Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Kasacja RPO na rzecz skazanych w "procesie brzeskim" uwzględniona. Uzasadnienie pisemne wyroku SN uniewinniającego Wincentego Witosa i innych skazanych

Data:
  • Sądy II RP błędnie uznały, że działalność 10 polityków tzw. „Centrolewu”, będących w opozycji wobec rządów sanacyjnych, była spiskiem w celu obalenia przemocą władzy
  • Nie było do tego żadnych podstaw, gdyż chodziło im o zmianę rządów za pomocą kartki wyborczej  
  • Po rozwiązaniu Sejmu nie mogli bowiem uprawiać polityki w parlamencie, wobec czego czynili to poza nim - ale nie w drodze spisku
  • A aresztowanie polityków opozycji i umieszczenie ich w twierdzy brzeskiej było oczywistym nadużyciem władzy
  • AKTUALIZACJA: Sąd Najwyższy, wyrokiem z 23 maja 2023 r., uwzględnił kasację RPO wniesioną w tej sprawie i uniewinnił Wincentego Witosa i dziewięciu polityków tzw. „Centrolewu” skazanych w „procesie brzeskim”
  • AKTUALIZACJA2: Sprawa powinna także stanowić przestrogę przed pokusą ulegania, ponad miarę, emocjom politycznym, pokusą zwalczania przeciwników politycznych z wykorzystaniem instrumentów państwa i prawa, pokusą podejmowania działań wbrew prawu, w tym Konstytucji, dla osiągnięcia celów politycznych i poszerzania zakresu władzy – napisał m.in. SN w 47-stronicowym uzasadnieniu wyroku (całość w załączniku)

Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł do Sądu Najwyższego kasację w sprawie 10 skazanych w 1932 r. w tzw. „procesie brzeskim”, w tym b. premiera RP Wincentego Witosa. Wniosek o kasację wyroku dotyczącego Wincentego Witosa i jego rehabilitację złożyło do RPO maju 2019 r. Polskie Stronnictwo Ludowe. Autorem kasacji jest Tomasz Rychlicki, główny specjalista Zespołu Prawa Karnego BRPO.

RPO ma prawo do takiego szczególnego środka zaskarżenia każdego wyroku – niezależnie kiedy zapadł. Adam Bodnar skorzystał z tej możliwości w odniesieniu do sprawy sprzed 90 lat, aby wykazać, że doszło do fundamentalnego nadużycia władzy wobec oponentów politycznych. Prawo potraktowano instrumentalnie, zgodnie z wolą obozu rządzącego i jego przywódcy, w przekonaniu, że stoją ponad prawem.  

Celem kasacji jest nie tylko pełne przywrócenie dobrego imienia skazanych przez ich uniewinnienie. Chodzi także o zasygnalizowanie, że bez względu na to, kto rządzi, złamanie prawa musi być nazwane po imieniu – choćby po latach. Ma to też zminimalizować groźbę kolejnych pokus posłużenia się prawem do osiągania celów politycznych, bez oparcia w Konstytucji.  

Sprawa „Centrolewu”

W 1930 r. doszło do zaostrzenia sytuacji politycznej w Polsce na tle coraz bardziej autorytarnych rządów obozu sanacyjnego. Opozycja ludowo-lewicowa utworzyła wcześniej sojusz na rzecz przywrócenia demokracji parlamentarnej „Centrolew” –  z udziałem Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiego  Stronnictwa Ludowego „Piast", PSL „Wyzwolenie", Stronnictwa Chłopskiego i Narodowej Partii Robotniczej.

Podczas zorganizowanego w czerwcu 1930 r. Kongresu Obrony Prawa i Wolności Ludu przyjęto rezolucję zapowiadającą „usunięcie dyktatury Józefa Piłsudskiego”. Potem „Centrolew” zdecydował o zwołaniu na 14 września wieców w wielu miastach w obronie prawa i wolności ludu. Postanowiono, że jeśli Sejm będzie rozwiązany bez wyznaczenia terminu wyborów, ogłoszony będzie strajk powszechny.

Rządzący od marca 1930 r. nie zwoływali obrad Sejmu. 25 sierpnia Józef Piłsudski stanął na czele nowego rządu. 30 sierpnia 1930 r. prezydent Ignacy Mościcki  rozwiązał Sejm i Senat (co oznaczało m.in. utratę immunitetu przez dotychczasowych  parlamentarzystów). Nowe wybory wyznaczono na listopad.

