RPO: reforma sądów nie przyniosła żadnej poprawy z perspektywy obrony praw obywatelskich. Spotkanie w Senacie w sprawie ustawy „kagańcowej"
- Ustawa „kagańcowa” zagraża prawom obywateli, bo sędzia zależny od władz orzeka po myśli rządzących - mówiono podczas spotkania w Senacie na temat tej ustawy
- Reforma sądów nie przyniosła żadnej poprawy z perspektywy obrony praw obywatelskich – wskazywał zastępca RPO
- Maciej Taborowski dowodził, że powoływanie się autorów ustawy na systemy prawne innych państw Unii nie jest uprawnione
- Z kolei prawnicy kilku państw Unii Europejskiej zaprzeczali, aby w ich systemach prawnych były takie przepisy, jakie przewiduje ustawa „kagańcowa”
Ustawa „kagańcowa” z 20 grudnia 2020 r. była 14 stycznia 2020 r. tematem inauguracyjnego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu Obrony Praworządności w gmachu Senatu. Swe oceny zaprezentowali przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, środowisk prawniczych i organizacji obywatelskich z nim związanych. Występowali też zaproszeni prawnicy z zagranicy.
Spotkanie w Senacie - forma konsultacji, których nie było w Sejmie
Było to swoiste wysłuchanie publiczne i forma konsultacji społecznych. Ustawa przez Sejm przeszła jako projekt poselski, co takie konsultacje uniemożliwiało. To w Senacie jest możliwa nieskrępowana debata mowa na jej temat. Izba będzie ją omawiała 15 stycznia 2020 r. - Na tę ustawy zgody nie ma – mówili senatorowie podczas spotkania.
- Przedstawiciele rządu starali się przekonywać, że w tej ustawie nie ma niczego złego. Ja się z tym stanowiskiem nie zgadzam. Dlatego chcemy wysłuchać ekspertów z innych państw - mówił marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Przypomniał, że ustawa przeszła przez Sejm w tzw. ekspresie ustawodawczym. Senat czeka jeszcze na opinię m.in. Komisji Weneckiej.
Zdaniem wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego ustawa nie rozwiązuje żadnych problemów, które są bolączką dla obywateli.
- Ustawa jest groźna dla wszystkich obywateli, bez względu na światopogląd i przekonania, bo trzeba ciągle przypominać, że nie ma wolnych obywateli bez niezależnych sądów i niezawisłych sędziów. Jeśli sędzia będzie zależny od władzy, jakakolwiek by była, to jego wyroki będą ferowane dla zadowolenia władzy – mówiła prof. Małgorzata Gersdorf, I prezes Sądu Najwyższego. Oceniła, że ta ustawa oznacza koniec niezależnego sądownictwa, co musimy wytłumaczy społeczeństwu.
O „kontrrewolucji wobec rządów prawa” wspomniał b. prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński.
- Sędziowie nie są poddanymi ministra sprawiedliwości, a sądy nie są lokalnymi ekspozyturami resortu; sędziowie służą państwu – oświadczył sędzia Piotr Gąciarek, Stowarzyszenie Sędziów Iustitia.
- Po uchwaleniu tej ustawy sędziowie nie będą mogli stawać w obronie praw obywateli do niezależnego sądu, bo nie będą mogli się w tej sprawie wypowiadać pod groźbą kary; ta ustawa to ostatni gwóźdź do trumny obywatelskich wolności sędziów - wskazywała sędzia Beata Morawiec, Stowarzyszenie Sędziów Themis.
Prok. Jacek Bilewicz ze Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia zwrócił uwagę, że po uchwaleniu ustawy prokuratorzy wytaczający procesy ze stosunku pracy odpowiadaliby za to dyscyplinarnie.
