Thomas Buergenthal
Laureat Nagrody im. Pawła Włodkowica w 2015 r.
Prof. Thomas Buergenthal jest jednym z najwybitniejszych prawników specjalizujących się w prawach człowieka i w prawie międzynarodowym. Wykładał m.in. na The George Washington University w Waszyngtonie, był sędzią Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, a także sędzią Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka oraz członkiem Komitetu Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych.
Urodzony w 1934 r., w wieku 11 lat miał już za sobą getto, obozy pracy, nazistowskie obozy koncentracyjne w Auschwitz i Sachsenhausen. Nie wiedział, czy jego matka żyje. Wiedział za to, jak uniknąć komory gazowej... Opisał to w książce autobiograficznej „Dziecko szczęścia” (wyd. polskie 2008 r.)
– Gdy dostałem się na studia prawnicze w 1960 roku, powstawała Europejska Konwencja Praw Człowieka. Wiedziałem, że jestem ekspertem, nie było przecież wielu ludzi, którzy wiedzieli o tym, tyle co ja – mówił w rozmowie z Simonem Roundem („The Jewish Chronicle”, 23.02.2012)
To właśnie dzięki zaangażowaniu i poświęceniu takich osób jak on udało się zbudować współczesny system ochrony praw człowieka – Ponieważ przeżyłem, chciałem spróbować zapewnić, aby to nie przydarzyło się innym ludziom – mówi prof. Buergenthal.
Urodzony na Słowacji jako dziecko trafił do getta w Kielcach (matka była Niemką, ojciec – Polakiem). Był jednym z najmłodszych więźniów, którzy przeżyli pobyt w obozie Auschwitz. W styczniu 1945 r. został stamtąd wysłany na marsz śmierci. Trzy dni szedł w siarczystym mrozie do Gliwic, skąd w otwartych wagonach towarowych więźniowie jechali 12 dni do Oranienburga. Ostatecznie trafił do Sachsenhausen. Po wojnie światowej znalazł się w sierocińcu w Otwocku, gdzie chroniły się żydowskie dzieci ocalone z Zagłady. Tam odnalazła go matka.
Potem mieszkał kilka lat w Niemczech, a w grudniu 1951 r. wyemigrował do USA. Po studiach na uniwersytetach nowojorskim i Harvarda rozpoczął karierę naukową i pracę sędziego w instytucjach międzynarodowych. Działał na rzecz praw człowieka. Jak przypomniał w laudacji prof. Kędzia, wspierał także polskich prawników, gdy w karnawale Solidarności w 1980 r. rozwijali działalność Centrum Praw Człowieka Polskiej Akademii Nauk.
Prof. Buergenthal często powtarza, że wierzy w szczęście i w sprawiedliwość.
- W szczęście – bo gdyby nie ono, nie przeżyłby (w czasie selekcji pomógł mi polski lekarz - dlaczego to zrobił, nie wiem. Często pytam się, dlaczego właśnie ja ocalałem? Dlaczego nie inni. Nie wiem. Można to nazwac szczęściem - mówił w czasie uroczystości).
- W sprawiedliwość – bo to jej instytucje stanowią najważniejszą ochronę dla ludzi. – Gdybyśmy w latach 30. mieli takie instytucje jakie mamy dzisiaj, udałoby się zareagować na działania Hitlera – podkreśla.