W nocy z 9 na 10 września żandarmeria wojskowa i policja aresztowała kilkunastu opozycyjnych polityków – wytypowanych przez MSW, a wskazanych przez Józefa Piłsudskiego. Byli wśród nich m.in. trzykrotny premier i przywódca ludowców Wincenty Witos oraz liderzy PPS Norbert Barlicki i Herman Lieberman. Zostali przewiezieni  do więzienia wojskowego w Brześciu nad Bugiem, gdzie byli torturowani i poniżani; dochodziło do pozorowanych egzekucji.

Po listopadowych wyborach do parlamentu (w których zwyciężył blok rządowy) zaczęto ich zwalniać za kaucją. Śledztwo było jednak w toku. W końcu 11 polityków oskarżono o próbę obalenia przemocą rządu. Ich proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie zaczął się 26 października 1931 r. Sąd odrzucał wnioski dotyczące traktowania oskarżonych w twierdzy brzeskiej jako nie dotyczące przedmiotu procesu. 

13 stycznia 1932 r. sąd uznał 10 oskarżonych za winnych tego, że: „W 1930 r. w Warszawie, brali udział w spisku utworzonym w łonie organizacji pozaparlamentarnej zwanej popularnie <<Centrolew>> albo <<Związek Obrony Prawa i Wolności Ludu>>, albo wreszcie <<Porozumienie Stronnictw Lewicy i Środka>>, z wiedzą o tem, że spisek ten dążył do zamachu mającego na celu obalenie przemocą członków rządu sprawującego w tym czasie władzę w Polsce, i zastąpienia przez inne osoby, wszakże bez zmiany zasadniczego ustroju państwowego, przyczem udział oskarżonych w tym spisku wyrażał się w przygotowaniu tego zamachu”.  

Podstawą prawną wyroku był rosyjski (jeszcze z czasów zaborów) Kodeks karny z 1903 r. - tzw. Kodeks Tagancewa. Jego art. 102 cz.I. przewidywał karę do 8 lat ciężkiego więzienia za udział w spisku zawiązanym dla usunięcia przemocą członków rządu. Kodeks ten obowiązywał w II RP na terenach b. Królestwa Polskiego i Kresach Wschodnich do 31 sierpnia 1932 r. Zastąpił go wtedy tzw. Kodeks Makarewicza, który ujednolicił prawo karne w całym państwie.

Wyrok 

Sąd skazał:

  • Na 3 lata więzienia - Adama Ciołkosza, Stanisława Dubois, Mieczysława Mastka, Adama Pragiera (PPS) i Józefa Putka z PSL „Wyzwolenie”;
  • Na 2,5 roku więzienia -  Norberta Barlickiego i Hermana Liebermana (PPS) i Władysława Kiernika (PSL „Piast”);
  • Na  2 lata więzienia - Kazimierza Bagińskiego (PSL „Wyzwolenie”)
  • Na 1,5 roku więzienia - Wincentego Witosa (PSL „Piast”).

Oskarżony Adolf Sawicki (SCh) został uniewinniony.

Zdanie odrębne złożył sędzia Stanisław Leszczyński. Uznał, że wszyscy oskarżeni powinni być zostać uniewinnieni.

Oskarżeni odwołali się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który 20 lipca 1933 r.  generalnie utrzymał wyrok. 5 października 1933 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony.

Kilku skazanych, w tym Stanisław Dubois, zgłosiło się do odbycia kary. Pięciu innych, w tym Wincenty Witos, wybrało emigrację.  

31 października 1939 r. prezydent RP Władysław Raczkiewicz ogłosił objęcie amnestią wszystkich skazanych.

Kasacja RPO

Rzecznik zaskarżył wyrok Sądu Apelacyjnego na korzyść skazanych, wnosząc o ich uniewinnienie. Na podstawie art. 523 § 1 k.p.k. wyrokowi zarzucił rażące naruszenie prawa materialnego, to jest:

  • Art. 104 w związku z art. 108 art. Konstytucji RP z 17 marca 1921 r. i w związku z art. 102 cz. I Kodeksu karnego z 1903 r. - poprzez uznanie publicznej działalności politycznej każdego z oskarżonych,  prowadzonej w ramach „Centrolewu”, za niepodlegającą ochronie prawnej Konstytucji, jako przejaw uczestniczenia w „spisku”’
  • Art. 102 cz. I Kodeksu karnego z 1903 r. - poprzez wyrażenie błędnego poglądu prawnego, że ze „spiskiem” w rozumieniu tego przepisu mamy do czynienia wówczas, gdy doszło do wspólnego porozumienia się kilku osób co do dokonania zbrodni stanu, przy czym wystarczająca jest ogólnie nakreślona zmowa. Tymczasem prawidłowa wykładnia prowadzi do wniosku, że dla zaistnienia „spisku” konieczne jest także działanie według określonego planu.