Jak wskazał mec. Mikołaj Pietrzak, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, ta ustawa godzi w prawa każdego, kto podlega polskim sądom. Każdy zaś polski sędzia jest sędzią unijnym, a każdy polski sąd jest sądem unijnym. A podlegają im także zagraniczni rodzice polskich dzieci czy inwestorzy zagraniczni, którzy maja prawo do niezależnego sądu.
- Sądy mają podlegać prawom człowieka, a nie władzy – podkreślała Alina Czyżewska z Sieci Obywatelskiej Watchdog. Prosiła senatorów o odrzucenie ustawy. Takie apele składało wielu zabierających głos podczas spotkania.
Zastępca RPO: powoływanie się autorów ustawy na systemy prawne innych państw Unii nie jest uprawnione
W swym wystąpieniu zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Maciej Taborowski skupił się na tych aspektach ustawy, które mogą zainteresować szczególnie gości z zagranicy. Uzasadniając ustawę, wskazywano bowiem m.in. na podobieństwa z systemami prawnymi państw Unii.
Przypomniał, że RPO w ostatnich latach podejmuje wiele działań w obronie sędziów i prokuratorów; występuje przed sądami i trybunałami; monitoruje postępowania dyscyplinarne.
- Z obserwacji RPO wynika, że działania władzy ograniczające działalność sądów, nie przyniosły żadnej poprawy z perspektywy obrony praw obywatelskich. Wręcz przeciwnie: jest coraz gorzej, co pokazuje spadek zaufania do Trybunału Konstytucyjnego czy przedłużające się postępowania sądowe – wskazał Maciej Taborowski.
Dla Rzecznika najważniejsze jest, że ustawa „kagańcowa” jednoznacznie próbuje uniemożliwić sądom krajowym stosowanie kryteriów unijnych niezależności organów sądowych. Dotyczy to zarówno co do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie KRS z 19 listopada 2019 r., jak i przyszłych wyroków, które dotyczą niezależności sądownictwa, np. powołania dwóch nowych izb SN z rażącym naruszeniem prawa krajowego.
Ważne znaczenie będzie miał także wyrok w lutym Wielkiej Izby ETPC w sprawie Ástráðsson przeciwko Islandii.
Ustawa „kagańcowa” zmierza też do tego, by karać sędziów za stosowanie kryteriów unijnych. Wpisuje się ona także w istniejący od pewnego czasu nurt działań władzy, dotyczący wywoływania „efektu mrożącego” wobec sędziów. Ma to na celu zniechęcenie ich do stosowania prawa europejskiego i zadawania pytań prejudycjalnych
RPO monitoruje kilkadziesiąt postepowań dyscyplinarnych, w których - w związku ze stosowaniem kryteriów unijnych - podjęto działania przeciw sędziom. Podkreślenia wymaga, że ostatnio w tych postępowaniach stawia się także zarzuty karne przekroczenia uprawnień.
Według ustawy „kagańcowej”, postępowanie z pytań prejudycjalnych, które zakończyło się wyrokiem TSUE z 19 listopada 2019 r., musiałoby być umorzone. Według ustawy, wobec sędziów SN, którzy te pytania zadali, musiałoby być wszczęte postępowanie dyscyplinarne i postawione zarzuty. Ustawa zmierza też do unieważnienia czynności polskich sądów, które zadały pytania TSUE w sprawie nominacji sędziów.
Maciej Taborowski zaznaczył, że powoływanie się autorów ustawy na systemy prawne innych państw Unii nie jest uprawnione.
Po pierwsze: TSUE uznał już wprost, że nie można uzasadniać ustawy rozwiązaniem zawartym w systemach innych państw członkowskich. Wskazał, że nawet analogiczne wady w innych systemach nie powoduje, że państwo jest zwolnione ze swych obowiązków zawartych w prawie unijnym.
