Adam Bodnar podsumowuje spotkania regionalne w województwie zachodniopomorskim
Wczoraj wieczorem wróciłem ze spotkań regionalnych w woj. Zachodniopomorskim – napisał rzecznik praw obywatelskich na swoim profilu na Facebooku. - Cztery intensywne dni wraz z moim zespołem. Szczecin, Stargard, Gryfice, Drawsko Pomorskie, Złocieniec, Czaplinek oraz Gryfino. Szereg ciekawych spotkań i debat. Ale także poczucie, że tyle jest jeszcze ciekawych i ważnych miejsc do odwiedzenia, porozmawiania z mieszkańcami, działaczami, lokalnymi politykami. Choćby Wałcz, Szczecinek, Pyrzyce czy Kołobrzeg. Może następnym razem?
Po tych czterech dniach mam sporo przemyśleń dotyczących tego, co się dzieje w naszym kraju, ale także w tym właśnie województwie.
Pomorze Zachodnie zajmuje duży obszar. Piękna przyroda, sporo jezior, duże przestrzenie, ale także ludność napływowa – pochodząca z różnych części Polski oraz z kresów wschodnich. Tygiel, który z jednej strony oderwał ludzi od korzeni, a z drugiej strony nauczył ze sobą współpracować, porozumiewać się, rozwiązywać konkretne problemy.
Pięknie to widać w Stargardzie.
To chyba jeden z najjaśniejszych punktów na mapie Polski, jeśli chodzi o prawa osób starszych. Kompleksowa strategia, wieloletnie plany, kilkadziesiąt mieszkań wspomaganych, przemyślana decyzja władz, aby nie budować w mieście DPS-u, tylko dbać o jak najdłuższe zamieszkanie seniorów we własnym domu, różnorodne programy aktywizacji, rada seniorów. Miałem wrażenie, że to Biuro RPO się uczy od Stargardu, jak powinien wyglądać model wsparcia dla osób starszych, a nie na odwrót. Niemniej spotkania w innych miejscach (w tym w moich rodzinnych Gryficach) uświadomiły, że inne gminy mają w tej kwestii jeszcze sporo do zrobienia.
Dużym problemem na Pomorzu Zachodnim jest wykluczenie komunikacyjne.
Nie chodzi o internet czy telefonię komórkową, tylko o coś znacznie bardziej prozaicznego – jak się dostać do większego miasta z odległej wsi. A gminy są rozległe. Po wchłonięciu gminy Ostrowice do gminy Drawsko Pomorskie odległości będą nawet sięgały 40 km. Problem dotyczy uczniów, osób starszych, osób z niepełnosprawnością. Dziewczyna na wózku z okolic Gryfina chciałaby się rozwijać, podjąć pracę, ale autobusów, które by ją dowiozły jest niewiele. Młodzież szkolna nie może zostać na zajęcia polekcyjne, bo ostatnie autobusy wracają na ich wieś ok. 15.00 – 16.00. W okresie wakacyjnym komunikacja autobusowa jest bardzo ograniczona. Oczywiście to można byłoby rozwiązać przy odpowiednim zastrzyku gotówki. Ale gmin zazwyczaj nie stać na wspieranie komunikacji lokalnej, bo budżety bywają na Pomorzu Zachodnim niewielkie.
W wielu rozmowach przewijał się temat ochrony zdrowia psychicznego. Niejednolite systemy orzekania o niepełnosprawności intelektualnej i psychicznej, ubezwłasnowolnienie, ale także dostępność poradni zdrowia psychicznego – te wątki się przewijały. Pani z Wałcza skarżyła się, że musi dziecko z autyzmem wozić aż do Szczecina. To naprawdę jest kawał drogi.
