„Kto ma być strażnikiem rządzących i bronić obywateli, jeśli nie sądy”? RPO w Senacie ws. ustawy „kagańcowej” (AKTUALIZACJA: Izba odrzuciła ustawę)
- Kto ma być strażnikiem rządzących, jeśli nie sądy; kto ma bronić obywateli, jeśli nie one? – pytał RPO Adam Bodnar w Senacie podczas debaty o ustawie „kagańcowej
- Jeśli bowiem uciszamy sędziów, to uciszamy i obywateli, bo wtedy przestają oni mieć narzędzia obrony swoich praw
- Przyjęcie tej ustawy to droga do prawnego Polexitu i dalszego pogłębiania kryzysu praworządności
- Według RPO rozwiązanie kryzysu jest w rękach władzy ustawodawczej; powinno się ono opierać na porozumieniu i sięgać do tradycji „okrągłego stołu”
Późnym wieczorem 16 stycznia 2020 r. RPO Adam Bodnar zabrał głos w debacie plenarnej Senatu nad ustawą z 20 grudnia 2019 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw. Swe wystapienie dokończył rano 17 stycznia.
Senackie komisje wniosły o odrzucenie ustawy. 17 stycznia po południu Senat odrzucił ustawę stosunkiem głosów 51 za, przy 48 przeciw. Teraz Sejm może odrzucić ten wniosek Senatu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Brak większości bezwzględnej oznacza, że ustawa nie stanie się obowiązującym prawem.
Rzecznik Praw Obywatelskich podkreślał, że Senat powinien ustawę odrzucić. Narusza ona bowiem Konstytucję, łamie polski prządek prawny, poddaje sądy pod nadmierną kontrolę władzy wykonawczej, jest sprzeczna z zobowiązaniami Polski wobec Unii Europejskiej, godzi w ochronę prawną obywateli i kwestionuje uczestnictwo Polski w wymiarze prawnym w UE i Radzie Europy.
- Przyjęcie tej ustawy to droga do prawnego Polexitu, czyli wydrążenia naszego członkostwa w Unii z jej istoty, jaką jest system oparty na zasadzie wzajemnego zaufania, współpracy i respektowania wspólnych standardów praworządności – ocenił Adam Bodnar.
Podkreślił, że dotychczasowe zmiany od 2016 r. nie poprawiły funkcjonowania sądów. Przypomniał kontekst uchwalenia ustawy przez Sejm. Stało się to wkrótce po ważnych wyrokach Trybunału Sprawiedliwości UE i Sądu Najwyższego, które wskazały na konieczność naprawienia prawa.
W tej sytuacji – według RPO - powinniśmy się byli spodziewać inicjatyw, które przywróciłyby Polskę na drogę praworządności. Tymczasem obserwujemy zaś represje wobec sędziów, ich „dyscyplinarki” za stosowanie prawa europejskiego, zadawanie pytań prejudycjalnych i badanie statusu źle powołanych sędziów (włącznie z zarzutami karnymi). Obserwujemy podważanie autorytetu sądów. Ukoronowanie tych działań to wniesienie ustawy, która jeszcze bardziej pogłębi kryzys praworządności i wprowadzi „efekt mrożący”.
A kryzys ten nie jest neutralny dla obywateli i dla gospodarki. Może wpłynąć na zasadę wzajemnego zaufania w UE, a to może oznaczać brak możliwości uznawania wyroków sądów polskich w UE. Sądy unijne już uznają, że polskie sądy nie są niezależne, ale zarazem uznają, że nie wpływa to na sytuację osoby mającej być wydanej do Polski w trybie Europejskiego Nakazu Aresztowania. - Po uchwaleniu tej ustawy sądy z UE mogą oceniać, że takie osoby nie będą przekazywane do Polski w trybie ENA – ostrzega RPO.
- Pomyślmy też o rodzinach transgranicznych, które kłócą się o dziecko, a sąd zagraniczny nie będzie chciał uznać decyzji polskiego sądu o przyznaniu go polskiej matce – mówił Adam Bodnar. Może tez się zdarzyć, że nie będą uznawane też wyroki sądów gospodarczych czy o ochronę konkurencji.
- Kto ma być strażnikiem rządzących, jeśli nie sądy, Kto ma bronić obywateli, jeśli nie sądy – pytał Rzecznik. Jeśli bowiem uciszamy sędziów, to uciszamy i obywateli, bo wtedy przestają oni mieć narzędzia obrony swoich praw. A ustawa ma mieć „efekt mrożący”.
W ocenie RPO rozwiązanie obecnego kryzysu jest w rękach tych, którzy mają władzę ustawodawczą. Powinno się ono opierać na porozumieniu, na odpowiedzialności za poszanowanie porządku konstytucyjnego i sięgać do naszej tradycji konstytucyjnej oraz do tradycji „okrągłego stołu” z 1989 r. Powinno przywracać ustaloną tam zasadę wybory członków KRS przez sędziów, ze zwiększeniem przejrzystości wyborów. Powinno zawierać gwarancje dla niezależności sędziowskiej oraz zapobiegać chaosowi prawnemu.
- Jeśli tak się nie stanie, będziemy się dalej pogrążać w kryzysie – dodał Adam Bodnar. Chodzi o przyjęcie rozwiązań na wiele lat. Być może jesteśmy w takim miejscu, że jest to niezwykle trudne. Porozumienia muszą chcieć obie strony sporu.
Wymagałoby to też zaufania miedzy sędziami a władzą wykonawczą. RPO zaznaczył, że nie odbiera Ministerstwu Sprawiedliwości prawa do poczucia sukcesu, np. z reformy ściągalności alimentów czy współpracy w sprawach transgranicznych.
RPO zgodził się z opinią Komisji Weneckiej, że mamy dziś „wielką schizmę” w sądownictwie, a rządzący, zamiast naprawić sytuację chce jeszcze bardziej ograniczyć niezależność sądów. Ta opinia to wyraz troski – ocenił, zaznaczając że to pierwszy przypadek, gdy opinia Komisji poprzedza uchwalenie ustawy.
Komisja Wenecka w swej opinii uznała tę ustawę za zagrażającą niezależności sądownictwa. Według niej część zapisów ustawy można postrzegać jako dalsze osłabianie niezależności polskiego sądownictwa. Delegacja Komisji przebywała niedawno w Polsce i spotkała się m.in. z RPO.
Według Rzecznika Senat przywraca sens parlamentaryzmowi, prowadząc głębokie debaty nad tą ustawą, zapraszając gości z zagranicy i zasięgając obszernych opinii.
Podczas fazy pytań do RPO 17 stycznia senator PiS Marek Komorowski spytał go, czy zaskarżał ustawy reformujące sądownictwo po 2015 r. do Trybunału Konstytucyjnego.
- Ostatnio miałem kłopot z niezależnością Trybunału Konstytucyjnego, bo nie ma gwarancji, że wniosek zostanie rozpoznany w sposób pełni bezstronny i niezależny - odpowiedział Adam Bodnar.
- Czyli nierzetelnie wykonuje pan swoją funkcję? - dopytywał senator. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki uchylił to pytanie jako nie dotyczące przedmiotu obrad Izby.