Sesja otwierająca Kongres Praw Rodzicielskich. Relacja
- Ze stu kilkudziesięciu spotkań regionalnych RPO w całym kraju w pamięci utkwiło szczególnie jedno, w Żyrardowie. Przyszedł tam pan, około 40-tki, i opowiedział o sporze o kontakt z dzieckiem. Miał ze sobą stertę dokumentów i korespondencji z sądem. Pytał, co ma zrobić, bo lata lecą, dziecka nie widzi, konflikt z jego matką to uniemożliwia. Opowieść tego pana u każdego rodzica wywołuje ciarki - mówił Adam Bodnar otwierając Kongres Praw Rodzicielskich w Warszawie i wyjaśniając jego genezę.
Kongres został zorganizowany przez Rzecznika Praw Obywatelskich wspólnie z Akademią Pedagogiki Specjalnej w dniach 25-26 czerwca 2018 r. w Warszawie, na Akademii. W otwarciu Kongresu uczestniczył jej rektor JM Stefan M. Kwiatkowski. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński przesłał list do uczestników. Przyjechał szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, a głos zabrał prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
- Sprawy konfliktów o dzieci po rozpadzie małżeństwa przewijają się na prawie każdym spotkaniu rzecznika praw obywatelskich w Polsce. Ale smutek tego pana w Żyrardowie, poczucie nieodwracalnej straty, braku jakiejkolwiek nadziei to coś, czego zapomnieć się nie da – mówił Adam Bodnar. To na tym spotkaniu, jak mówił RPO, stało się dla niego jasne, że zwykłe, dostępne instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich metody nie wystarczą. Nie wystarczy kolejne pismo do sądu czy wystąpienie do władz. Bo to wszystko jest już robione, ale to za mało – mówił Bodnar. – Brakuje nam dialogu między różnymi grupami – grupami, które się stykają ze sobą w procesie wychowywania dzieci, a które nie mają szans porozmawiać, nie mogą dzielić się osobistymi i profesjonalnymi doświadczeniami – mówił Adam Bodnar. Chodzi o prawników, w tym sędziów, a także pedagogów, mediatorów, terapeutów psychologów. Chodzi też o to, by lepiej zrozumieć perspektywę rodziców i zrozumieć problemy, z jakimi się dziś zmagają.
- Problemy rodzin wynikają nie tylko z konfliktów i rozwodów. Zmiany – rodziny transgraniczne, wychowywanie dzieci z niepełnosprawnościami, zmiany ról rodzicielskich – to wszystko wymaga rozmowy. Ta rozmowa ma nam pomóc w zrozumieniu, od czego szansa naszych dzieci na dobre, pełne miłości życie – mówił Adam Bodnar
Rektor Stefan M. Kwiatkowski przypomniał, że problem rodzin to nie tylko problem ich samych. To zadanie dla socjologów, pedagogów psychologów, filozofów, przedstawicieli różnych grup społecznych. Akademia Pedagogiki Specjalnej, Akademia, na której pracował Janusz Korczak, to właściwe miejsce do takiej rozmowy, bo tu spotykają się teoretycy i praktycy.
Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski przypomniał działania Najwyższej Izby Kontroli, raporty: o cyberprzemocy, przemocy w rodzinie, pomocy psychologiczno-pedagogicznej dla uczniów, jakości opieki zdrowotnej i systemu oświaty, kształceniu nauczycieli, pieczy zastępczej itd. – W naszej debacie istotne jest to, jak instytucje publiczne wspierają rodzinę – powiedział.
Zwrócił uwagę na to, że system opieki jest chaotyczny i źle przygotowany (czego przykładem jest procedura zakupu dentobusów dla dzieci). Narasta problem nieszczepienia dzieci.
W wykładzie otwierającym Wojciech Eichelberger, psychoterapeuta, trener, doradca biznesu, mówił o ciemnych chmurach nad rodziną: To nie jest optymistyczne wystąpienie – ostrzegł. - Ludzie przychodzą do nas po pomoc z niewiary w więź między ludźmi, z powodu braku poczucia własnej wartości. To wynika także ze zmian społecznych, zmian wyobrażeń o tym, jak ma wyglądać rodzina.
Kryzys może zaczynać się dlatego, że brakuje nam nowoczesnego modelu ojcostwa.
