak, to skrępowanie nie może być posunięte tak daleko, by doprowadziło w końcu do powstania obawy przed publicznym wypowiadaniem się. Musimy sobie z tego zdawać sprawę, każda osoba publiczna musi mieć margines swobody, nie może przekroczyć tylko granicy uzasadnionego ryzyka. Przypomnijmy sobie, że jest to pierwszy rok mojej działalności, w którym dopiero się wdrażałem, zapoznawałem się z tajnikami funkcjonowania tego urzędu i nabywałem doświadczenia do pracy na dalszy okres, no i - dodajmy - temperament obecnego rzecznika uwidocznił się w całym kraju.
Wysoki Sejmie! Kiedy przed przeszło 40 laty opuszczałem mury Uniwersytetu Jagiellońskiego jako młody absolwent wydziału prawa, powziąłem postanowienie, że moją dewizą zawodową na całe życie będzie słynna formuła jednego z najwybitniejszych jurystów antycznego Rzymu - Ulpiana: Honeste vivere, neminem laedere, suum cuique tribuere (żyć godnie, nikogo nie skrzywdzić i przyznać każdemu to, co mu się należy). Mam spokojne sumienie. Nie złamałem nigdy tego nakazu. Ufam, że pozostanę sobie wierny do ostatnich chwil mego życia. Parafrazując zaś Norwida, powiem, że: nigdy nie będę kłaniać się okolicznościom, a prawom kazać, by za drzwiami stały.
A pragnienie mam tylko jedno - by wśród nas wszystkich, którzy jesteśmy odpowiedzialni za teraźniejszość i przyszłość naszego kraju, zapanowała zgoda. Tu, w tej Izbie z tego miejsca cytowałem na posiedzeniu Sejmu w dniu 12 stycznia 1991 r. piękne słowa Stanisława Mikołajczyka, w których była zapowiedź zwycięstwa i zgody narodowej: Wyrośliśmy wśród tych samych pól, łąk, gór i lasów, które splotły nas jedną miłością i tymi samymi pragnieniami, a programy i ideologie, którym hołdujemy, są rezultatem działań i pragnień prawdziwie demokraktycznej większości narodu. (Oklaski)