Całkowita rehabilitacja skazanych – co jest główną intencją kasacji Rzecznika – może nastąpić tylko dzięki ich uniewinnieniu (amnestia z 1939 r. tego nie uniemożliwia).

A o tym, że uznanie winy podsądnych było całkowicie bezpodstawne, świadczą:  

1. Legalność działań oskarżonych

Należy zbadać, czy całokształt działań stronnictw tworzących „Centrolew” mieścił się w ramach legalnej walki politycznej i podlegał ochronie z art. 104 i art. 108 Konstytucji z 17 marca 1921 r.,  czy też – jak uznały sądy – był przejawem działalności w „spisku”.

Sąd Apelacyjny orzekł, że „Centrolew” przeniósł walkę na teren pozaparlamentarny, ale nie dokonał analizy tej decyzji. Wynikała zaś ona z tego, że na forum parlamentarnym posłowie i senatorowie nie mogli wykonywać swego mandatu. Ostatnie posiedzenie Sejmu odbyło się bowiem w marcu 1930 r., a 30 sierpnia parlament rozwiązano.

- Nie było zatem winą stronnictw politycznych tworzących „Centrolew”, że nie mogąc uprawiać polityki na terenie parlamentu, czynili to poza nim. Oczywiste też jest, iż ich działalność polityczna, pozaparlamentarna, miała w ostatecznym celu doprowadzić do odsunięcia rządu od władzy. Taka bowiem była i jest istota opozycyjnej działalności politycznej. Oskarżeni nie czynili tego jednak w formie spisku – podkreśla RPO.

Zgodnie z art. 21 Konstytucji posłowie nie mogli być pociągnięci do odpowiedzialności za działalność w Sejmie lub poza Sejmem, wchodzącą w zakres wykonywania mandatu poselskiego - ani w czasie trwania mandatu, ani po jego wygaśnięciu. Sąd w ogóle jednak nie zbadał, czy i na ile działalność oskarżonych poza Sejmem mieściła się w tych granicach. Tymczasem, co do zasady prowadzona metodami pokojowymi działalność polityczna, której celem jest doprowadzenie do ustąpienia rządu, z pewnością w tym   się mieściła.

To nie w ramach przypisanego im spisku, lecz w ramach pokojowej działalności politycznej - w odpowiedzi na rozwiązanie Sejmu i Senatu -  stronnictwa tworzące „Centrolew” utworzyły blok wyborczy Związek Obrony Prawa i Wolności. Stało się to 9 września 1930 r. - tuż przed aresztowaniami. Oskarżeni zakładali więc udział w ramach wspólnego bloku wyborczego w  wyborach.

- Oczywiście miało to też na celu usunięcie rządu, lecz za pomocą kartki wyborczej poprzez wezwanie do głosowania na jawnie utworzony blok wyborczy, a nie - wbrew twierdzeniom Sądu Apelacyjnego - za pomocą przemocy realizowanej w ramach tajnego porozumienia – wskazuje Rzecznik.

Nie kwestionując poszczególnych aktów przemocy, do których dochodziło w tamtym czasie, należy stwierdzić, że nie była to przemoc zaplanowana i realizowana w ramach spisku przypisanego oskarżonym. Zgromadzenia, do których wzywano, a także wezwania do strajku, co do zasady mieściły się w granicach konstytucyjnych.

Postępowanie, którego efektem było skazanie oskarżonych, wszczęto z inspiracji politycznych. Ówczesny  minister spraw wewnętrznych gen. Felicjan Sławoj Składkowski pisał we wspomnieniach: „Na przedstawionej przeze mnie liście posłów z <<kondemnatkami>> pan marszałek własnoręcznie, zielonym ołówkiem zaznacza, kto ma być aresztowany i zamknięty w Brześciu”.

