Marcin Wiącek na konferencji "Walka kulturowa w UE. Dostosować się czy walczyć?"
6 listopada 2021 r. RPO Marcin Wiącek wziął udział w konferencji "Walka kulturowa w UE. Dostosować się czy walczyć?" w panelu pt. "Spór o «praworządność». Prawo człowieka czy zamach na suwerenność?".
– Uważam, że nadrzędnym prawem RP, zasadniczym źródłem wolności i praw człowieka w Polsce jest Konstytucja. I to Konstytucja jest na szczycie hierarchii źródeł prawa, które obowiązują w Polsce. Konstytucja przewidziała możliwość włączenia Polski w struktury międzynarodowe – podkreślał Rzecznik Praw Obywatelskich.
Akty chroniące prawa człowieka na poziomie europejskim są spójne z katalogiem praw, które wynikają z Konstytucji.
– Konstytucja jest jednoznaczna co do tego, jaka jest hierarchia źródeł prawa. Ratyfikowane umowy międzynarodowe, jak KPP, EKPC, czy pakty ONZ-owskie, mają pierwszeństwo, ale względem ustaw wyłącznie, a nie względem Konstytucji – wyjaśniał RPO.
Zdarzają się jednak sytuacje, że istnieje pewna rozbieżność w tym zakresie, np. są pewne wolności i prawa, które nie są wprost wymienione w Konstytucji, ale są wymienione w aktach prawa międzynarodowego, np. zasada zakazu podwójnego karania czy prawo do tzw. klauzuli sumienia. Źródłem ochrony praw człowieka i obywatela jest w szczególności Konstytucja, natomiast na podstawie Konstytucji Polska jest w określonych strukturach międzynarodowych, które mają swoje traktaty prawnoczłowiecze i one są dodatkowym źródłem ochrony wolności i praw. W wielu przypadkach te międzynarodowe źródła rozszerzają w stosunku do Konstytucji katalog praw i wolności człowieka – dodał Rzecznik.
Odnosząc się do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego stwierdzającego nieważność orzeczenia TSUE Marcin Wiącek wskazał na problemy związane z następstwami prawnymi, jakie wywołuje takie orzeczenie. - Mam kłopot ze stwierdzeniem, które pojawiło się w komunikacie prasowym po wyroku z 7 października, że Trybunał Konstytucyjny dostrzega w Konstytucji swoją kompetencję do kontroli orzeczeń TSUE i stwierdzania ich nieważności. Nie budzi wątpliwości, że w Konstytucji wyposażono Trybunał w kompetencje do zbadania przepisów traktatów prawa pierwotnego, jak również przepisów prawa pochodnego – rozporządzeń unijnych czy dyrektyw, ale już nie bezpośrednio orzeczeń TSUE. To jest problem naukowy, których chciałbym zasygnalizować, bo jest to zagadnienie bardzo istotne.
W drugiej części spotkania Rzecznik Praw Obywatelskich poruszył kwestię niezawisłości sędziów. - Koncepcja niezawisłości sędziowskiej ma swoje korzenie już w prawie I Rzeczypospolitej. Fundament niezawisłości to to, że sędzia nie powinien w czasie swojego orzekania mieć obaw, że za swoje orzeczenie może zostać pociągnięty do jakiejś odpowiedzialności. Ta koncepcja przetrwała moim zdaniem do dzisiaj. Na tej koncepcji opiera się polska Konstytucja, Traktat z Lizbony wprowadzający Kartę Praw Podstawowych, Europejska Konwencja Praw Człowieka czy pakty ONZ-owskie.
- Odnosząc się w tej kwestii do orzeczeń TSUE mam taki pogląd prawny, że TSUE i w ogóle prawo Unii nie odnosi się do organizacji i ustroju wymiaru sprawiedliwości w Polsce, nie ma kompetencji do tego, ale jest dla mnie pewnym intelektualnym nieporozumieniem twierdzenie, że wyroki Trybunału Unii dotyczące władzy sądowniczej są ingerencją w organizację i funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego? Bo prezentują pewne problemy związane z niezawisłością, a niezawisłość należy już do prawa UE z racji tego, co jest zapisane w art. 47 Karty Praw Podstawowych. TSUE powiedział tak: system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce grozi niezawisłości – to jaki ma być ten system, aby nie grozić niezawisłości to jest kwestia już do rozstrzygnięcia ustawodawcy polskiego. Wyroki TSUE powinny być wykonywane, ale w sposób zgodny z Konstytucją RP – podkreślił Rzecznik.
Na zakończenie Marcin Wiącek nawiązał do zasady pewności prawa i bezpieczeństwa prawnego jednostki, jako elementu praworządności. - Z punktu widzenia tej zasady trudno jest mi zaakceptować sytuację, w której jedne organy państwa uznają, że to co orzekły inne organy nie istnieje. To nie jest droga w dobrą stronę stwierdzanie nawzajem nieistnienia swoich własnych kompetencji. Trzeba pamiętać, że zawsze na końcu jest człowiek, który jest adresatem orzeczenia i tego typu traktowanie jednych organów przez drugie, w świetle pewności prawa i poczucia bezpieczeństwa prawnego należy wykluczyć.