Dekonstrukcja etosu męskości i silna tendencja emancypacyjna kobiet w związkach (do czego kobiety mają pełne prawo) to kolejne wyzwania, z którymi musimy sobie poradzić. To wywiera ogromną presję na młodych mężczyzn, którzy szukają nowego przepisu na swoją rolę.
Kiedy dochodzi do rozwodu, jego skutki w dużej mierze zależą od kobiet. Sam rozwód nie musi być dramatem, jest nim jednak sposób, w jaki dorośli się rozstają, jest traumą dla dzieci, to wtedy narasta proces alienacji rodzicielskiej. Tu – zdaniem Eichelbergera – kluczowa jest postawa kobiet, które są skłonne karać mężczyzn za porażkę związku odcinając ich od kontaktów z dziećmi. Trzeba zadbać o to, by jakość rozwodów się poprawiła. Niedobra jest praktyka sądów rodzinnych, które dążą do orzekania o winie. Z perspektywy terapeuty to sprawa bardzo trudna, bo winne zawsze są obie strony.
Nie powinniśmy jednak poddawać się ciemnościom, zapalmy świeczkę – zakończył Wojciech Eichelberger.
Ewa Woydyłło-Osiatyńska, terapeutka uzależnień, zwróciła uwagę, że dziś za uzależnienie uważa się każde niekorzystne zachowanie czy działanie, przed którym nie potrafimy się powstrzymać. – Jednak – zwróciła uwagę – z dzisiejszego kryzysu jest wyjęcie. Musimy się uczyć. Siebie i dzieci.
Kryzys czy też zmiana zaczęła się w momencie, gdy zaczęła znikać „matka-Polka”. To rola społeczna, która należy do przeszłości. Kobiety nauczyły się żądać praw, próbują różnych ról – zastępując w nich także mężczyzn. Zachowawcze reakcje mężczyzn wywołują w kobietach gniew. To wszystko musi zmieniać rodzinę. Tymczasem kultura na taką zmianę nie jest gotowa, bo te chodzi o wzorce kulturowe, które zmieniają się najwolniej.
Tymczasem nawet najbardziej zakochane narzeczone budują w sobie bastion, który ma zagwarantować im prawo do samostanowienia: na jakie studia pójdą, do jakiej pracy, czy będą mieć dzieci. Gdy słyszą, że są przez to mało kobiece i wywołują kompleksy budzi się w nich gniew.
Gniew w rodzinach trwa, tłumiony do momentu konfliktu. A potem wybucha w zły sposób. I to widać w czasie rozwodów – to ten tłumiony latami gniew sprawia, że w czasie rozwodu kobiety nie współpracują. Wtedy nawet bardzo kochające matki składają na ołtarzu zemsty swoje dzieci, wierząc, że jakoś potem im to wynagrodzą.
Jakie jest wyjście? – I on i ona muszą się nauczyć nowego języka do komunikacji w nowej rodzinie. Tego języka oboje nie znają. Ona, bo realizowała głównie funkcje biologiczne, on – bo wiele praw miał danych, a samorealizował się poza domem.
Muszą się tego uczyć – i także rozwód jest dobrym momentem do tego. Nowych ról i nowego języka trzeba uczyć dzieci – w przedszkolach, w szkołach, wszystkich strukturach opiekujących się dziećmi. Mężczyźni muszą wychowywać dzieci - także w świecie pozadomowym. Wtedy coś, co mas przeraża, rozwód, może być szansą. - Nawet jeśli jest burzliwie, to nie znaczy, że podróży nie możemy odbyć spokojnie. Rozwód to po prostu zmiana. Nie traktujmy go jako nieszczęścia. Rozwód znaczy etapy w życiu. Dobrze, gdy da się tego uniknąć, będzie mniej burzliwie. Ale to nie znaczy, że nie da się tego rejsu odbyć spokojnie
- Edukacja jest sposobem na wyrównanie deficytów - podkreśliła Ewa Woydyłło-Osiatyńska.
Prof. Barbara Smolińska-Theiss, społeczna doradczyni Rzecznika Praw Dziecka, wskazała, że prawa dziecka i rodziców są zadaniami dla pedagogiki. Przedstawiła też projekt nowego Kodeksu Rodzinno-Opiekuńczego, który powinien zastąpić obecnie obowiązujący Kodeks sprzed 50 lat. Nowy projekt wprowadza prawne pojęcie dobra dziecka, a pojęciem odpowiedzialności rodzicielskiej zastępuje pojęcie władzy rodzicielskiej.