Takie polecenia Prezesa Rady Ministrów czy Ministra Spraw Wewnętrznych były oczywistym  nadużyciem władzy. Naruszały też art. 97 Konstytucji głoszący, że aresztowanie jest dopuszczalne tylko w wypadkach prawem przepisanych i w sposób określony ustawami, na podstawie polecenia władz sądowych. Polecenie aresztowania nie mogło pochodzić od osób sprawujących władzę wykonawczą..

Działalność oskarżonych stanowiła więc przejaw legalnej walki politycznej i jako taka podlegała ochronie Konstytucji. Odmienne stanowisko Sądu Apelacyjnego rażąco naruszało jej przepisy i skutkowało bezzasadnym uznaniem winy oskarżonych.

2. Brak „spisku”

Drugim zagadnieniem jest kwestia, czy można uznać, że doszło do „spisku” w rozumieniu kodeksu karnego z 1903 r. - skoro sąd nie ustalił, by oskarżeni  działali według określonego  planu.

Argument ten przywołała obrona  w apelacji. Wskazywano, że według Kodeksu Tagancewa cechami spisku są: tajność, zwarta całość i ścisły plan bezpośredniego działania. Tymczasem ”Centrolew” składał się z „kilku ugrupowań, idących luzem”. Jego uchwały nie były tajne. Nie było żadnych dowodów, by choć w zarysach utworzono konkretny plan działania przy użyciu przemocy.

Sąd Apelacyjny uznał zaś, że szczegółowy plan, tajność i dyscyplina nie są niezbędnymi warunkami przestępstwa. Wystarczy do tego „proste uczestnictwo w zawiązanym porozumieniu”. Sąd odwołał się zaś do Kodeksu Makarewicza (który obowiązywał w czasie orzekania przez SA). Według tego kodeksu do przestępstwa usiłowania usunięcia przemocą rządu wystarczy wejście w tym celu w porozumienie z innymi osobami.

RPO wskazuje zaś na  pogląd prawny SN z postanowienia 7 sędziów z 18 marca 1933 r., że spisek wymaga określonego planu. Taki zapis był w projekcie Komisji Kodyfikacyjnej przygotowującej Kodeks Makarewicza, ale wypadł z niego w toku prac ustawodawczych.  

Rzecznik podziela ówczesny pogląd SN, który ma zastosowanie do tej sprawy. Gdyby bowiem Sąd Apelacyjny dokonał prawidłowej wykładni pojęcia spisku, doszedłby do wniosku, że skazani nie wyczerpali znamienia czynu, jakim jest plan. Musiałby wtedy zastosować Kodeks Tagancewa, który obowiązywał w chwili czynu  - jako  względniejszy dla wszystkich oskarżonych i ich uniewinnić.

RPO uważa, że dopuszczalne i celowe jest rozpoznanie kasacji przez SN bez odrębnego postępowania ws. odtworzenia akt historycznych, a jedynie ma podstawie dokumentów archiwalnych dotyczących „procesu brzeskiego” z Archiwum Akt Nowych, które udostępniono Rzecznikowi w formie zdigitalizowanej (załączył je do kasacji).

Rzecznik wcześniej składał  kasacje w sprawach „historycznych”, np. osób skazywanych po II wojnie światowej przez wojskowe sądy rejonowe, uczestników wydarzeń zielonogórskich sprzeciwiających się eksmisji parafii z 1960 r. czy Świadków Jehowy. SN uwzględniał  kasacje, podkreślając że w tym czasie prawa karnego nadużywano do celów politycznych, a ówczesne władze naruszały Konstytucję PRL. Obecna kasacja jest pierwszą dotyczącą czasów II RP.

Konferencja w Biurze RPO

- Jeżeli nie dbamy o przeszłość, nie możemy dbać o przyszłość - mówił Adam Bodnar podczas konferencji prasowej  w Biurze RPO na temat kasacji. Wskazywał, że złożył ją nie tylko dla przywrócenia dobrego imienia skazanym, ale także  by przypomnieć zapis preambuły Konstytucji: „Pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane…”.  To także swoiste odbicie dla obecnej rzeczywistości.

