RPO Adam Bodnar dla „Super Expressu": o walce z PiS przed TK i brutalności policji
Podczas gdy parlament ma problem z wyborem pana następcy, PiS najwyraźniej ma problem z tym, że mimo upływu kadencji pozostaje pan pełniącym obowiązki rzecznika praw obywatelskich. Chcą, by TK rozstrzygnął, czy zgodnie z konstytucją kontynuuje pan swoją pracę. Rzeczywiście, zasiedział się pan niezgodnie z konstytucją? - pyta w wywiadzie red. Tomasz Walczak
Adam Bodnar: - Przede parlamentarzystów, że nie dogadali się co do wyboru mojego następcy. Ja swoje zadania wykonuję nie dlatego, że bardzo tego chcę, wszystkim „zasiedzenie się" nie jest moją winą, ale, jak pan zauważył, winą ale dlatego, że traktuję to, co robię, jako służbę publiczną. Za wzór mam tu prof. Zolla, który mimo upływu kadencji jako RPO wykonywał swoją funkcję jeszcze przez siedem miesięcy.
- I nie ma w tym żadnej prywaty, jak sugerują politycy PiS?’
- Nie chodzi tu przecież o mnie, ale o zapewnienie stabilności i ciągłości funkcjonowania urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich (…). Tak jak bowiem powiedziałem w Trybunale, w Polsce jest co najmniej kilkaset osób, które wypełniłyby wymogi niezbędne do wykonywania funkcji RPO. Trzeba tylko chcieć.
Woli, by znaleźć kandydata Akceptowalnego dla głównych sił parlamentarnych, wyraźnie jednak brakuje. Jest jeszcze jedna ważna sprawa. (…) Takie same przepisy dotyczą prezesów NBP i NIK, i nikt ich nie kwestionuje, i nieraz zdarzało się, że i w tych instytucjach ich szefowie sprawowali swoje funkcje dłużej, kiedy nie wybrano jeszcze ich następców. W tym wszystkim chodzi o to, by jednoosobowe organy państwa miały możliwość ciągłości, sprawności, rzetelności funkcjonowania. By nie traciły na tym interesy państwa. W przypadku RPO tym interesem jest zapewnienie ochrony praw i wolności obywatelskich oraz możliwość nieograniczonego korzystania przez obywateli ze skargi do rzecznika.
- Co, jeżeli TK uzna skargę posłów PiS za zasadną? Zostaniemy bez rzecznika praw obywatelskich?
- Dokładnie tak. Będzie oczywiście biuro RPO, będzie instytucja, ale nie będzie Rzecznika. A to nie instytucja broni obywateli, ale broni ich osoba, która stoi na jej czele i która może niezależnie podejmować decyzje i interweniować wszędzie tam, gdzie jest to w danej chwili wymagane.
Istnieje ryzyko, że może to doprowadzić do całkowitego paraliżu tej instytucji. Jeśli nie będzie Rzecznika, to jaką motywację będzie miał parlament, by kogokolwiek na tę funkcję powoływać?
Może się nie przejmować tym, że obywatele mają skargę, i uznać, że skoro nie ma zgody na kandydata z obozu rządowego, to nie będzie nikogo, kto w imieniu obywateli i ich praw by występował.
- Sprawa przed TK to jedno. Tymczasem w weekend znów pojawiały się pytania o brutalność policji. Tym razem w Głogowie. Pan w tej sprawie interweniował. Nie pierwszy raz zresztą w ostatnich miesiącach zajmuje się pan tym, jak policja traktuje protestujących obywateli. Co się, pana zdaniem, dzieje z tą instytucją?
- Moim zdaniem mają tu znaczenie trzy czynniki. Policja nadużywa środków przymusu bezpośredniego, co wynika z braku odpowiedniego szkolenia.
Wiemy, że okres, który warunkuje przyjęcie w szeregi policji, jest krótszy niż wcześniej, co powoduje, że policjanci być może zbyt szybko i zbyt łatwo sięgają po inwazyjne środki przymusu bezpośredniego.
Druga sprawa jest taka, że tworzy się klimat akceptacji dla przemocy.
- Co ma pan na myśli?
- Przypomnijmy sobie słowa samego prezydenta, który komentował, że przecież po interwencjach policji w czasie protestów nikt nie zginął. Jak mają to interpretować policjanci? Albo po różnych zamieszkach w Warszawie słyszą od przełożonych - ministrów Kamińskiego czy Wąsika - że mają oni pełne zaufanie do profesjonalizmu policji i nikt nie wyciąga wniosków i konsekwencji z przypadków nadużyć. To, moim zdaniem, tworzy klimat przyzwolenia na przemoc policji. Policjanci prędzej czy później i tak się z tego wywiną.
- A ten trzeci czynnik?
- To proces, który fachowo nazywa się legalizmem dyskryminacyjnym. Chodzi o to, że policja intensywnie działa wobec tych, którzy szkodzą rządzącym - aktywistom, kobietom, a jest jednocześnie dość pobłażliwa wobec tych, którzy są za pan brat z władzą. Dla mnie bardzo zaskakujące było to, że policja nie interweniowała w przypadku demonstracji pod stadionem Legii Warszawa. To pokazuje, że stosowane są niejednolite standardy. Te trzy przyczyny wpływają na to, że raz na jakiś czas widzimy tego typu zachowania policji wobec uczestników demonstracji. Zachowania, które absolutnie nie mają prawa się zdarzyć. - Tak jak w Głogowie? - Tak. To, że próbuje się pałką zdyscyplinować dziewczynę, jest niedopuszczalne. Nawet jeśli zachowywała się nie tak, jak trzeba, policja ma w repertuarze cały arsenał środków dyscyplinujących i niekoniecznie musi sięgać po pałkę.