Czy „zainfekowane prawo” zostanie z nami na dłużej? Konferencja „Procedury chore na COVID?” w Biurze RPO
- Czy pandemiczne zmiany procedury cywilnej, karnej i administracyjnej godzą w prawa obywateli, a jeśli tak, to jak?
- Czy grozi nam, że takie zmiany pozostaną z nami na dłużej, skoro mogą się wydawać efektywne?
- Chodzi przecież o poczucie obywatela, że sądy są dla niego - nie zaś tylko o samo przyspieszenie rozpatrywania spraw badaniem ich wyłącznie na posiedzeniach niejawnych
- A musimy wracać do procedur, które są zgodne z Konstytucją i służą prawom i wolnościom obywatelskim - podkreśla RPO Adam Bodnar
Takim tematom poświecono konferencję zorganizowaną 1 lipca 2021 r. przez Rzecznika Praw Obywatelskich i Naczelną Rada Adwokacka wraz z Komisją Praw Człowieka przy NRA, pt. „Procedury chore na COVID? Jak pandemia dotknęła procedurę cywilną, karną i sądowoadministracyjną”.
Konferencja w formule hybrydowej składała się z trzech tematycznych paneli dyskusyjnych. Głos zabierali eksperci i ekspertki z zakresu procedury cywilnej, karnej i sądowoadministracyjnej.
Adam Bodnar: musimy wracać do procedur zgodnych z Konstytucją
Otwierając konferencję, RPO Adam Bodnar podkreślał, ze wiele spraw prowadzonych przez Rzecznika będzie musiało być przejętych przez samorządy zawodowe, jak właśnie np. NRA.
W jego ocenie stworzone w pandemii procedury postępowania przed sądami cywilnymi, karnymi i administracyjnymi mogą niestety zostać z nami na dłużej - bo staje się to wygodne. Może się wydawać, ze dzięki temu jesteśmy bardzo efektywni. Tymczasem sądownictwo to także kwestia głębokiego poszanowania społeczeństwa; poszanowania prawa do sądu i do jawnego rozpoznania sprawy każdego obywatela. A resort sprawiedliwości wydaje się niezainteresowany zmianą tego.
Rzecznik często dostaje informacje z SN czy NSA, że dana sprawa, do której się przyłączył, jest badana na posiedzeniu niejawnym, bez udziału stron i uczestników postepowania. Ale czy tak być powinno np. w jutrzejszej sprawie w NSA na temat samorządowych uchwał dotyczących „ideologii LGBT”, lub np. majowej sprawie w SN dotyczącej smogu w Rybniku.
Adam Bodnar przypomniał, że wiele razy mówił, iż sądy mają dług wobec społeczeństwa. Ten dług cały czas istnieje i nie może być tak, że okres pandemii i po niej sądy wykorzystają w taki właśnie sposób, bo im się wyda, że tak będzie łatwiej. A musimy wracać do procedur, które są zgodne z Konstytucją. Inaczej nie zachęcimy społeczeństwa, aby jej broniło.
- Biuro RPO zawsze może liczyć na adwokaturę, bo jest ona ustawowo powołana do ochrony praw i wolności obywatelskich – podkreślał adw. Bartosz Tiutiunik z NRA.
Gdy w marcu 2020 r. wchodziła w życie pierwsza „tarcza”, zmieniając m.in. procedurę karną, mówiliśmy o „zainfekowanym prawie”, Nie przewidywaliśmy wtedy, że kolejne fale tej inflacji legislacyjnej będą niestety dotyczyć także spraw cywilnych i administracyjnych.
Adwokat pytał, czy zmiany służyły wyłącznie poprawie na tych trzech odcinkach, czy tez innym celom. Czy mogą a jeśli tak, to jak, godzić w gwarancje procesowe, czyli w prawa obywateli. A w tym wszystkim chodzi przecież o poczucie obywatela że sądy są dla niego - a nie o przyspieszenie, czy rozpatrywanie wszystkich spraw na posiedzeniach niejawnych
Wykład prof. Mirosława Wyrzykowskiego
W wykładzie otwierającym prof. Mirosław Wyrzykowski mówił, że kryzys pandemiczny ma miejsce w warunkach głębokiego kryzysu konstytucyjnego. Niszczenie i degradacja Konstytucji trwa od 2015 r. i to znalazło też wyraz w procedurach i treści prawa tworzonego w czasie pandemii.