- Kasacja to także świadectwo tej kadencji RPO, że każdy obywatel mógł tu uzyskać pomoc  - podkreślał prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Przypomniał wcześniejsze - już po 1990 r. - bezskuteczne starania PSL w Ministerstwie Sprawiedliwości i Prokuraturze Generalnej, aby rehabilitować Wincentego Witosa – bohatera polskiej wolności, premiera Rządu Obrony Narodowej w 1920 r. podczas wojny polsko-bolszewickiej. Z goryczą mówił, że byli tacy ministrowie sprawiedliwości, którzy nawet nie  chcieli odszukać materiałów procesowych.

Według mec. Jacka Dubois (wnuka skazanego)  proces brzeski to następstwo próby powstrzymania dyktatury i ochrony wartości demokracji oraz utrzymania praw obywatelskich. To także lekcja, że należy bronić demokracji, nawet jeśli płaci się za to  zarzutami kryminalnymi. Dodał, że chciałby aby dzisiejsza lewica tak broniła swych bohaterów , jak PSL swoich.

W 2019 r. z inicjatywy Rzecznika zorganizowano seminarium eksperckie wokół wniosku PSL o kasację wyroku.

Wyrok Sądu Najwyższego - skazani w „procesie brzeskim” uniewinnieni

Sąd Najwyższy po rozpoznaniu na rozprawie 25 maja 2023 r. kasacji wniesionej przez RPO uchylił zaskarżone wyroki i uniewinnił Wincentego Witosa oraz dziewięciu polityków tzw. „Centrolewu” skazanych w „procesie brzeskim”.

Na rozprawie przed Sądem Najwyższym Rzecznika Praw Obywatelskich reprezentował autor kasacji Tomasz Rychlicki, główny specjalista z Zespołu Prawa Karnego BRPO.

W swoim referacie poparł wywiedzioną kasację i podkreślił, że oskarżeni w swojej działalności politycznej zakładali, że drogą do obalenia rządu nie jest przypisana im w trakcie postępowania karnego zorganizowana przemoc, lecz powszechne korzystanie z karty wyborczej przez adresatów odezw i wezwań „Centrolewu”. Prowadzona przez oskarżonych działalność polityczna, której celem było doprowadzenie do ustąpienia rządu mieściła się w granicach wykonywania mandatu poselskiego oraz stanowiła przejaw legalnej walki politycznej i jako taka podlegała ochronie wskazanej w art. 104 i art. 108 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 marca 1921 r.

Tomasz Rychlicki wskazał także, że Sąd Apelacyjny w Warszawie dokonał rażąco błędnej wykładni art. 102 Kodeksu Karnego z 1903 r., co skutkowało całkowicie bezpodstawnym przypisaniem oskarżonym odpowiedzialności karnej.  Prawidłowa wykładnia prowadzi zaś od jednoznacznego wniosku, iż żaden ze skazanych przez Sąd I instancji nie wyczerpał swoim czynem kompletu znamion typu przestępstwa zarzucanego. W konsekwencji, na mocy art. 2 § 1 k.k. z 1932 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie miał obowiązek poddać ocenie zachowanie oskarżonych na gruncie ustawy obowiązującej w chwili czynu, a więc Kodeku Karnego z 1903 r., jako ustawy względniejszej, czego jednakże nie uczył.

Uzasadniając wyrok sędzia sprawozdawca Eugeniusz Wildowicz zaznaczył, że kasacja Rzecznika okazała się zasadna i zasługuje na uwzględnienie. Sąd podzielił argumentację Rzecznika Praw Obywatelskich wykazującą, iż pozaparlamentarna działalność polityczna oskarżonych miała legalny charakter, podlegała ochronie ówczesnej Konstytucji i w żadnym wypadku nie mogła zostać potraktowana jako spisek mający na celu usunięcie przemocną członków rządu i zastąpienie ich innymi osobami.

Sąd Najwyższy, po postanowieniu w kwestii odtworzenia akt sprawy, po raz pierwszy zebrał się w styczniu 2023 r., ale odroczył wtedy rozprawę, gdyż pojawiły się wątpliwości formalne co do dopuszczalności kasacji od wyroku sądu apelacyjnego z 20 lipca 1933 r. wynikające m.in. z różnic w procedurach karnych i ustrojach sądów w epoce międzywojennej i obecnie. Ostatecznie SN uznał, że wyrok ten jest orzeczeniem kończącym postępowanie i kasacja od tego wyroku jest dopuszczalna.

II.510.595.2019

Załączniki:

Autor informacji: Łukasz Starzewski
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Łukasz Starzewski