W Nowym Czarnowie k. Gryfina mieszkańcy DPS-u odegrali scenkę (przygotowaną przez instruktorów ze wspaniałego Teatru Bomba Bomba) o dyskryminacji w zatrudnieniu. Sporo śmiechu i sympatycznych talentów aktorskich. Ale to był śmiech przez łzy, bo przecież każda osoba zajmująca się osobami z niepełnosprawnościami wie, jak wygląda rynek pracy. Jak jest projekt unijny, to nagle potrzebni są pracownicy. Jak projekt się kończy, to nikt o nich nie pamięta. No chyba, że gdzieś pojawi się super lider, który stworzy dobrą spółdzielnię socjalną. Warsztaty terapii zajęciowej w Gryfinie dopiero powstają, a to jest jeden z niezbędnych etapów, aby wzmacniać osoby z niepełnosprawnością intelektualną w poszukiwaniu pracy i w zdobywaniu samodzielności.
Pomorze Zachodnie staje się także laboratorium testowania precedensowych sytuacji. Gmina Ostrowice niedawno zbankrutowała. Jest bardzo zadłużona. Jednocześnie jej cały obszar znajduje się na obszarze Natura 2000. Przyroda jest piękna, ale sezon turystyczny krótki. Bez usług i przemysłu trudno domknąć budżet. Wszystko wskazuje na to, że gmina zostanie połączona z gminą Drawsko Pomorskie. Ale to by oznaczało, że Drawsko Pomorskie przejmie także zadłużenie (ok. 43 mln zł). Dlaczego? Bo twórcy naszych ustaw o samorządzie terytorialnym nie przewidzieli sytuacji, że gmina może upaść. Mało kto na szczeblu centralnym przejmuje się, że przejęcie zadłużenia spowoduje, że to gminie Drawsko Pomorskie (której obecnie wiedzie się całkiem przyzwoicie) zajrzy w oczy bankructwo. Jeśli do tego dojdzie, to na końcu stracą obywatele. Będzie o wiele mniej pieniędzy na szkolnictwo, komunikację, zdrowie, drogi, chodniki czy kulturę. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie.
Natomiast w Czaplinku można zaobserwować duże napięcie dotyczące wizji rozwoju gminy. Znowu – piękne jeziora, przyroda, cisza, spokój. Ale lokalna społeczność została zelektryzowana pomysłem sprowadzenia do gminy megafermy trzody chlewnej. Zajmowałaby ok. 500 hektarów. Po protestach pomysł upadł, ale ujawnił, że wiele innych kwestii budzi emocje na poziomie lokalnym. Jak np. odnieść się do pomysłu budowania farmy wiatrowej? Czy krajobraz jest ważniejszy czy też dochody do budżetu gminy? To wcale niełatwe pytania.
Przykład Czaplinka pokazuje, jak ważna jest debata na temat przyszłości wspólnot lokalnych, angażowanie różnych pokoleń do nich, przy jednoczesnym ograniczaniu swar politycznych i konfliktów personalnych.
Na tematy poruszane w Warszawie rozmawialiśmy rzadko, ale za to intensywnie. Świetna była debata dotycząca przyszłości sądownictwa w Szczecinie zorganizowana wraz z miesięcznikiem In Gremio. Gdyby takie debaty mogły się odbyć we wszystkich apelacjach…
W Szczecinie rozmawialiśmy także na temat profilaktyki HIV/AIDS. Dużo jest do zrobienia. No i oczywiście na spotkaniu pojawiły się osoby dotknięte skutkami ustawy represyjnej z 16 grudnia 2016 r. Zostali zweryfikowani, służyli w policji, narażali życie i zdrowie, a teraz czują się oszukani przez państwo i mają niejasne perspektywy ochrony własnych praw.
Teraz kilka tygodni w Warszawie, potem woj. śląskie. W międzyczasie trzeba przetworzyć te wszystkie przemyślenia, obserwacje i sygnały na konkretne działania. Jak śpiewał Wojciech Młynarski: „Róbmy swoje! Może to coś da, kto wie…”