Mamy do czynienia ze stanem nadzwyczajnym, choć go nie wprowadzono. A wszystkie rozdziały Konstytucji zostały naruszone. Władza polityczna zrezygnowała z instrumentów prawnych odpowiednich dla sytuacji pandemii. One były do wykorzystania. Dlaczego tak się nie stało? Bo była to kontynuacja lekceważenia porządku konstytucyjnego. Ta rezygnacja była źródłem chaosu prawnego i szkód wyrządzonych społeczeństwu oraz obywatelom i ich wolnościom i prawom.
Pandemią zarządzano przy pomocy rozporządzeń, których podstawa konstytucyjna jest więcej niż wątpliwa. To wada nienaprawialna, bo nie ma skutecznych mechanizmów naprawy. Efektem tego, że rozporządzenia zastąpiły ustawy, jest zaś degradacja Konstytucji. Odwrócona została bowiem piramida źródeł prawa opisana w Konstytucji. Może to mieć długotrwałe skutki, bo pokazuje, jak łatwo można obchodzić Konstytucję.
Komuś przyszło przecież do głowy przygotowanie projektu, który miałby wyłączać odpowiedzialność prawną, o ile naruszenie prawa można byłoby usprawiedliwić działaniem „w obronie interesu publicznego”. Nie znam odpowiedzi na pytanie, czy w art. 31 Konstytucji ustrojodawca – dopuszczając ograniczenie praw i wolności - miał na myśli zdrowie jednostki czy też zdrowie publiczne? Prawdopodobnie to drugie.
Kwestia nieodpowiedzialności i nierozliczalności władzy publicznej. W wypowiedziach reprezentanci władz, tłumacząc się, używają zwykle pierwszej osoby liczby mnogiej – co ma służy uniknięciu odpowiedzialności. Bo przecież nie podlega odpowiedzialności ani działalność posłów, ani inicjator działań legislacyjnych, czyli premier, ani też ostanie ogniwo tego procesu, czyli Prezydent RP.
Ale są poszczególne osoby pełniące funkcje publiczne, które podpisują rozporządzenia, np. premier. Jednak również i one nie są w polskim porządku prawnym skutecznie rozliczane. To oznacza, że minister może użyć słów: „Nie jest moją winą rozporządzenie, bo za brak wytycznych w ustawach odpowiada parlament”. Jest zatem potrzeba stworzenia mechanizmu egzekwowania odpowiedzialności w przyjmowaniu niekonstytucyjnych przepisów.
Pandemia pokazała stopień nieprzygotowania państwa do adekwatnej odpowiedzi na zagrożenia. Dlaczego nie powstał np. sztab kryzysowy, ze świadomością dla obywateli, kto w nim jest i jaka jest jego odpowiedzialność?
Pandemia pokazała poziom korupcji w różnych wymiarach oraz poziom gotowości naruszania prawa pod pretekstem realizacji dobra wyższego. Jak inaczej nazwać organizację wyborów prezydenckich pod hasłem: „Nie bójmy się, pandemii nie ma!”. A za rażące naruszenie prawa uznał to Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Pandemia pokazała także poziom niewrażliwości społecznej. Sposób informowania o skutkach wyciszył ją, Nie przeżyliśmy żałoby. Liczba zgonów była tylko statystyką, a powinna była dotyczyć każdego z nas. Nastąpiło wtedy porzucenie najsłabszych przez instytucje państwa. Zostali sami, co pokazał przykład dps-ów.
Innym skutkiem pandemii jest zasłona dla przestrzeni ataku na słabszych, na mniejszości seksualne. Trudno jest pogodzić się z tym, że w okresie pandemii Trybunał Konstytucyjny wydaje orzeczenie skazujące kobiety na tortury i nieludzkie traktowanie. Dzieje się to w sytuacji, gdy wiadomo, że te kobiety wymagają szczególnej opieki lekarskiej, a nie mogą jej otrzymać, bo służba zdrowia ma inne zadania.
To przykład ostentacyjnej bezwzględności władzy. Innym tego przejawem była także bezwzględność policji. „Ślepym bagnetem” realizacji działań władz był również sanepid. Kto wtedy stał na straży praw i wolności jednostki? RPO, sądy, adwokatura i radcowie prawni. Podziękowaniami za to prof. Wyrzykowski zakończył swój wykład.