RPO skarży do NSA sprawę 15 tys. kary za złamanie kwarantanny granicznej przez wyjście z budynku sanatorium
- - Wydana w tej sprawie decyzja administracyjna może budzić u obywatela uzasadnione przekonanie o nadużyciu władzy przez państwo – pisze RPO.
- Pan G. został ukarany przez sanepid karą 15 tys. zł za złamanie zasad kwarantanny granicznej. Było to w kwietniu 2020. Według policyjnej notatki pan G., skierowany na kwarantannę do sanatorium, wyszedł z budynku i na ławce przed nim rozmawiał z innymi osobami.
- Pan G. odwołał się od decyzji. Ale sanepid, a następnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach karę podtrzymał.
- Dlatego RPO skarży ją do NSA
W obszernym piśmie procesowym RPO zwraca uwagę na utrwalającą się już praktykę kar sanepidowych: sprawa, w której stawką jest bardzo wysoka, natychmiast egzekwowana kara administracyjna, odbywa się bez udziału obywatela. Wyłącznym dowodem jest notatka policjanta, więc obywatel karany jest arbitralnie, na podstawie dowodów przedłożonych przez organy władzy publicznej.
Po 10 miesiącach obostrzeń pandemicznych RPO zauważa też, jak wielkie znaczenie ma dla takich spraw sama jakość rządzenia. Częste zmiany przepisów, komunikowanie ich treści na konferencjach prasowych przed opublikowaniem ich w Dzienniku Ustaw, wykraczanie w rozporządzeniach poza upoważnienie ustawowe – wszystko to powodowało, że obywatele mogli mieć poważne trudności z oceną, które zachowania są prawnie dozwolone, a które nie, co w konsekwencji w istotny sposób naruszało ich zaufanie do państwa.
W przypadku pana G. nałożyły się tu dodatkowe czynniki: trafił na kwarantannę do sanatorium, którego budynek nie był ogrodzony a jedzenie odbierało się na zewnątrz, na schodach. W takiej sytuacji naprawdę trudno ustalić, kiedy łamie się zakaz opuszczania ośrodka, a kiedy nie
- Wydana w niniejszej sprawie decyzja administracyjna może budzić u obywatela uzasadnione przekonanie o nadużyciu władzy przez państwo – pisze RPO. Przedstawia też w piśmie inne argumenty:
- dotkliwa kara została nałożona na obywatela na wątpliwej podstawie prawnej: wolność w Rzeczypospolitej i wolność poruszania się po jej terytorium Konstytucja pozwala ograniczać tylko ustawą i to proporcjonalnie do zagrożenia. Tymczasem ustawa epidemiologiczna, na którą powołał się rząd w rozporządzeniu o kwarantannie, mówi o obowiązku poddania się kwarantannie osób podejrzanych o zakażenie chorobą zakaźną, ale nie każdego, kto np. przekracza granicę. Do tego skoro pan G. przekroczył tę granicę, bo wracał z pracy w innym kraju Unii Europejskiej, to zamknięcie go na kwarantannie naruszyło też unijną swobodę przepływu pracowników – a to wolność należąca do istoty swobód gospodarczych Unii Europejskiej.
- w momencie nakładania kary na pana G. obowiązywały dwa różne przepisy pozwalające karać za złamanie kwarantanny. Jeden zawierała specustawa covidowa z 2 marca 2020 r. (art. 15zzzn ust. 1), drugi – ustawa o zwalczaniu chorób zakaźnych z 2008 r. (art. 48a ust. 1 pkt 1). Z analizy RPO wynika, że w sytuacji pana G. mogły być zastosowane przepisy ustawy „zakaźnej”, a nie „covidowej”, więc decyzja sanepidu ma już technicznie błędną podstawę.
- Naruszono prawa procesowe obywatela: pan G. nie został powiadomiony o wszczęciu postępowania administracyjnego, nie mógł więc zabrać głosów w sprawie jedynego dowodu, jaki był przeciw niemu, to jest policyjnej notatki (RPO po raz kolejny przypomina, że notatka taka nie może być dowodem w postępowaniu administracyjnym, nie jest bowiem dokumentem urzędowym). Nie mógł też zgłaszać swoich dowodów, np. zeznań świadków czy nagrań monitoringu miejskiego. Na tej podstawie można by sprawdzić, czy rzeczywiście siedział na ławce przed sanatorium, jak twierdzi policja, czy też nie – jak twierdzi sam pan G.
- RPO zauważył, że sanepid i sąd zatwierdzając karę 15 tys. nie wziął też pod uwagę sytuacji osobistej pana G. – tego, że musi się leczyć i że jego praca nie jest stała, ni ma więc stałych dochodów.
VII.565.510.2020