Ponadto TSUE szuka w polskich reformach rzeczywistego celu - wbrew uzasadnieniu, które podaje ustawodawca. Np. TSUE uznał już w sprawie SN, że takim rzeczywistym celem było usunięcie określonej grupy sędziów SN. – TSUE nawiązał tu do opinii Komisji Weneckiej, którą najwyraźniej bardziej poważa niż rząd polski, który wysłał ją do Muzeum Żołnierzy Wyklętych, zamiast się z nią spotkać – dodał Maciej Taborowski
Trzecią przesłanką uniemożliwiającą powoływanie się na systemy prawne innych państw członkowskich jest tzw. efekt kumulacji. Chodzi o pewien zbieg czynności ustawodawcy. Nie polega to na ocenie, że KRS jest zła jako taka, ale na tym, że skrócenie jej kadencji, zwiększenie wpływu czynnika politycznego i utajnienie list poparcia - razem wzięte - budzą wątpliwości co do tego, jakie naprawdę są motywy podjętej zmiany.
W ocenie RPO da się zatem rozróżnić poszczególne rozwiązania dotyczące powoływania sędziów w innych państwach UE od sytuacji w Polsce właśnie poprzez efekt kumulacji, który jest oceniany łącznie.
Jak ma się ustawa „kagańcowa” do prawa państw UE
Polskie władze twierdzą, że ustawa kopiuje rozwiązania zawarte w przepisach państw UE. Dlatego marszałek Senatu zaprosił na obrady ekspertów z Francji, Niemiec, Holandii czy Wlk. Brytanii, by się do tego ustosunkowali.
Prof. Laurent Pech (Uniwersytet Middlesex w Londynie) mówił, że od końca 2015 r. polskie władze starają się przejąć i rozmontować mechanizmy równoważenia władz w celu stworzenia autorytarnego państwa, przy zapewnieniu, że to nadal demokracja. Obecnie zaś - by uzasadnić ustawę „kagańcową” - wprowadzają w błąd opinię publiczną, wybiórczo i stronniczo interpretując przepisy obowiązujące w państwach Unii.
Holenderski adwokat Evert Jan Henrichs zapewnił, że w prawie jego kraju nie ma ani jednego przepisu, który w nawet niewielkim stopniu przypominałby zapisy ustawy „kagańcowej”.
- Nie można być członkiem UE bez niezależnego sądownictwa i bez respektowania europejskiej wspólnoty prawa – wskazywał prof. Franz Bayer z uniwersytetu w Bielefeld. On także zaprzeczył, by niemieckie prawo przypominało polskie przepisy. Nie można np. zostać sędzią tylko dlatego, że ma się dobre kontakty z aktualnie rządzącą partią.
- Obowiązkiem gremium, które w Niemczech wybiera sędziów, a powoływanego przez parlament, jest reprezentatywność - mówił prezes Federalnego Sądu Administracyjnego Klaus Rennert. Wybór sędziego nie jest dowolny i można go zaskarżyć, a najważniejsza jest jego ocena służbowa. Orzecznictwo sędziego nie jest i nie może być powodem postępowania dyscyplinarnego wobec niego.
Francuski sędzi Nils Monsarrat przyznał, że w niektórych aspektach ustawa „kagańcowa” przypomina stare przepisy francuskie, które bardzo rzadko są stosowane. Chodzi np. o obowiązek zachowania „powściągliwości” przez sędziego, który jednak cieszy się wolnością słowa. A postępowania dyscyplinarne prowadzi specjalna rada, która jest całkowicie niezależna od władzy wykonawczej.
O obowiązku stosowania prawa unijnego mówił belgijski prawnik Edward Janssens. Powołał przykład, gdy jeden z adwokatów musiał zapłacić klientowi, bo w jego sprawie na nie się nie powołał. - Polska ustawa nie daje bezpieczeństwa żadnemu obywatelowi – ocenił.
Hiszpański profesor prawa Carlos Flores Juberias mówił, że także w państwach Unii zdarzają się pokusy podporządkowania sądów innej gałęzi władz, również w Hiszpanii.
Senat przygotuje publikację dokumentującą posiedzenie zespołu.